~ Y No Puedo Olvidarte ~

136 10 31
                                    


I nie mogę o Tobie zapomnieć

~~~

Ostatnie godziny Okane pamiętał, jak przez mgłę ...
W jednej chwili całe jego życie straciło sens, jedyna osoba która naprawdę w niego wierzyła ... walczyła teraz o życie.
Wciąż nie potrafił uwierzyć w to, co się stało ...
Luka spadł z dachu i nie wiadomo było, jak rozległe są jego obrażenia.
Lekarze nie chcieli dawać złudnej nadziei na to, że z tego wyjdzie.
Nie byli pewni, czy nie doszło do uszkodzeń mózgu i czy chłopak będzie jeszcze w pełni sprawny ...
Nawet jeżeli się obudzi, wielką niewiadomą było, czy w przyszłości będzie jeszcze chodził.

Marcelo Colucci umieścił go w najlepszej, a za razem w najdroższej klinice w Meksyku. To jedyna dobra rzecz, jaką zrobił dla syna od długiego czasu ...
Jednak po wpłaceniu na konto szpitala odpowiedniej sumy, zajął się swoimi interesami, które pomimo wszystko stawiał na pierwszym miejscu.
Zawsze tak było i nawet zagrożone życie syna, nie było w stanie tego zmienić.

Gdy tylko Okane dowiedział się o tym, czuł wściekłość i miał ochotę powiedzieć Colucci, co myśli o jego postępowaniu ...
Jednak dzięki temu, mógł spędzać u boku Luki cały swój czas. Nie odstępował jego łóżka nawet na chwilę.

Nie było ważniejszego miejsca, w którym chciałby teraz być ...
To właśnie Luka stanowił dla niego priorytet ... Obiecał sobie, że już go nie opuści ...
Tak bardzo pragnął, aby chłopak otworzył swoje oczy ...
Tak bardzo chciał mu powiedzieć ... Jak bardzo go kocha i pragnie być z nim.
Ta kłótnia nigdy, nie powinna mieć miejsca. Czuł wyrzuty sumienia, to będzie prześladować go do końca życia. Ten zawód i rozczarowanie w oczach Luki ...
Chłopak miał rację, był cholernym tchórzem i egoistą, nie potrafił postawić się dyrektorowi.

Krążyły plotki o próbie samobójczej Luki. Jednak Okane nie uwierzył w to, nawet przez chwilę ...
Musiało być inne wytłumaczenie tego wypadku, które on za wszelką cenę postanowił znaleźć.
Samobójstwo było dla słabych ...
A Luka ... On nie był słaby, to najodważniejsza osoba, jaką poznał w swoim życiu.
Otworzył mu oczy na tak wiele ważnych spraw i pomógł mu odnaleźć prawdziwy sens życia.
Był osobą, dla której pragnął walczyć z uzależnieniem. Stanowił jego największą siłę i wsparcie.

Modlił się ... Od tak dawna tego nie robił ...
Jednak teraz prosił Boga, aby nie zabierał mu Luki, okazał swoją łaskę i miłosierdzie ...
Pozwolił mu otworzyć oczy i wrócić do niego ... dał im kolejną szansę na wspólną przyszłość ...

Szloch wstrząsnął jego ciałem ...

Gorące łzy spływały po jego policzkach, nie potrafił ich powstrzymać. Trzymał jego bladą dłoń w swojej i całował delikatnie. Tu w szpitalnym łóżku, blondyn wydawał się być, taki kruchy i delikatny.

Nagle ciszę w pomieszczeniu przerwał odgłos aparatury, do której podłączony był Luka. W sali natychmiast zjawili się lekarze, a pielęgniarki wyprowadziły go na korytarz ...
Nieee ... To nie mogło się tak skończyć ...

Nie on ... Nie Luka ...

Upadł na kolana, po raz kolejny zalewając się łzami, już nad sobą nie panował. Nie obchodziło go całe otoczenie, ten cholerny szpital ...
Był tylko on i jego wszechogarniający, rozdzierający go od środka ból.

To nie działo się naprawdę ...
Nie mógł w to uwierzyć ...

Luka musiał żyć ...

To było tak cholernie niesprawiedliwe ...

Gdy tylko drzwi do sali otworzyły się  ponownie, natychmiast pobiegł w tamtym kierunku.
Jednak zarówno lekarze, jak i pielęgniarki nie chciały udzielić mu jakiejkolwiek informacji.
Przecież nie był rodziną.
Prawnie nic ich nie łączyło, był dla niego obcy ...

Kłótnie z lekarzem przerwał znienawidzony przez niego głos ...
- Proszę powiedzieć, co z moim synem?
- Żyje ... Lecz jego stan nadal jest ciężki. Udało nam się przywrócić pracę serca. Powiedział poważnie lekarz. Teraz musimy tylko czekać.
Na jego słowa Okane odetchnął z ulgą, a jego serce zwolniło do normalnego rytmu.
Colucci porozmawiał jeszcze z lekarzem, odsuwając się na bok. Dla Oskara najwyższe było, że jego ukochany żył ...
Nadal była nadzieja ...
Luka walczył i nie mógł pozwolić, aby się poddał.

Po chwili lekarz wrócił na dyżur, a Colucci podszedł do niego.
- Nie chce Cię tu widzieć ...
Powiedział zimnym i zdecydowanym głosem patrząc na Okane. Trzymaj się z daleka od mojego syna ...
To z pewnością twoja wina ...
Przez Ciebie Luka stał się taki trudny, to ty nastawiłeś go przeciwko mnie ... buntowałeś ... Zapłacisz za to ...
- Jestem jego chłopakiem, nie opuszczę go ... Nie wyrzuci mnie pan stąd. Powiedział ocierając łzy i patrząc prosto w oczy Marcelo. Nie miał zamiaru dać się zastraszyć.
- To się jeszcze okaże ...
- Zrobię wszystko, abyś zniknął z jego życia na dobre.
- Nie ma pan prawa ... Luka jest dorosły i sam o sobie decyduje.
- Mój syn jest cholernie nieodpowiedzialny. Powiedział z wściekłością. Zobacz, gdzie go to zaprowadziło?
- Luka to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Nie pozwolę, aby Pan nas rozdzielił ...
- Jesteś tylko zwykłym gnojkiem, który próbuje wykorzystać mojego syna ...
Czego chcesz? Pieniędzy? Powiedz ile, a wypiszę czek ... A ty znikniesz z naszego życia na dobre.
Na te słowa Okane poczuł, jakby został uderzony w twarz.
Cofnął się do tyłu, patrząc w szoku na Colucci. Wściekłość gotowała się w nim co raz bardziej. Ten człowiek nie miał żadnego wstydu i myślał, że wszystko można kupić ...
Jednak tym razem się pomylił ...
- Jak Pan może proponować mi pieniądze ? Nie ma pan wstydu ... Jest Pan cholernym dupkiem, Colucci. Okane ledwo panował nad sobą, zaciskał pięści ledwo podtrzymując się przed uderzeniem mężczyzny.
- Za długo żyję na tym świecie chłopcze ...
Wszystko ma swoją cenę. Dodał z kpiną.
- Mnie Pan nie kupi, Colucci. Wypluł z odrazą.
Kocham Pana syna i nie mam zamiaru opuszczać jego boku.
Po chwili zadzwonił telefon mężczyzny, a ten w pośpiechu opuścił szpitalny korytarz. Okane potrzebował chwili wytchnienia, zanim wróci do Luki. Musiał zebrać myśli i uspokoić swoje zszargane nerwy ...

Po raz kolejny usłyszał głosy w korytarzu, a już po chwili poczuł, jak ktoś przytula się do niego.
W poczekalni zjawili się ich przyjaciele ... To Andi przytulała się do niego, a Dixon patrzył na niego ze współczuciem w oczach. Cieszył się, że ma ich teraz przy sobie.

~~~

En el silencio de mi habitación,
aún siento el murmullo de tu voz, lastmándome con un dulce ádios, dejándome vacío el corazón.

W ciszy mojego pokoju,
Wciąż słyszę szmer Twego głosu,
Który rani mnie słodkim pożegnaniem, Pozostawiając pustkę w sercu.

Casi no duermo y he vuelto a fumar,
Cada recuerdo es una lágrima.
No se cómo hacer para estar de pie. Siempre me digo, que es la última vez,
Y vuelvo a caer, cuando pienso en ti.
No soy nada sin ti...

Prawie nie śpię i znów zaczynam palić, Każde wspomnienie jest łzą.
Nie wiem, co zrobić, aby stanąć na nogi.
Zawsze powtarzam, że to ostatni raz,
I znowu upadam, kiedy pomyślę o Tobie. Bez Ciebie jestem niczym ...

Y no puedo olvidarte,
Si te veo en todas partes.
Si en el último beso,
Me robaste el aliento ...

I nie mogę o Tobie zapomnieć,
Ponieważ wszędzie Cię widzę.
Ponieważ podczas ostatniego pocałunku, skradłeś mi oddech ...

Luka & Okane - Besame sin miedoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz