Idąc na terapię czułam się zmieszana, nie wiedziałam na co mogę się przygotować. Tak naprawdę, nawet w filmach nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Terapia ma się odbyć na dziedzińcu. Siadam na wolnym krześle, obok siedzi jakaś młoda kobieta, starsza ode mnie może z siedem, osiem lat. Zwracam uwagę na jej poranione dłonie i przedramienia, wydrapane na łydkach dziury. Z drugiej strony siada znana mi już Anastasia. Jej niebieskie oczy błyszczą tak jakby miały zaraz eksplodować milionem iskierek. Wygląda na naprawdę podekscytowaną. Zastanawiam się co za przedstawienie może aż tak jej się podobać. Czekam jeszcze chwilę. Po chwili do koła wchodzi lekarz. Mężczyzna jest w średnim wieku, o średniej budowie. Tak naprawdę nie ma jakiś szczególnych cech. Ma szatynowe włosy, okulary. Przypomina kogoś kto nie wiedzie jakiegoś ciekawego życia. Kogoś kto nie miewa przygód a jego życie jest ułożone pod odpowiedni harmonogram. Zaczyna swoją przemowę.
-Witam was wszystkich tutaj zgromadzonych. Wiem, że prawie wszyscy, którzy się tutaj znajdujecie w doskonały sposób mnie już znacie jednak jest tutaj osoba dla której jestem obcy. Nazywam się John Milenis i jestem lekarzem.
Wokół rozległy się brawa a ja już wiedziałam, że chodzi o mnie i, że to ja jestem jedyną osobą, która go nie zna ze wszystkich tutaj obecnych. Ja nie chce być głównym programem dzisiejszego show. Chciałam pozostać anonimowa. Czemu nikt nie może tego zrozumieć?
Moje rozważania przerywa wtargnięcie nowej osoby. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak wchodzi i robi się zamieszanie. Przyciąga także mój wzrok. Wygląda bardzo męsko, ale myślę że może być starszy ode mnie zaledwie o cztery lub pięć lat. Jest bardzo przystojny, ma ciemnobrązowe włosy, które wiatr targa na wszystkie strony. Jego umięśnione ręce pokryte są tatuażami o przeróżnych kształtach i kolorach. Ma mocno wystające policzki i szczękę co dodaje mu pewnej zadziorności. Nie wygląda na takiego, z którym chce się zadzierać, ale zdecydowanie wygląda na takiego co łamie dziesiątki kobiecych serc.
-Daniel. Znów się spóźniłeś. Usiądź i nie rób zamieszania - poucza go Pan Milenis.
-Spokojnie, nie denerwuj się tak - odpowiada z lekką drwiną w głosie chłopak. Jego głos jest bardzo głęboki i niski. Gdyby tutaj nie był to zdecydowanie pasowałoby na lektora.
-Nieważne. Kontynuując swoją myśl, chciałbym abyście wszyscy serdecznie powitali nową pacjentkę naszego szpitala i naszą nową koleżankę.
W tym momencie lekarz patrzy na mnie z dużym uśmiechem na twarzy.
-Wstań proszę, powiedz jak się nazywasz, jak się tutaj znalazłaś.
Niepewność i zagubienie wpijają się w mój umysł jak dwa małe węże, zabraniając mi w naturalny sposób myśleć. Nie wiem co zrobić, nie chce mówić tym osobom kim jestem ani co tutaj robię. Nie mam ochoty upubliczniać swojego życia. Nigdy tego nie robiłam, nigdy nie chciałam tego robić. Teraz siedzę i widzę jak około dwadzieścia twarzy wpatrzonych jest w moją osobę. Wśród tych osób jest również moja nowa znajoma Anastasia, i on. Chłopak w czarnej koszulce i spodniach z zabawnie rozwianymi czarnymi włosami. Wszyscy czekają na mój ruch a ja siedzę jak sparaliżowana. Nikt nigdy nie kazał mi się wychylać. Zawsze byłam szarą myszką i nikomu to nigdy nie przeszkadzało.
- No już, nie wstydź się, każdy z nas to już przechodził. - ponagla mnie lekarz.
Wstaję i ledwo utrzymując się na nogach patrzę z przerażeniem na tych wszystkich, jeszcze przed chwilą smutnych ludzi, którzy czekają na otworzenie się przed nimi. Nie chce niszczyć im przedstawienia. - Witam was wszystkich - mówię bardzo cicho, ale nikt się nie odzywa tak więc słychać mnie dość wyraźnie, moje słowa odbijają się od ścian psychiatryka przed którym jesteśmy - Nazywam się Sylvia Bells, mam siedemnaście lat, znajduję się tutaj z powodu własnej głupoty - stwierdzam, żeby w jakiś sposób powiadomić ich ale nie mówiąc tego dosłownie.
- Sylvia jest niedoszłą samobójczynią - stwierdza Pan Milenis a ja czuję jakby ktoś właśnie zdzielił prosto w twarz. Nie po to mówiłam to w taki delikatny sposób, żeby zaraz każdy się dowiedział o co mi chodziło. Czy tutaj nie można mieć chociaż trochę prywatności? Chciałabym zapaść się pod ziemię, czuje na sobie spojrzenia wszystkich obecnych osób. Daniel patrzy na mnie z zaciekawieniem. Stałam się małpką, która ma im wszystkim dać rozrywkę.
Przez następne pół godziny rozmawiamy o własnych doświadczeniach. Tylko ja i Daniel nic nie mówimy. Dowiedziałam się, że Anastasia jest dziewczyną uzależnioną od narkotyków, trafiała tu już kilkakrotnie, ale teraz została oddana na całkowity odwyk. Kobieta z wyrzeźbionymi kanalikami na policzkach nazywa się Anna i jak miała dwadzieścia lat dokonała aborcji ze względu na to, że dziecko poczęte było przez gwałt. Nigdy nie wybaczyła sobie tego czynu i do dziś nawiedzają ją złe sny. Starszy pan to Henry, który jest chory na schizofrenię. Kończy się sesja a ja prawie stamtąd wybiegam do swojego pokoju. Siadam na łóżku i nie wiem co zrobić. Nie wiem co myśleć. Gdyby tylko była tutaj moja mama. Tak bardzo mi jej brakuje czasem. Postanawiam nie zadręczać się myślami i idę sprawdzić maila. Znów podchodzę do lekarza, który jak wcześniej zajęty telewizorem po prostu wskazuje mi na komputer. Dostałam dwa maile. Jeden to jakaś reklama, ale drugi okazuje się wiadomością od Jasmine.Witaj Sylvio.
Długo zastanawiałam się dlaczego właściwie nic mi nie powiedziałaś, nie potrafiłaś się pożegnać. Brakuje mi Ciebie, ale myślę, że Ciebie nie interesuje to jak ktoś może się poczuć. Najważniejsza jesteś w końcu Ty. Mam nadzieję, że dobrze Ci wśród swoich.
JasmineTo bardzo zabolało. Nie wiem co mnie pokusiło by do niej napisać. Teraz jednak nie mogę zostawić tej sprawy w tym stanie. Szybko wystukuję na klawiaturze odpowiedź.
Droga Jasmine.
Masz rację, zachowałam się tak jak nikt nie powinien się zachować. Masz prawo mnie nienawidzić ale czy to dużo da? Chciałabym, żebyśmy dalej miały ze sobą dobry kontakt mimo, że jestem jak to napisałaś "wśród swoich". Tęsknię za Twoimi szalonymi pomysłami i planami. Będę czekać z niecierpliwością aż napiszesz.
Dalej kocham.
Sylvia.Zanim się wylogowałam poczułam na sobie kogoś wzrok. Odwróciłam się i spojrzałam. Stał za mną Daniel w całej swojej okazałości. Uśmiechnął się i stwierdził
- Też bym Cię znienawidził, nie fajnie się zachowałaś.
- To nie Twoja sprawa - syknęłam. Jakim prawem ktoś taki jak on ma mnie oceniać. Niech lepiej pomyśli o sobie i o swoich błędach.
- Spokojnie księżniczko, tylko tak sobie powiedziałem. Nazywam się Daniel. Ty jesteś Sylvia, co?
- A co Cię to obchodzi. Zajmij się swoim życiem.
-Właśnie to robię kochana. Zawieranie nowych znajomości, może jest to znane Ci pojęcie.
- Nie. - odwróciłam się i wściekła, a zarazem smutna, prawie biegnąc udałam się do mojego małego więzienia, które chyba jest jedynym bezpiecznym miejscem w tym całym budynku. Jestem cała roztrzęsiona. Co on sobie myśli? Nic o mnie nie wie a próbuje mnie oceniać. Jest bezczelny i nie ma w nim ani grama empatii. Chciałabym się rozpłakać. Mam dość pobytu tutaj. Słyszę pukanie do drzwi. To Anastasia.
- Cześć, słyszałam, że Ty tutaj sypiasz.
- Nawet więcej niż sypiam, w sumie spędzam tutaj cały swój wolny czas.
- To niedobrze! Przecież tutaj jest tyle fajnych miejsc do zwiedzania. Byłaś w pokoju dziennym?
- Tak, przecież pytałam się kogo mam zapytać o korzystanie z komputera.
- A, no tak, zapomniałam - śmieje się łagodnie i naturalnie. Tak dawno nie słyszałam prawdziwego śmiechu. Może nie jest wcale taka zła na jaką najpierw się wydawała. No cóż, nie mogę wiele wymagać, ale jak na razie jest to jedyna miła dla mnie osoba w całym tym miejscu.
- A jest coś jeszcze poza tym? - Pytam się zaciekawiona.
- Kuchnia, ogród, taras.
- Tutaj znajdują się takie rzeczy? Pierwsze słyszę.
-Chodź, pokażę Ci. - Chwyta mnie swoją malutką dłonią za rękę.
CZYTASZ
Podcięte Skrzydła
AdventureKim jestem? Mam na imię Sylvia. Jestem niedoszłą samobójczynią. Odkąd trafiłam do zakładu dla chorych psychicznie w moim życiu zaczęły dziać się nadprzyrodzone sytuacje. " Jego ciało, oddalone o zaledwie kilka centymetrów stało się dla mnie narzędz...