Rozdział 3

66 4 0
                                    

Monika dotrzymała słowa i przyszła po Lenę punktualnie o dwunastej w południe. Ubrała się w pudrową plisowaną spódniczkę i dopasowaną, białą bluzkę z kołnierzykiem, przez którą prześwitywał różowy stanik, ale nie przejęła się tym. Fioletowy włosy dla odmiany rozpuściła i wygląda jak postać z bajki. Razem wsiadły do taksówki i pojechały do Central Parku, gdzie czekał na nie Ron, siedząc na kocu. Monika zajęła się pisaniem smsów, a Lena rozmową z chłopakiem, która o dziwo szła jej bardzo gładko. Musiała przyznać, że Ron był całkiem zabawny, miły, towarzyski i żartobliwy. Teraz siedziała swobodnie obok niego na kocu, jadła lody i słuchała jego żartów. Trzy dni znajomości wystarczyły, by go polubić.

- Czeka na Oscara – szepnął chłopak, a Lena poczuła się nagle nieswojo. Wiedziała, że blondyn też ma przyjść, ale mimo to poczuła dreszcze.

Mama zawsze jej powtarzała, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. On nie zdał tego testu poprawnie. Nie lubiła go, miała wrażenie, że jest zakochanym w sobie typem lalusia, który nie chce od nikogo pomocy. Do tego był głupi, niemiły i szorstki, ale także zabójczo przystojny. Nie mogła na niego patrzeć. Bała się ładnych chłopców, a on taki był.

- Skąd to wiesz? – spytała równie cicho. Obserwowała kątem oka swoją kuzynkę, która zaczęła znowu pisać sms.

- Chyba on się jej podoba – wyjaśnił Ron, kończąc swojego rożka.

- A ona jemu? – Lena ogarnął nagły strach o Monikę. Wolała, by była z kimś innym, na przykład z Ronem, który okazał się być naprawdę miły, choć trochę głupkowaty i nieogarnięty, ale za to zabawny.

- Nie, Oscar ma... swój gust – odparł, wzruszając ramionami.

Zaczęła się zastanawiać nad jego odpowiedzią. Teraz była prawie pewna, że blondyn nie zrani jej kuzynki, bo nic do niej nie czuł, ale to oznaczało, że mimo to Monika będzie cierpieć. Lena w jednej sekundzie znienawidziła Oscara jeszcze bardziej. Poza tym, jaki on miał gust? Była pewna, że podobają mu się dziewczyny z dużymi piersiami, zgrabnymi biodrami, płaskim brzuchem, tak zwaną „tapetą" na twarzy, ubrane w króciutkie i obcisłe spódniczki.

- Rozumiem – burknęła.

Ron zaczął opowiadać jej jakąś historię, ale ona już pogrążyła się w swoim świecie. Przypomniała sobie o książce, która kiedyś czytała, a mianowicie Pamiętnik Nicholasa Sparksa, który podbił jej serce. Teraz zamknęła oczy i wróciła pamięcią do tej pięknej historii miłosnej. Lubiła zatapiać się innym świecie, tam, gdzie docierały tylko jej najskrytsze myśli, marzenia i pragnienia. Chciała być przez jakiegoś mężczyznę tak kochana... Pragnęła spotkać swojego Noaha, Romea, Gusa, Tristana. Przecież to nie było wiele! Czemu nie mogłaby być czyjąś Allie, Julią, Hazel, czy Izoldą? Zazdrościła bohaterkom literacki, bo były ładne i miały szczęście. Też taka pragnęła być. Nienawidziła swojej twarzy, która według niej była zbyt kwadratowa, lekko pyzatych policzków, wystających łopatek i za dużych piersi. Nie znosiła patrzeć w lustro, dziwiła się dziewczynom, które mówiły, że podobają się sobie nago. Ona do nich nie należała.

- Wtedy postanowiliśmy zejść do piwnicy. Oscar miał genialny plan... - kontynuował Ron.

Lena otworzyła oczy i spojrzała na błękitne niebo. Tyle ludzi na świecie umierało samotnych. Co jeśli ją to też czeka? Skoro takie jest jej przeznaczenie, to nie ma się co dziwić, że jest taka... cicha, spokojna, nieśmiała. Chłopcy woleli zabawne, wesołe, odważne, a nie tchórzliwe idiotki, które kochały czytać. Żaden nigdy nie zwrócił na nią uwagi, nie poprosił o chodzenie, nie zabrał do kina. Mogła marzyć o miłości, bo nikt jej tego nie zabronił. Nikt nie mógł zabrać jej pragnień i nadziei, wejść do jej głowy.

Kocha się za nicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz