22

68 4 0
                                    

  Każdego dnia będąc w pracy stresowałam się na maksa. Zaczęłam podkradać te leki. Nie chciałam, żeby zrobili coś Naruto albo Hinacie. Dosłownie za każdym razem kiedy wchodziłam do domu to ze strachem czy oni już tam na mnie nie czekają. Czułam się mega bezsilna. Usiadłam na ławce w szatni i nie wytrzymałam. Zaczęłam po cichu płakać. Nie dość, że kradnę leki w pracy, która kocham to jeszcze nie mogę ochronić przyjaciół. Gdyby tu był Sasori wszystko byłoby inaczej. Brakuje mi go, cholernie mi go brakuje. Nie wiem kto usiadł obok mnie i kiedy, ale przytulił mnie. Wtuliłam się w tors chłopaka. Spojrzałam do góry okazał się to Sasuke.
-Sakura co się stało? - gładził mnie po plecach.
-Nie mogę Ci powiedzieć. - zaczęłam wycierać łzy.
-Sakura. - głos bruneta zrobił się stanowczy i czułam to palące spojrzenie. Spojrzałam się na chłopaka i wstałam.
-Przepraszam, ale na prawdę nie mogę. - wyminęłam Sai'a, który właśnie wchodził do szatni.
  Przez resztę dnia starałam się wmówić mojej przyjaciółce, że nic się nie stało. Lekko odpuściła, ale za to teraz cały czas czułam wzrok moich bliskich na mnie. To było nie do zniesienia. Po szkole ruszyłam do pracy. Weszłam do siebie przebrałam się i zaczęłam przyjmować ludzi. Dzień minął mi bardzo szybko, ale to chyba dlatego, że pracy było sporo. Wyszłam z budynku i kierowałam się do mojego auta. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie od tylu. Zasłonił mi usta i wciągnął do samochodu. Po chwili ujrzałam obok siebie Hidana. Uśmiechnął się w moim kierunku i nachylił lekko. Ja maksymalnie oddaliłam się do szyby.
-Jak tam idzie Sakura? - zapytał zapalając papierosa.
-Nie mam jeszcze wszystkiego.
-Za dwa dni masz mieć wszystko albo twój kolega przestanie chodzić. - wypuścił dym w moją stronę. Zaczęłam lekko kaszleć.
-Rozumiem. - złapałam za klamkę samochodu. Hidan złapał mnie za szyję i wypuścił kolejną chmurę dymu. Uścisk na szyi był coraz mocniejszy. Zaczynałam mieć mroczki przed oczami.
-Mam na myśli twojego kochasia Sasuke. - puścił mnie, a ja łapczywie łapałam powietrze. Oczy mi zaszły łzami. - Czas ucieka. - nachylił się, a ja odruchowo odsunęłam się. Otworzył mi drzwi więc bez zastanowienia wyszłam z auta.
Wsiadłam do swojego samochodu i zobaczyłam jak oni odjechali. Poryczałam się. Kiedy już trochę się uspokoiłam odpaliłam silnik i wróciłam do domu. Poszłam pod prysznic, a potem prosto do łóżka. Obudziłam się 20 minut przed budzikiem. Wiedziałam, że już nie zasnę więc ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i zobaczyłam siniaki na szyi. Westchnęłam lekko i zaczęłam szukać podkładu. Od bardzo dawna się nie malowałam więc zajęło mi to z dobre 20 minut aby wszystko dobrze zakryć. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Gdy skończyłam posiłek ruszyłam do auta. Spojrzałam na godzinę na wyświetlaczu telefonu. 7:34 spóźnię się. Weszłam do szkoły kilka minut po dzwonku. Akurat pierwsze zajęcia były z Kakashim więc wiedziałam, że nauczyciel nie zwróci mi uwagi. Usiadłam obok Hinaty i się przywitałam.
-Jesteś pomalowana? - Hinata wydawała się być zaskoczona.
-A tak jakoś miałam ochotę. - wymusiłam uśmiech i otworzyłam zeszyt. Mam nadzieje, że nic się nie przetarło.
Na dłuższej przerwie poszłam najpierw do łazienki sprawdzić czy wszystko wygląda okej. Przejrzałam się dokładnie w lustrze i wszystko leżało na swoim miejscu. Odetchnęłam z ulgą i poszłam do biblioteki odrobić kilka zadań domowych. Gdy już skończyłam ruszyłam na dział biologiczny sprawdzić czy jest może jedna książka na która trochę już czekam. Rozejrzałam się dokładnie i ją zobaczyłam. Stała na najwyższej półce. Stanęłam na palcach, ale nie mogłam dosięgnąć górnego grzbietu książki. Nagle czyjaś ręka sięgała po tą książkę. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Sasuke kilka centymetrów od mojej. Odruchowo chciałam się cofnąć do tyłu, ale poczułam regał na swoich plecach. Brunet podał mi moją książkę.
-Dziękuje. - chłopak nic nie odpowiedział tylko cofnął się o krok i wsadził ręce do kieszeni cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku. Doskonale wiedziałam o co chodzi. Wyszłam, żeby sprawdzić czy obok nas nikogo w pobliżu nie ma.
-Może jednak potrzebuje pomocy. - wzrok Sasuke stał się jeszcze bardziej intensywny. Chciałam się już odezwać, ale nagle pojawił się Sai z Ino.
-Ojej wy tutaj też przychodzicie na schadzki? - zapytała wesoła Ino.
-Po prostu przyszłam po jedną książkę. - podniosłam ją do góry i minęłam parę.
Gdy zabierałam swoją torbę spojrzałam jeszcze raz do tyłu, ale para była zajęta sobą. Odwróciłam się do Sasuke i ruszyliśmy do wyjścia.
-Pogadamy po szkole? - nerwowo zaciskałam pasek od torby. Sasuke tylko pokiwał głową cały czas mi się przyglądając.

~~~

Po zajęciach czekałem na Sakurę przy jej aucie. Po kilku minutach zobaczyłem dziewczynę. Obdarowaliśmy się spojrzeniem i wsiedliśmy do auta. W trakcie jazdy powiedziała, że lepiej gdyby Itachi też to usłyszał. Pokiwałem tylko głową i dalej jechaliśmy w ciszy. Gdy byliśmy już w domu okazało się, że mojego starszego brata nie ma. Zaproponowałem Sakurze herbatę. Nalałem wodę do czajnika i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer do Itachi'ego. Po dwóch sygnałach odebrał telefon.
-Co tam braciszku?
-Możesz przyjechać do domu?....Pilna sprawa.
-Będę za 10 minut. - głos nagle spoważniał i odłożył słuchawkę.
-Za 10 minut będzie. - dziewczyna tylko pokiwała głową. Zalałem jej herbatę i postawiłem na stole obok niej. - Sakura chciałem zapytać o jedną rzecz, ale ostatnio nie było najlepszej okazji. - dziewczyna podniosła wzrok z kubka na mnie. - Pójdziesz ze mną na bankiet?
-Tak. - uśmiechnęła się lekko. - A kiedy będzie?
-Za miesiąc.
-To już niedługo. - w tym momencie w drzwiach stanął Itachi.
-Cześć Sakura. - uśmiechnął się do dziewczyny, a potem swój wzrok skierował na mnie. - Co to za sprawa?
-Sakura potrzebuje pomocy.
-Co się stało? - oparł się o parapet przy oknie i skrzyżował ręce.
Po usłyszeniu całej historii spojrzałem się na swojego starszego brata. Minę miał nietęgą. Zaczął chodzić po kuchni w kółko co nie wróżyło nic dobrego.
-Dałaś im te leki?
-Jeszcze nie. - jej wzrok skierował się na mnie. - Mam je dać jutro. Jeśli tego nie zrobię zagrozili, że Sasuke przestanie chodzić.
-Hah. Co za skurwiele. Obserwują Cię. - Itachi stanął w miejscu. A Sakura tak jakby nagle się ożywiła. I spojrzała się na mnie.
-Sai.

———

  Sorki miałam tyle na głowie, że zapomniałam wstawić rozdział w środę. W ramach rekompensaty wrzucę też w niedziele. :)

SasuSaku - Teen LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz