001

520 17 44
                                    

Pov: Mike

Zadzwonił budzik. Po usłyszeniu go wstałem, ogarnąłem włosy, ubrałem się po czym zeszłem na dół, by zjeść śniadanie.

-Hej- powiedziałem zaspanym głosem schodząc ze schodów.

-Cześć skarbie, zrobiłam naleśniki na śniadanie na stoliku masz nutelle i truskawki do nich, więc usiądź i zajadaj- odezwała się matka Whillera.

Gdy zjadłem poszłem do łazienki umyć zęby. Gdy to uczyniłem wziąłem plecak, ubrałem buty po czym wyszłem do szkoły. Po drodze myślałem co będę robił za najbliższy tydzień, ponieważ wtedy rozpoczynały się wakacje.
Oh jeszcze tylko tydzień, albo aż tydzień ? Nie wiem.
Gdy weszłem do szkoły odrazu podbiegłem do moich przyjaciół Dustina, Lucasa i Max.

-Hej!- krzyknęli wszyscy churem.

-O cześć!- Od krzyknąłem

Przechodziłem akurat obok ławki Willa. Nie lubiłem go był jak by to ująć...dziwny.
Zawsze nieśmiały, skromny, a jakby tego było mało non stop siedział sam. Dlatego zawsze go ignoruje ale tym razem nie mogłem od niego oderwać wzroku nie to żeby mi się podobał czy coś FUUU nigdy w życiu, po prostu jakoś tak wydawał się weselszy niż zwykle. Jednak moje wpatrywanie się trwało do póki Lucas tego nie przerwał.

- Ej Mike co się tak gapisz na tego przygłupa ? HAHAHA kochasz się w nim czy co?! Hah- zaczął mówić Lucas gdy to powiedział Will odwrócił się w naszą stronę, widać było że zrobiło się mu przykro.

- ZamkniJ się głupku hahah- powiedziała Max nie ukrywając śmiechu

-No właśnie cicho bądź!- szybko krzyknąłem

- No już po co tyle agresji?! Spokojniej. Nie wolno sobie pożartować z przegrywa ?- rzucił Lucas

Nikt nic nie odpowiedział. A Will odwrócił się że szklanymi oczami.
Nie zwróciłem większej uwagi na to zajście bo to nie był pierwszy raz kiedy się z niego śmiejemy. No głównie oni.

Reszta lekcji minęła spokojnie.
Nagle do Mike zadzwonił telefon, to była jego matka.

-Hej Mike- proszę wróć od razu do domu musimy pogadać- powiedziała wesołym tonem rodzicielka nastolatka.

-Dobrze i tak nie umawiałem się z nikim więc już jestem w połowie drogi. Będę że 5 minut. Pa- odpowiedział Mike po czym się rozłączył.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

-Hej, już jestem!- krzyknąłem po powrocie do domu.

- O to dobrze, siadaj synku- powiedziała podekscytowana Karen.

- Coś się dzieje?- Zapytał Brunet.

-Otuż, nie wiem czy pamiętasz ale jak byłeś mały przyjaźniłam się z Joyce Byers, wiesz mamą Willa. Pamiętasz ?

-Nie ale co z tego?- Byłem ciekawy o co chodzi, ale też i niezapokojony bo się bałem ze jeszcze bym musiał się z nim widzieć.

Moja mała tajemnica/////BYLEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz