XIII. "To nie ja"

3.2K 241 44
                                    


Oczami Jeffa

-Witaj Jack! Przyniosłem ci prezent od młodego. Naprawdę świetnie się sprawdza. Taki mały a już z niego świetny morderca..- odezwałem się wesołym głosem wchodząc do małej chatki w środku lasu- Maksiu załatwił ci młode nereczki. Niestety nie mógł przyjść.

-Podziękuj mu ode mnie. Dawno nie kosztowałem tak cudnego dania. Przyprowadź go tu raz. Jeszcze go nie poznałem a już go lubię. Założę się, że reszta ekipy też go pokocha- odezwał się Jack wychodząc zza progu kuchni- A jak tam ta twoja znajoma? Pogodziła się z tym co się stało z Maksiem? Kiedyś też była całkiem spoko.. Co się z nią stało?

-Ehh... Lea pogodziła się z przeznaczeniem Maxa nawet dała mu swój ulubiony nóż, lecz.. nie mogę się już z nią dogadać.. trochę żałuję, że ją uratowałem.. chyba źle zrobiłem..- westchnąłem lekko- dobra masz te nerki, ja muszę lecieć dalej. Muszę jeszcze coś załatwić.

Podałem Jack'owi zdobycz i wyszedłem. Szedłem tak powoli przez las i rozmyślałem aż doszedłem do małej polanki. Nagle coś usłyszałem.. stałem i zacząłem się wsłuchiwać. Zobaczyłem kilka czarnych postaci za drzewami. Zacząłem uciekać, lecz na przeciw mnie wyszła zamaskowana postać ubrana w biały fartuch..

-A ty gdzie się wybierasz?- zaczęła się śmiać- Nie martw się, to będzie Bardzo bolało..- jeszcze głośniej się zaśmiała- czyli tak jak lubisz..- spojrzała na ciemne postaci- Brać Go!- krzyknęła tym razem poważnie.

Nagle z pomiędzy drzew wybiegło trzech mężczyzn ubranych całych na czarno. Trochę zdezorientowany chciałem uciekać, ale było już za późno.. Rzuciłem się do walki. Wyjąłem mój sztylet i pierwszemu wbiłem go w brzuch, a ten się skulił. Od razu rzuciłem się na drugiego. Wysunął prawy sierpowy lecz w ostatniej chwili się odchyliłem i zamachnąłem się nożem tak, że przeciąłem mu gardło za które od razu się złapał. Nagle poczułem ostry ból głowy. Ten trzeci zaszedł mnie od tyłu. Upadłem na kolana.

-Możesz podziękować Lea'i- zaczęła się śmiać

-Że komu? Nie znam nikogo takiego..- Mimo wszystko nie potrafiłem wydać Lea'i. Coś mówiło mi że ta dziwna postać kłamie..

-Nie kłam idioto! Widziano cię jak miałeś z nią starcie. Widziano jak tak po prostu jej odpuściłeś.. Dlaczego jej nie zabiłeś?- powiedziała wściekła

-Ja kłamię? Niech mnie pani nie obraża. Trzeba było od razu powiedzieć, że o nią chodzi. Spieszyłem się. Nie mam Czasu się zajmować tak beznadziejnymi osobami jak ona. Mam ważniejsze sprawy- powiedziałem aroganckim, ale poważnym tonem

- To się jeszcze okaże.. A teraz.. idziemy..- powiedziała ignorancyjnie.

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Lea zdradziła gdzie jestem? Ale.. dlaczego? Wściekły wstałem i poderżnąłem gardło trzeciemu zanim zdołał się połapać co się dzieje. Już chciałem się rzucić na dziwną postać lecz... zniknęła..

Oczami Lea'i

Sobotni wieczór idealnie nadawał się na spacer. Musiałam jeszcze wiele spraw przemyśleć. Ojciec jak zwykle pijany więc nawet nie zauważył że wyszłam. Szłam tak przez ciemny park. Nikogo w nim już nie było co mnie bardzo cieszyło, bo miałam przynajmniej spokój. Wsłuchiwałam się w wiatr który niósł piękną ciszę....

Trach... Poczułam ostry ból z tyłu głowy i upadłam. Szybko odwróciłam się na plecy aby zobaczyć kto to, a ta osoba na mnie wskoczyła- Jeff..- cicho wyszeptałam- Co ty wyprawiasz? Chcesz mnie zabić?- wykrzyczałam zła i zdezorientowana.

-Ja? Zabić? Niby dlaczego? Przecież tylko dziś zastawiono na mnie pułapkę i próbowano porwać, a co najlepsze... Dowiedziałem się że to twoja sprawka... - zaczął się śmiać lecz jego mina w sekundę spoważniała- Żałuję że już dawno tego nie zrobiłem. Jak mogłaś mnie wydać? Ja tak ci ufałem. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi..

-Ale to..- Jeff mi szybko przerwał

-Nie ma żadnego ALE!- wykrzyczał- Jak mogłaś?!- Przyłożył mi nóż do gardła- Ufałem ci a ty to zniszczyłaś!- czułam jak z każdą sekundą ostrze coraz bardziej na mnie napierało i delikatnie nadcieło moją skórę

-To nie ja!- udało mi się wykrzyczeć ostatkiem sił- To mama Maksia...- wyszeptałam cicho...

-Co? Co ty mówisz? Co ona ma z tym wspólnego?- spytał zdziwiony i zdezorientowany. Odsunął nóż ode mnie.

-Moja nauczycielka jest mamą Maxia..- powiedziałam drżącym głosem- wczoraj mnie zaczepiła i powiedziała że pracuje w tajnej organizacji polującej na takich jak ty..

-I jej powiedziałaś gdzie jestem? Jak mogłaś?-wykrzyczał przerywając mi i mierząc do mnie ostrzem

-Nie! powiedziałam, że nic nie wiem. Nie wydałam cię. Nigdy bym tego nie zrobiła..- czułam łzę spływającą po moim policzku

Chłopak zszedł ze mnie- Mam taką nadzieję..- powiedział zdenerwowanym głosem i uciekł.

Szybko wstałam. Poczułam przeszywający mnie ból głowy, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Wszystko wokół mnie zawirowało...

-----------------------------------------------------

Przepraszam za długie przerwy, ale mam swoje problemy życiowe i w szkole. Poza tym miałam kilka razy gotowy rozdział ale mi się usunął..

Przejrzałam wasze komentarze i dwa z nich szczególnie wzbudziły moją uwagę...

Pierwszy w sprawie moich błędów. A więc tak. Nie wiem czy już wspominałam ale jestem dyslektykiem i staram się sprawdzać co piszę ale pisze dość szybko i mogą mi się zdarzać powtórzenia i błędy ortograficzne i interpunkcyjne za co bardzo przepraszam..

A druga sprawa bardziej mnie zmartwiła.. To już dość czasu temu ale dostałam pewien komentarz po tym jak napisałam że mam mało czasu na pisanie. Był to komentarz że albo mam znaleźć czas albo przestać w ogóle to pisać.. Bardzo mi przykro z tego powodu ponieważ w mojej sytuacji to nie jest takie łatwe znaleźć chwilę czasu na cokolwiek, ale staram się.. Mam szkołę i inne ważne sprawy, ale jedno bardzo ważne pytanie do was. CZY WY CHCECIE ABYM PRZESTAŁA PISAĆ? Decyzja należy do was...

A jeszcze jedno.. Jak chcecie i potraficie rysować to możecie mi przysyłać mi zdj rysunków waszych z Jeffem i Maksiem. Bym wstawiała je na początku rozdziałów....


"Lea and Jeff the Killer"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz