Oczami Lea'i
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ojca. Spojrzał na mnie jakby nie wiedział co się stało. No tak. Jak zawsze. Gdy piję jest nieświadomy tego co robi. Zaczął pić po śmierci matki. Zawsze obwiniał mnie za to że umarła. Jako jedyna przeżyłam w tamtym wypadku. Chyba tylko dlatego tu mieszkam. Wiem że jeśli uciekne to on sie jeszcze bardziej pogrąży i popadnie w większą żałobę.
Spojrzał przez moje okno po czym znów wyszedł z mojego pokoju ( oczywiście drzwiami ) tym razem nie zakluczając mnie. Spojrzałam na zegar. Jest 9:13. Wstałam i się przeciagnęłam przez co poczułam mój każdy obolały mięsień. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Ubrałam sie w czyste rzeczy. Wysuszyłam i uczesałam moje długie, białe włosy do pasa. Spojrzałam w lustro. Miałam sine policzki. Wzięłam kosmetyczke i nałożyłam podkład by to zakryć i zrobiłam kreski nad oczami i pomalowałam rzęsy co podkreśliło moje czerwone tenczówki. Rzadko sie malowałam, ale to wyjątkową sytuacja. Spojrzała ponownie w lustro. Nie miałam mojego ukochanego naszyjnika. To była pamiątka po mamie. Gdy skończyłam sie szykować była już 10:21.
Westchnęłam cicho. Wyszłam z łazienki i wzięłam moją gitarę klasyczno-akustyczną w futerale oraz mój ulubiony sztylet z mojej kolekcji, który wyłożyłam za pasek spodni i zakryłam bluzą.
Poszłam do salonu. Ojca tam nie było. Po chwili dostrzegłam go w kuchni robiącego sobie jedzenie. Przeszłam obok niego i ruszyłam w stronę wyjścia z domu.
-Dokąd idziesz?- usłyszałam głos ojca
-Na spacer- mruknąłam. Nie chciałam przebywać w domu. Gdzie kolwiek tylko nie tu.
-A o której wrócisz?- spojrzał na mnie
-Nie wiem- Ubrałam buty i kurtkę po czym zaczęłam otwierać drzwi.
-Tylko wróć na obiad. Pani z opieki społecznej ma dziś przyjść. Pamiętasz? Chyba nie chcesz trafić do rodziny zastępczej, albo domu dziecka co?- no tak. Drugi powód dlaczego nadal mieszkam z ojcem i go sie słucham.
-Dobra, dobra- Westchnęłam i wyszłam. Poszłam do pobliskiego lasku. Tam zawsze była cisza. Poszłam do największego i najstarszego tutaj drzewa po czym wspięłam sie na nie. Usiadłam na grubej gałęzi przy dużej dziupli w której nawet człowiek by sie zmieścił i oparłam sie o pień. Wyjęłam gitarę z pokrowca i zaczęłam grać piosenkę którą niedawni sie nauczyłam ( profil rozdziału )
Oczami Jeffa
Przechodziłem obok tego domu co wczoraj i postanowiłem sprawdzić jak sie mniewa moja niedoszła ofiara. Weszłem na drzewo po czym wskoczyłem na daszek przy jej oknie. Spojrzałem przez nie. Zobaczyłem czarno-czerwony pokój z łóżkiem dwuosobowym, szafką nocną i szafą. Był tam jeszcze regał na książki. Widać, że dziewczyna nie sprzątała po wczorajszych wydarzeniach. Na ścianach miała powieszone przeróżne sztylety. Małe, duże, zdobione i zwykłe bez żadnych ozdób. Miały ostrza o różnych kształtach. Miała dziwną pasję, ale przyznam że nawet fajną. Zaczęłem się rozglądać za właścicielką pokoju. Dostrzegłem uchylone drzwi od łazienki. Tam była. Malowała się. Dlaczego dziewczyny muszą się malować? Westchnąłem cicho. Widziałem smutek na jej twarzy. Kiedyś już widziałem taki wyraz twarzy. Miałem wrażenie, że ją skąś znam lecz nie mogłem sobie przypomnieć skąd..
Nagle dziewczyna wyszła z łazienki, wzięła gitarę i sztylet ten co wczoraj i wyszła z pokoju. Postanowiłem ją śledzić. Zszedłem z daszku. Zobaczyłem jak wychodzi z domu i idzie w stronę lasku więc szybko za nią poszedłem utrzymując odpowiednią odległość. Po dłuższym spacerze wskoczyła na wysokie stare drzewo i wyciągnęła gitarę z pokrowca, a ten schowała do dziupli. Zaczęła grać spokojną piosenkę, a po chwili jeszcze śpiewać. Miała taki piękny głos. Wszedłem na drzewo stojące bardzo blisko tamtego ich gałęzie sie stykały. Usiadłem tak by mnie nie zauważyła i wsłuchałem się w jej słowa.
Po paru minutach skończyła. Spojrzałem na jej smutną twarz, a następnie na rękę w której trzymałem jej naszyjnik. Otworzyłem go. Ta dziewczynką ze zdjęcia. Skąd ja ją znam? Zastanawiałem sie. Żal mi się jej trochę zrobiło. Walczyłem ze swoimi myślami czy do niej podejść i jej go oddać czy nie. Dłuższą chwilę wpatrywałem sie w srebrne serduszko. Westchnęłem i wstałem. Chciałem do niej iść, ale.. ona stała przede mną i się patrzyła na mnie obojętnie. Gitarę zdążyła schować w pokrowiec nawet nie wiem kiedy.
Rzuciła mi ostatnie spojrzenie i zeskoczyła. Myślałem, że sobie coś zrobi, lecz nic takiego się nie stało. Pobiegła przed siebie. Kiedy sie otrząsnęłem już jej nie widziałem.
Co to miało być? Kim ona jest? Dlaczego nic nie zrobiłem? Cały czas sobie zadawałem te pytania w głowie. Zabiję ją dziś. Muszę. Jestem wkońcu zabójcą, a to moja ofiara. Tak samo jak wcześniej Lea, zaskoczyłem z drzewa.
Dłuższy czas chodziłem po lesie lecz nie mogłem jej znaleźć. Cały czas myślałem o słowach piosenki: "Tato nie pij pójdź już spać, Zostaw mamę zostaw nas", "Tato przytul nas choć raz Powiedz nam, że kochasz nas".
Wkońcu zrezygnowałem i poszedłem pod jej dom. Zajrzałem przez okno. Lea siedziała przy stole ze swoim ojcem i jakąś kobietą. Uśmiechała się jednak jej oczy nie mówiły, że jest szczęśliwa. Postanowiłem, że poczekam na nią w jej pokoju i się zabawie. Szedłem po drzewie na daszek, a potem do środka. Położyłem się na jej łóżku. Wzięłem jeden z jej sztyletów i zaczęłem się nim bawić.
Po około pół godzinie ktoś wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę. Lea stała przy drzwiach i się we mnie wpatrywała. Na jej twarzy pisały sie różne uczucia. Strach, ciekawość, smutek i żal, a przede wszystkim złość. Wstałem z łóżka.
-Zabawne, zginiesz od własnej broni- zaśmiałem się, złapałem rączkę od sztyletu i zaczęłem do niej powoli podchodzić..
---------------------
Podoba się? Mam nadzieję, że tak :) Przepraszam jeśli są jakieś błędy. Mam dysleksje, a poza tym pisałam to na lekcji..
CZYTASZ
"Lea and Jeff the Killer"
FanfictionCześć. Jestem Lea i mam 17 lat. Mieszkam z moim ojcem. Matka zginęła w wypatku gdy byłam mała. Ojciec sie o wszystko czepia i znęca sie nade mną. Pewnego dnia ktoś do mnie przyszedł.. To był Jeff. Stałam sie jego ofiarą..