W domu Potterów wyjątkowo było dużo osób. Od czasu rzucenia zaklęcia Fideliusa na ich domu, niewielu ich odwiedzało. Tego dnia było inaczej, zwłaszcza że mały Harry kończył już rok. Wszyscy obecni chcieli chociaż trochę poświętować, i przestać użalać się nad swoim losem jaki toczyła na nich ta wojna.
- Syriusz wymyślił niebanalny prezent. Żeby nie było na mnie, odradzałam - zaśmiała się Atria wchodząc do domu Potterów
- Aj tam biadolenie - rzucił Syriusz trzymając w rękach transporter zwierzęcy
- Syriusz, jak matkę kocham co to? - zapytała przerażona Lily witając się z Blackami.
- Prezent dla chrześniaka, a co ma być? - odpowiedział głupio spoglądając na śmiejącego się syna.
- Trzymajcie mnie bo nie wyrobie...
- Ja odradzałam. Ale jak on coś sobie postanowi... - śmiała się Atria wchodząc wgłąb domu Potterów.
W salonie siedzieli już Lupinowie, Petter i Marry. Szatynka uśmiechnęła się na widok chrześniaka i szybko zabrała chłopca na ręce od kuzyna.
- A co to za piękny mężczyzna - uśmiechnęła się podrzucając małego Harry'ego w górę.
- Oh Atria, ja wiem że jestem piękny - odezwał się James poprawiając włosy.
- Nie do ciebie to było, łosiu
- Przestań z tym łosiem! To jest jeleń, powtórz JE-LEŃ - sylabował James klaszcząc w ręce.
- Wszystkiego najlepszego dla mojego wspaniałego chrześniaka! - zawołał Syriusz wchodząc z dziećmi do salonu - A tu najlepszy na świecie wujek ma dla ciebie prezent - powiedział odkładając transporter na ziemię. Atria odstawiła małego Pottera, który zaciekawiony podszedł do wiklinowego kosza i starał się go otworzyć.
- Chodź Harry, zobaczymy co ten baran ci przynosił - zaśmiał się James siadając obok syna. Mężczyzna pomógł synowi otworzyć kosz a z niego wyszedł rudy kot.
- Co to jest? - zawołał James wstając na równe nogi.
- To jest kot James, czego nie zauważyłeś? - zapytał oburzony Syriusz witając się z resztą obecnych gości.
- Łapa, ale kot? Po co nam kot?
- Racja, już mam Jelenia w domu - zauważyła Lily wnosząc tort na stół
- Nonsens, Harry będzie miał czym i kim się opiekować. Koty są fajne, Atria zamienia się w kota, i też jest fajna - stwierdził rozsiadając się w fotelu.
- To mogłeś nam dać Atrię pod postacią kota
- Nie oddam ci mojej żony kretynie
- Nie kłócić mi się tu. Cudowny prezent, mały nauczy się dbania o zwierzęta - uśmiechnęła się Lily wiedząc że tamta dwójka zaraz może zacząć się kłócić na niby. Dumny Syriusz podszedł do żony podnosząc ją z krzesła, samemu siadając na jej miejscu i udostępniając jej swoje kolana.
- Masz gumke? - zapytał Syriusz dmuchając w szyję Atrii
- No - powiedziała ściągając z nadgarstka gumkę do włosów. Odwróciła się do Syriusza twarzą i zrobiła mu koka z włosów.
- Łapcia jak ty pięknie wyglądasz
- Zawsze pięknie wyglądam baranie
- Gdzie ty mi z baranem wyjeżdżasz! - oburzył się James ciągnąć Syriusza za włosy.
Dzieci zaczęły się śmiać widząc ich przepychanki. Atria wstała z kolan męża, dając im pełne pole do popisu i podeszła do stołu, podpalający świeczki na torcie chrześniaka. Przywołała ruchem ręki dzieci do siebie, a Lily podniosła swojego syna na ręce.
- Przestaniecie wreszcie? - spytała Lauren siadając przy stole z Rayem na kolanach.
- Nigdy - powiedzieli jednocześnie podchodząc do stołu.
James i Harry zdmuchnęli jedna świeczkę i zadowoleni usiedli czekając aż Lily pokroi tort. Dzieci odbiegły od stołu idąc się bawić i zostawiając dorosłych przy stole. Po jadalni rozniósł się przyjemny gwar rozmów, Syriusz i James cały czas sobie docinali, rozdzielając warstwy tortu między siebie. Syriusz przekładał owoce na talerz Jamesa co chwilę marudząc przy tym że nikt normalnie nie je tortów z owocami.
Przyjemna rozmowę przerwał patronus który wleciał do pomieszczenia przez okno. Albus Dumbledore wymyślił ten sposób jako wewnętrzną komunikację między członkami zakonu Feniksa.
- Dorcas Meadows, nie żyje... - usłyszeli głos Albusa - On nadchodzi, nie wychodźcie z domów
Przez pojawienie się patronusa w domu Potterów zapadł chaos. Atria szybko przywołała dzieci i spojrzała z żalem na kuzyna.
- James my...
- Deportujcie się do domu. Nie wychodźcie z nich. Cokolwiek miałoby się wydarzyć po prostu się chrońcie - powiedział przytulając do siebie szatynkę. Atria szybko pożegnała się z resztą, chociaż lepiej to nazwać że wszyscy szybko się pożegnali i deportowali z domu Potterów.
Dopiero w domu do Atrii dotarło co powiedział patronus Dumbledore'a i poczuła jak kolejna cząstka jej serca została odłamana.
CZYTASZ
Jak Pies Z Kotem || Syriusz Black
Fiksi Penggemar" - Oni są jak pies z kotem, tylko by się pozabijali sam na sam - stwierdził James patrząc na dwoje ze swoich przyjaciół którzy krzyczeli na siebie od śniadania. - Wiesz James, wydaje mi się że to się nie zmieni. Nawet jeśli zamkniemy ich w jednym p...