7

41 3 2
                                    

Wyszedł z gabinetu Dawsona i prawie wpadł na wysokiego mężczyznę:

- Przepraszam – usłyszał w odpowiedzi i prawie zagotował się ze złości. – Percy. Właściwie... Szukałem cię – wyznał słabo pan Weasley.

- Po co? – warknął Percy.

- Mama chciała zaprosić cię na obiad w niedzielę. Przyjeżdża Bill, bylibyśmy prawie w komplecie...

- Jestem zajęty – uciął ostro i odwrócił głowę.

- Jasne, rozumiem – westchnął ojciec i Percy nie wiedział, czy był to wyraz zawodu, czy złości. – Pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziany.

- Nie jestem – odparł Percy. – I nigdy nie byłem.

- Proszę, nie wracajmy znów do tego...

- Nie wracamy. Żegnaj tato.

- Percy...

- Tak? – ostentacyjnie uniósł oczy.

- Nigdy nie przestaniesz być naszym synem. I nie przestaniemy cię kochać.

- Tato, skończ już, okey? Mam dużo pracy, a to nie miejsce na takie rozmowy.

- Oczywiście. Do zobaczenia. Naprawdę liczę, że przyjdziesz w niedzielę.

- Nie rób sobie nadziei, proszę. Mam naprawdę dużo pracy, cześć.

Wyminął ojca i wrócił do swojego biura. Spojrzał na zegarek. Wspaniale, pomyślał, spotkanie aktuariuszy za pięć minut, a ja nawet nie zjadłem lunchu. Mocno już zirytowany zgarnął tylko rozrzucone na biurku arkusze i pobiegł do jednej z sal konferencyjnych.

Kiedy wreszcie wybiła piąta, Percy, zmęczony tym szalonym dniem, z ulgą wrócił do domu. Rzucił poranną gazetę na kuchenny blat i podszedł do telefonu, by odsłuchać wiadomości.

- Cześć, Percy – ciemna kawalerka jakby rozjaśniła się od pełnego energii głosu Pen. - Melduję się w domu w Birmingham, mama jest przeszczęśliwa, nie daje mi spokoju... Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Zadzwoń, gdy będziesz miał chwilę.

Po przeciągłym sygnale telefon odtworzył jeszcze jedno nagranie. Percy zamarł:

- Percy... To ja, mama, nie wiem, czy tata złapał cię w pracy, ale chcieliśmy zaprosić cię na niedzielny obiad... Przyjeżdża Bill ze swoją dziewczyną, będzie też Harry i Hermiona... Proszę, przyjdź, jeśli znajdziesz czas...

Skasował wiadomość. Czuł, jak rosnąca od rana gula rozsadza mu gardło i mimowolnie z mocno zaciśniętych powiek wypłynęło kilka nieśmiałych łez.

Dlaczego dzisiaj, huczało w jego głowie, gdy zgrzytając zębami parzył herbatę i wstawiał do mikrofali wczorajszy obiad.

Jego konflikt z rodziną trwał praktycznie od zawsze. Ekscentryczny, nazbyt dumny i ambitny Percy nie pasował do swoich wyluzowanych i żyjących z dnia na dzień bliskich. Nigdy nie bawił się z braćmi, wolał czytać w swoim pokoju – układ ten nie przeszkadzał w zasadzie nikomu, a kłótnie między rodzeństwem są przecież nieuniknione w każdej rodzinie, nieważne, jak zgodnej, do momentu, gdy Percy w ostatniej klasie liceum nie oznajmił rodzicom, że chciałby studiować. I to w prestiżowej uczelni.

- Percy, wiesz... - zmieszała się mama i zniżyła głos. – Nie stać nas na to.

Na nic zarzekał się, że na pewno przyjmą go do Cambridge. Rodzice nie chcieli faworyzować żadnego ze swoich dzieci, a skoro starsi bracia Percy'ego kończyli tylko szkoły policealne, Percy nie miał na co liczyć. Wiele w tej sytuacji go denerwowało: to, że rodzice nie robią nic, by mu pomóc, że mama mimo możliwości nie szukała pracy, że nie chcą dla niego lepszego życia.

Ostatecznie, tylko dzięki własnemu samozaparciu i ogromnemu wysiłkowi dostał się na Uniwersytet Westminsterski i zdobył stypendium, które pokryło praktycznie wszystkie wydatki. Na resztę dorabiał w weekendy, z trudem godząc pracę z nadmiarem nauki. Studia, które dla większości są najlepszym czasem życia, dla niego były kilkuletnią harówką. Wysiłek jednak się opłacił, co Percy uświadomił sobie odbierając dyplom z wyróżnieniem i jako najlepszy student swojego roku.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, co rodzice zrobili, gdy, jako świeżo upieczony absolwent, dostał pracę w firmie Dawson&Dawson, na stanowisku z lepszymi perspektywami, niż jego ojciec.

- Ginny i Ron jeszcze się uczą – mówiła mama nieśmiało. – Szkoła jest droga... Wiesz, że nam się nie przelewa... Może mógłbyś czasem... Wspomóc ich finansowo. Teraz, gdy masz tak dobrą pracę... To twoje rodzeństwo.

Kiedy to usłyszał, dosłownie w nim zawrzało. Nie oszczędzając słów, wykrzyczał z siebie lata żalu żywionego do rodziców, wytknął im brak wsparcia i bezczelność, trzasnął drzwiami i wyniósł się z domu. Wrócił tylko po swoje rzeczy i poprzysiągł sobie, że jego noga więcej tam nie postanie.

Teraz, wspominając tamten dzień, z talerzem gorącej wczorajszej zapiekanki, na nowo rozbudził w sobie dawny gniew. Nie przyjdzie na żaden obiad. Choćby do końca życia miał jeść odgrzewane resztki.


Kawa z cynamonem | Percy Weasley AU || Harry Potter Fanfiction ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz