Miasto

52 4 0
                                    

Śniadanie odbyło się bez szczególnych lub zachwycających momentów. Po śniadaniu znów udałam się do ogrodu tym razem jednak sama z jakąś gazetą, którą otrzymałam od lekarzy. Siedziałam spokojnie na huśtawce gdy obok mnie nagle pojawił się Daniel.
- Cześć księżniczko - powiedział z rozbrajającym uśmiechem, w którym pewnie wiele dziewcząt się już zakochało.
- Uhm. Cześć.
- Co czytasz?
- Jakąś głupią gazetę dla nastolatek.
- Oh, czyli na pewno coś ciekawego - zaśmiał się lekko - pokaż!
- Naprawdę chcesz siedzieć tutaj ze mną i czytać te żałosne wypociny?
- Nie wiem, czy chce to czytać, ale wiem, że mam ochotę z Tobą tu posiedzieć. Jak tam z tą laską co pisałaś maila?
- Dziewczyną. Nie wiem, nie odpisała mi więcej. Najwyraźniej nie chce mnie w swoim życiu.
- Nie przejmuj się tym księżniczko - uśmiechnął się i potargał moje włosy gładząc mnie po głowie.
- Łatwo powiedzieć. Mogę Cię o coś zapytać? - nie wiem czy wypada, ale jestem ciekawa.
- Jasne.
- Dlaczego tutaj jesteś?
- Przez dragi.
- Przez co?
- Narkotyki.
- A... - zaskoczyło mnie to, chociaż nie powinno, mogłam się przecież domyślić.
- To nic takiego, już w tym nie siedzę, ale oni mi nie wierzą. Myślą, że zdobywam jakoś działki tutaj. To jest bez sensu. Gdybym chciał to by mnie tu nie było.
- Co? Co masz na myśli?
- Jakbym chciał, to mógłbym bez problemu stąd się wydostać - tajemniczy uśmiech przebiegł po jego twarzy.
- W takim razie dlaczego tutaj jesteś?
- Chce odpocząć. Po co wydawać pieniądze na ogrzewanie, jedzenie skoro mogą zrobić to za Ciebie podatnicy?
Nigdy nie myślałam w ten sposób. Zawsze chciałam być niezależna. Odkąd ukończyłam trzynaście lat pieniądze zarabiałam sama. Pracowałam po godzinach w restauracji, sprzątałam, zmywałam. Nie było to zbyt wiele ale starczało na książki, jakieś małe przyjemności. Od ojca dostawałam tylko jedzenie.
- W jaki sposób możesz stąd uciec?
- Przyjdź tutaj wieczorem. Chwilę przed ciszą nocną. Wystarczą nam dwie minuty. Tylko nie mów nikomu, że gdzieś idziesz, nikt o niczym nie może wiedzieć. Tym bardziej ten chłopak - tutaj chyba zauważyłam złość na jego twarzy, wtedy kiedy zaczął mówić o Adamie, wskazał na niego wzrokiem - tym co z nim gadałaś wcześniej.
- A, no dobrze. Mam się bać?
- Jeśli tylko chcesz - zaśmiał się, jego oczy zabłysły. Patrzył na mnie przez chwilę, zamyślony, jakby był w innym świecie - wybacz mi, ale mam coś jeszcze do załatwienia. Do zobaczenia wieczorem księżniczko.
Wstał zamyślony i udał się spowrotem do środka.

Dzień minął szybko. Porozmawiałam z Anastasia, sprawdziłam maila, dalej brak wiadomości. Potem trochę pooglądałam programy w telewizji. Dowiedziałam się, że na komputerze jest kilka gier, w które można było sobie pograć. Jakieś symulatory życia, w których tworzymy swoją postać, zdobywamy dla niej prace. Cały dzień zastanawiałam się nad propozycją Daniela, kilka razy byłam nawet pewna żeby odmówić. Teraz jednak jest za chwilę cisza nocna a ja stoję w ogrodzie, obok huśtawki. Jest zimno bo jesienne noce nie należą do najcieplejszych, a coś co można nazwać piżamą raczej nie nadaje się na nocne spacery. W ogrodzie jest już dawno ciemno a jedyne co widać to jasne okna pokoi i blask księżyca, który oświetla lekko korony drzew nad moją głową.
-Cześć słodka - usłyszałam cichy szept, bardzo blisko mojego ucha. Moje ciało zadrżało. Odwróciłam się i gdy zobaczyłam naprzeciwko siebie Daniela kamień spadł mi z serca. Nie można przecież zapominać, że znajduję się w szpitalu dla chorych psychicznie.
- Cześć, to co robimy?
- Najpierw załóż to, nie chcesz przecież wyglądać jakbyś właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego. - podał mi do rąk czarną, koronkową sukienkę, skórzaną kurtkę i buty na wysokim obcasie. - Jeśli Cię krępuje mogę się odwrócić.
- Skąd to masz?
- A czy to ważne? Wiem jedynie, że to powinno na Ciebie pasować.
- Nie umiem chodzić na wysokich obcasach.
- To się nauczysz kochana, pośpiesz się, nie mamy dużo czasu. Zaraz przyjdą lekarze, żeby sprawdzić czy nikt się nie szwęda.
Ubieram ubrania, które są dopasowane tak idealnie, że jest to prawie niewiarygodne. Prawie tak jakby Daniel ukradł mi je z szafy, ale to przecież jest niemożliwe. Czuję się skrępowana gdy rozbieram się, a moje ciało okrywa jedynie lekki wiatr. Mam duże wrażenie, że mimo, że Daniel stoi dalej ode mnie i wydaje się być odwrócony to i tak kątem oka na mnie spogląda.
- Grzeczna dziewczynka - mówi z lekką drwiną, która ma oddźwięk bardziej pozytywny niż negatywny - A teraz pora na główny punkt programu. - Daniel staje za mną i zakłada mi czarną szmatkę na oczy, tak, że nie mogę nic zobaczyć. Jest tak blisko, że niemal czuję ciepło bijące od jego ciała.
- Jesteś gotowa? - szepcze mi do ucha. Na co on sobie pozwala?! Chyba oszalałam, że postanowiłam z ćpunem uciec z tego ośrodka. To wszystko źle na mnie działa. Nagle czuje, że podnosi mnie i po chwili znajduję się w jego silnych ramionach. Nie czuję nic oprócz ciepła jego ciała i lekkiego wiatru na swojej twarzy. W pewnym momencie mięśnie jego rąk gwałtownie się napinają na chwilę. Czuje się strasznie dziwnie. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Powinnam krzyczeć żeby mnie zostawił. Robiłabym to gdybym spotkała go na ulicy kilka tygodni temu , ale teraz gdy zrozumiałam, że ze mną wcale nie jest dobrze to chyba mi wszystko jedno. Jeśli chce mnie zabić niech to zrobi. Przecież jeszcze przed miesiącem sama to chciałam zrobić. To bardzo nierozsądne gdy w ramionach takiego człowieka czujesz się bezpiecznie. Strasznie naiwne i po prostu głupie. Od czasu do czasu czuję, że Daniel przyśpiesza, czasem biegnie. Wszystko ciągnie się w nieskończoność. Nie wiem czy minęło kilka minut czy kilka godzin odkąd znalazłam się w jego ramionach. W pewnym momencie zwalnia i stawia mnie na nogach a ja czuję się jakbym zapomniała jak się chodzi.
- Jesteśmy na mieście - powiadamia mnie dumnie i z radością, jestem taka głupia, że się na to zgodziłam. Miałam przecież nie sprawiać żadnych problemów. Co mi strzeliło do głowy? Ściąga mi wolno opaskę z oczu. Patrzę na jego idealne ciało, które zasłania mi cały widok. Po chwili jednak mężczyzna się odsuwa a ja widzę coś czego nigdy dotąd nie widziałam. Piękne, wysokie budynki, wieżowce, sklepy, restauracje. Wszystko takie nowoczesne, urodziwe. Dopiero teraz poczułam jak daleko muszę być od domu. Nie zwracałam na to wcześniej uwagi, dopiero teraz gdy stoję w świetle ulicznych lamp. Widzę uśmiechniętych ludzi, dla których jutro jest nieważne a dzisiaj mają ochotę się bawić. Zapomniałam nawet, który jest dzień tygodnia. Czy to normalne, że w środku nocy na ulicach znajduje się pełno ludzi? Miasto dosłownie tętni życiem.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam Daniela, którego najwyraźniej bardzo rozbawiło to jak stałam wpatrzona we wszystko dookoła jak w obrazek.
- Londyn. Prawda, że piękny?
- Przecież, to jest oddalone od Rose Town o jakieś pięćset kilometrów!
- Pięćset osiemdziesiąt trzy dokładnie, jeśli mamy czepiać się szczegółów.
- Jak się tutaj znaleźliśmy?
- Pozwól, że pozostanie to moją słodką tajemnicą. - niczego nie rozumiem, nie wiem jak to się stało. Nie mogło minąć więcej niż pół godziny odkąd wyszliśmy z ośrodka bo zegary wskazują dwudziestą drugą dwadzieścia osiem, a cisza nocna zaczyna się o 22. - chodź lepiej coś zjeść, zmęczyłem się podróżą.
Szybkim krokiem poszliśmy w stronę centrum miasta. Mineliśmy wiele knajp ale do żadnej nie weszliśmy. Dopiero po jakimś kilometrze przed naszymi oczami ukazała się piękna i zapewnie droga restauracja dla osób z dużymi portfelami.
- Jesteśmy na miejscu słonko - moje ciało przeszył prąd lekkiego podniecenia i zainteresowania gdy wymówił te słowa - tak w ogóle to wyglądasz piorunująco.
- Dziękuję, ty też - Nie rozumiem w jaki sposób nie zauważyłam wcześniej, że ma na sobie coś w rodzaju garnituru. Jakim sposobem trzyma te wszystkie ubrania w małej szafeczce w ośrodku. Jakim cudem znajdujemy się na drugim końcu Wielkiej Brytanii? Jego idealne ciało opinia marynarkę a ja mam wrażenie, że guziki zaraz odpadną, bo ledwo co mogą trzymać się na jego dużej klatce piersiowej. Jest ode mnie wiele wyższy. Jestem pewna, że ma więcej niż 190 cm wzrostu, gdzie ja mam zaledwie 160. Teraz gdy mam te szpilki na sobie sięgam mu do ramienia. Mam wrażenie, że gdyby mnie przytulił to mogłabym ukryć się w jego ciele. Obejmuje mnie lekko w talii, rozpalając we mnie pożądanie, którego oczywiście nie ukazuję. Wchodzimy do restauracji. Wnętrze jest minimalistyczne jednak bardzo eleganckie. Wszystko w odcieniach czerni, bieli i czerwieni. Duży hol powitalny, posadzka z marmuru, złote akcenty na ścianach, dekoracje, kwiaty. Podchodzimy do stolika, przy którym zamawia się miejsca. Dziewczyna wyglądająca mniej więcej na dwadzieścia pięć lat patrzy na mnie z lekką zazdrością a ja czuję jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
- Witam serdecznie w restauracji panie Black. Chciałby Pan zająć to samo miejsce co zwykle? - odzywa się poważnie kobieta. Czuję się nieswojo. Na pewno tutaj Daniel zabiera wszystkie swoje dziewczyny, a ona teraz myśli, że jestem jedną z nich.
- Nie, tym razem poproszę stolik na balkonie - odpowiada Daniel poważnym tonem, którego nigdy jeszcze nie słyszałam z jego ust.

Podcięte SkrzydłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz