XVII "Starzy znajomi"

2.1K 165 46
                                    


Oczami Lea'i

-Gdzie idziemy?- spytałam się Jeffa który od dłuższej chwili gdzieś mnie ciągnął.

-Spokojnie zaraz będziemy na miejscu- odpowiedział zadowolony Jeff.

Wyszliśmy z miasta po czym znaleźliśmy się w lesie. Rozglądałam się dookoła. Dawno Tu nie byłam. Zagłębialiśmy się coraz dalej, a za nami nie było już widać żadnych budynków pomiedzy drzewami. Panowała tu całkowita cisza, tylko wiatr nosił cichy śpiew ptaków. Po chwili przed nami pojawiła się drewniana, stara chatka. Wyglądała jak opuszczona. Znałam to miejsce.. Byłam już tu kiedyś..

-Zapraszam - odezwał się Jeff otwierając mi drzwi do budynku.

Uśmiechnęłam się delikatnie i minęłam próg pomieszczenia. Na kanapie siedział czarnowłosy chłopak wraz z blondynem w śmiesznej czapce elfa. oglądali jakiś film.

-Ale ona jest głupia, to logiczne, że jak tem pójdzie to zginie- wykrzyczał blondyn

-No i dobrze, wiesz jakie dobra nerki są z takich głupiutkich małolat?- zaśmiał się czarnowłosy.

-Witaj Lea- usłuszałam głos w swojej głowie

-Witaj Slender. Poznałeś mnie po tak długim czasie?- pomyślałam wiedząc, że czyta mi w myślach.

-Bez większego problemu- usłyszałam odpowiedź.

-Ej! Uciszcie się! Mamy gościa- wydarł się Jeff.

W sekundzie zapanowała cisza i wszyscy się zainteresowali kto przyszedł w odwiedziny. Nie często się to zdarzało. Chłopacy raz dwa zjawili się przy nas. Dobrze ich pamiętałam. Jack i Ben.. Kiedyś uwielbiałam się z nimi bawić. Slenderman stał w kuchni i przyglądał się z boku.

-Skądś cię znam.. - odezwał się Ben- próbowałem cię kiedyś zabić? Nie... przecież nikt tego nie przeżył.. A może byłaś świadkiem któregoś z moich zabójstw? Nie. Tego też nikt nie przeżył.. A może byłaś dzieciakiem którejś z moich ofiar? Nie.. Tymi to Jack i Jeff sie bawili..

Śmiać mi się chciało słuchając Bena. Coś kojarzył ale nie wiedział co, a Jack w milczenu mi się przyglądał szukając odpowiedzi w swojej głowie.

-Osły to jest Lea!- podniósł głos Jeff trochę w irytacji trochę w śmiechu.

-Lea?! Jak mogliśmy cię nie poznać? Tak dawno cię nie było. To dlatago Jeff ostatni czas cały czas łaził taki zamyślony- Jack i Ben mówili na zmianę i rzucili się by mnie przytulić.

Po chwili wszyscy już siedzieliśmy na kanapie popijając herbatę którą przyszykował Slenderman. Opowiedziałam im co się ze mną działo przez ten czas i ostatnie wydarzenia, a w zamian oni mi opowiadali jakich to oni ludzi to nie zamordowali i w jaki sposób.

-Smutno tu było bez ciebie, Ale teraz jak wróciłaś i będzie jeszcze mini Lea.. lub mini Lea w wersji męskiej to już w ogóle nie będzie nudno- zawołał wesoło Jack

Troche posmutniałam, ponieważ jeszcze nie do końca się z tym pogodziłam że będę miała dziecko i to z własnym ojcem. Szybko jednak się spowrotem uśmiechnęłam by nie było pytań.

-Jak nazwiesz dziecko? Musi mieć jakieś pożądne imię by nie został wyśmiany. Wkońcu to przyszły zabójca. My go wszystkiego nauczymy! -Ogłosił wesoło Ben- zróbmy dziś imprezę z okazji powrotu Lea'i! Mamy w piwnicy skrzynkę piwa..

- Ben chyba oszalałeś. Jak impreza to bezalkocholowa. Lea jest w ciąży i nie może pić- usłyszeliśmy głos Slendermana

-Ah no tak. Z tego podniecenia zapomiałem- podrapał się po karku i zaśmiał się głupio- No to będziemy pić lemoniadę, a papa zrobi coś do jedzenia, jakieś przekąski czy coś- uśmiechał się wciąż szeroko.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Troszkę nudny rozdział wiem i do tego krótki, ale jest.. No a więc do przyszłego rozdziału :)

"Lea and Jeff the Killer"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz