Me: O boże..
Wei WuXian: Co?
Me: Heh... zobaczycie.
Me: Dzisiejszy ship to....(o boże) Jiang Cheng x Lan Qiren!
NIC.NIE.MÓWCIE. ZNOWU NIE BYLO FANARTU.
____------________-------________--------_____Jiang Cheng: ALE, ŻE JA I STARUCH LAN?!
Lan Qiren: NO NIE. JA REZYGNUJE.
Wei WuXian: xD co to za ship wogóle.
Jiang Cheng: ...
Wei WuXian: Oho.
Jiang Cheng: Kto to wymyślił?
Me: Pewna osoba, której imienia Ci nie zdradzę bo nie chcę aby miała kłopoty.
Jiang Cheng: NOSZ KURWA GŁUPI SHIP! STARUCHU LAN GIŃ *rzuca się na Lan Qiren'a*
Lan XiChan: A-Cheng, przestań!
Jiang Cheng: *furia* CICHO XICHEN TO CIEBIE NIE DOTYCZY!
Lan XiChen: Po części tak bo jestem Twoim...
Jiang Cheng: *jeb w niego krzesłem i kontynuuje mord na Lan Qirenie*
Wei WuXian: O co Ci chodzi Jiang Cheng to jest zarombisty ship! *śmiech*
Jiang Cheng: *Jeb stołem w Wei WuXiana*
Me: Ej! Nie! Stop! Ochrona! JIANG CHENG ODŁÓŻ TEN NÓŻ!
Shen Qingqiu: Dzień dobry.
Jiang Cheng: Radzę Ci dobrze, nie wtrącaj się.
:;:;:;:;:;:,:;;;:;:;:;:;::
Policjantki i policjanci
00: 07
-Odbiór.
-Mamy napad z bronią w ręku na ulicy e...Modaowattpadowej?
-Że co?
-Taką podali.
-To wogóle jest we Wrocławiu?
_____________
-ODŁÓŻ BROŃ JESTEŚ ZATRZYMANY!
Jiang Cheng: Huh? Ale że policja?
-RZUĆ BROŃ!
Jiang Cheng: Eh...dobra dobra.
-07:00
-Jacek potrzebujemy karetkę, powiedz żeby wjechała w ten...e....portal na polu. Mamy jednego trupa i 4 rannych.
___________________Me *z ranną nogą*: Czekajcie jeszcze ocenianie!
Jiang Cheng *w kajdankach*: -10000000/10
Lan Zhan *ratujący Wei'a*: 0/10
Wei WuXian *ledwie żywy*: 1/10
Jiang Cheng: *kop*
-Ej! Weźcie go do radiowozu!
Lan XiChan: A-Cheng! I 0/10
Shen Qingqiu *z rannym łbem*: 1/10
Luo Binghe *zapłakany przy nim*: 0/10 bo przez to Shizun jest ranny ŁEEEEEEE
Me: Opinie Lan Qirena wszyscy znamy. Ja -10/10.
I tak oto po tym rozdziale:
Jiang Cheng trafił do więzienia za morderstwo i pobicie.
WeiWuXian trafił do szpitala w stanie krytycznym.
Lan WangJi trafił do psychiatryka z autoagresją gdy usłyszał, że Wei może z tego nie wyjść.
Shen Qingqiu trafił na oddział dziecięcy z ranną głową (za bardzo się rzucał na oddział normalny).
Luo Binghe trafił na odwyk od Shena bo siedział przy nim i płakał 24 godziny na dobę przez co uniemożliwiał personelowi pracę.
Lan XiChan leczy złamaną rękę i przy okazji odwiedza innych w szpitalu.
Ja siedzę w domu i nie wstaję bo mam skręconą i ranną nogę.
Xie Lian i San Lang są na randzce.
A Lan Qiren leży w grobie.
///////////////////////// dwa miesiące później (pogrzeb Lan Qirena)
Me: Żegnamy dzisiaj wspaniałego człowieka.
Wei WuXian: Nie okłamujmy się i tak nikt go nie lubił. No już Lan Zhan, przecież tu jestem. Widzisz ci zrobiłeś Jiang Cheng?! Jakim cudem ty tu wogóle jesteś dostałeś przecież dożywocie.
Jiang Cheng: Spierdoliłem.
Lan XiChan: Mówiłem, że kiedyś narobisz sobie problemów A-Cheng.
Shen Qingqiu: To przez Luo! To on zadzwonił na policję.
Luo Binghe: Sizunnnnnn nie pozwolili mi cię widywać!
Xie Lian: Ej! To jest pogrzeb! Zachowajcie ciszę!
Hua Cheng: Skoro Gege tak mówi to musi mieć rację.
Wei WuXian: Was nawet tam nie było!
Hua Cheng: Z czego się niezmiernie cieszę, bo Gege nic nie jest.
Xie Lian: To nie znaczy że nie powinniśmy zachować ciszy z szacunku do zmarłego!
Wei WuXian: Chyba tylko Ty go szanujesz.
Xie Lian: I tak powinna być cisza.
Lan Qiren (z podziemi): Zgadzam się!
Me *stojąca na grobie i prawiąca kazanie*: O kurwa! On żyje!
Jiang Cheng: Było się spodziewać. Przecież jest nieśmiertelny.
Wei WuXian: Zostawmy go tam. Może się udusi choć wątpię.
Lan Qiren: Chcę zostać odkopany! Natychmiast!
Jiang Cheng: To co? Idziemy na piwo?
********************xd***********
CZYTASZ
Postacie Mdzs oceniają shipy :>
FanficNie uduście się ze śmiechu, nie chcę stracić czytelników 3: