Kiedy Tosia podeszła do baru, ze trzech mężczyzn chciało jej postawić drinka. Dwóch tylko się do niej pochylało, zagadując, ale trzeci był bardziej nachalny. Spróbował ją objąć, lecz wymsknęła mu się ze śmiechem. Złapał ją za ramię. Na szczęście właśnie wtedy zareagował jego kolega, pomagając Tośce. Jednocześnie barman podał jej szklaneczki, więc zawróciła do stolika.
– Herbatka dwa razy.
– Long Island? – domyśliłam się.
– Przecież, że nie ice tea.
– Wiesz, że to cholernie mocne?
– Zaczynasz się zachowywać jak moja babcia. – Przewróciła oczami i nagle wbiła je w punkt za moimi plecami, a na jej ładnej twarzy pojawiło się absolutne rozmarzenie. – O Jezuuuuu...
– Co jest?
– Ojciec mojego dziecka – jęknęła cicho.
– Nie masz dzieci.
– Jemu mogę urodzić – wymamrotała.
Odwróciłam się ze śmiechem, szukając tego boga, którego potomka będę trzymała do chrztu.
– Który to?
– Ty to ślepa jesteś? – warknęła Tośka. – Jakby był jakiś wybór. Ten w czarnej skórze.
– W czarnej... o kurwa!
– No. O kurwa, nie?
Rzeczywiście, mężczyzna w czarnej kurtce wyróżniał się na tle pozostałych. Był wysoki, ciemnowłosy, szeroki w barach, wąski w biodrach i ubrany tak, żeby każda mogła ocenić zajebiste ciało, jak nic wypracowane godzinami na siłowni. No i twarz. Seksowna i mroczna jak urzeczywistnienie marzeń kur domowych zaczytanych w durnych książkach o bad boyach.
– Bad boy, co nie? – Taaaa, Tośka nie była kurą domową, ale jej gust literacki pozostawiał sporo do życzenia.
Wzruszyłam ramionami, wbijając wzrok w potencjalnego dziecioroba.
– Pewnie jakiś włoski mafioso... – marzyła dalej przyjaciółka.
Mężczyzna w końcu wyczuł moje spojrzenie i też na mnie popatrzył. Zmrużył oczy, by po chwili błysnąć idealnym uzębieniem w drapieżnym uśmiechu.
– O ile włoscy mafiosi noszą imię Michał – burknęłam.
– Co? – Tośka nawet na mnie nie zerknęła. – O Jezu! Idzie do nas! Idzie! Cholera, Gośka!
– Przecież widzę.
Fakt, widziałam, że Michał poklepał stojącego obok chłopaka po ramieniu, coś do niego szepnął, a potem ruszył w naszym kierunku. Nie przestawał się przy tym uśmiechać.
– Cześć, mała – przywitał się, ledwie zerkając na towarzyszącą mi dziewczynę. Niespiesznie przesunął wzrokiem po moim ciele, zawieszając go na dłużej na dekolcie, po czym złapał krzesło z sąsiedniego stolika i przystawiwszy do naszego, usiadł. – Ta też jest niezła. Masz w szafie tylko zdzirowate szmatki?
– Nie. Takie zakładam, kiedy wiem, że się spotkamy. – Też się uśmiechnęłam.
Pokiwał głową i dopiero teraz, jakby sobie przypomniał, że nie jesteśmy sami, popatrzył na Tośkę.
– Michał – przedstawił się szybko.
– Tosia – wymamrotała.
Serio?! Najdziksza dziewczyna, jaką znałam, straciła rezon, bo usiadł z nami przystojny buc? Serio?
– Fajnie. – Kiwnął głową i znów skupił się na mnie. – Adam też tu jest?
– Nie. To babska impreza.
– Znaczy mam sobie pójść?
– Bystry chłopczyk.
Roześmiał się cicho, ale nie wstał.
– Nie mogę, mała. Po pierwsze, cholernie chcę wiedzieć, jak masz na imię, a po drugie, nie mogę zostawić cię na pastwę tych wszystkich napalonych palantów.
– Widzę tu tylko jednego napalonego palanta. – Wykrzywiłam się.
Nie przestał się uśmiechać.
– Ze mną jesteś bezpieczna. Nie ruszam tego, co należy do moich przyjaciół. Nawet jeśli mam na to ochotę.
Nie bardzo zrozumiałam, o co mu chodziło, ale nie miałam czasu nad tym rozmyślać, bo Tośka złapała mnie za ramię. Zanim zdążyłam ją zapytać, co się dzieje, przy naszym stoliku zrobiło się ciaśniej.
– Spierdalaj, pedałku. Laska jest moja. – Mistrz krasomówstwa, który kilka minut wcześniej zaczepiał Tośkę, zawisł nad nami.
– Konkretnie która? – zapytał grzecznie Michał, ale jego spojrzenie nagle nabrało ostrości.
Kolesiowi głowa płynnie przechodziła w ramiona, ignorując potrzebę posiadania karku. Całkiem możliwe, że miało to niejaki wpływ na daleki od intelektualnego wyraz jego twarzy. Gapił się na nas przez kilka sekund, nim wyartykułował:
– Hę?
– Siedzą tu dwie dziewczyny – wytłumaczył Michał, chociaż jego ciało już się spinało.
Widywałam takie napięcie u Adama. Zwłaszcza przy każdym z ostatnich spotkań ze wciąż jeszcze szwagrem. O ile jednak nie bałam się, że brat wda się w bójkę z Andrzejem, o tyle tutaj wcale nie byłam pewna końca tej dyskusji.
– Jestem co prawda pewien – kontynuował Michał – że żadna z nich nie pragnie marnego tytułu bycia twoją, ale, skoro występujesz z takim żądaniem, chciałem sprecyzować, o którą z dwóch jakże interesujących pań ci chodzi.
Bezkarki najwyraźniej nie zrozumiał ani słowa, bo zareagował tak, jak reagują tępe bandziory. Wyciągnął nóż.
Tosia sapnęła i poderwała się z miejsca, pociągając mnie za sobą. Dobrze, że to zrobiła, gdyż byłam tak skupiona na rozgrywającej się akcji, że pewnie nawet bym nie drgnęła. Patrzyłam na Michała. Patrzyłam, lecz i tak nie zauważyłam, jak to zrobił. Jak zdążył poderwać się z krzesła, złapać rękę napastnika, wykręcić ją, aż coś trzasnęło, a potem pchnąć wielkie cielsko na blat, który trzasnął pod naporem stu kilogramów sterydowych mięśni.
– O rany – westchnęła Tośka.
Nagle zrobiło się straszne zamieszanie. Do naszego stolika, a raczej jego resztek, ruszyli dwaj panowie w typie leżącego. Zapewne jego koledzy. Tępak zaczął się gramolić. Michał przybrał pozę do ataku. Od stojących przy barze oderwali się też trzej inni, z których jeden był znajomym Michała. Ktoś krzyknął, jakaś laska zaczęła piszczeć. Zapowiadała się spora rozróba, więc w końcu oprzytomniałam.
– Tośka! Wychodzimy! – Szarpnęłam przyjaciółkę.
– Nie!
– Już!
Tośka nadal się opierała. Mężczyźni się zbliżali. Michał gotował się do bójki, pozostali też. Cholera! Zaraz będzie się działo, a tej idiotce zamarzyło się oglądanie buzującego testosteronu. Cholera! Cholera! Cholera!
Niech to szlag!
– Michał! – warknęłam. Mężczyzna spojrzał na mnie błyskawicznie. – Pomóż nam wyjść.
Widziałam, jak się zawahał. Bezkarki erudyta już klęczał, wyklinając, a chętnej do bójki piątce brakowało jeszcze ze dwa metry...
– Chodźcie! – Michał złapał za rękę mnie, a potem otępiałą z zachwytu Tośkę i pociągnął nas obie w kierunku zaplecza klubu.
Już w ciemnym korytarzu zerknęłam za siebie, na jasną plamę wnętrza lokalu, gdzie właśnie zaczynała się regularna bójka. Zdążyłyśmy w ostatnim momencie.
Ledwie owionęło nas chłodne powietrze, a Tośka niestety odzyskała zdolność mówienia.
– O jasna dupa! Normalnie jak w kinie! Zajebiście, co nie? – Potrząsała moją ręką jak oszalała, patrząc co chwilę na stojącego obok nas mężczyznę. – Nie mówiłam, że bad boy? – Mrugnęła do niego zalotnie.
– Tak, jasne, zajebiście – wymamrotałam, również patrząc na Michała. – Kurewsko fajnie, że wielki, łysy kretyn zaatakował Michała. Fantastycznie, że mogłyśmy też oberwać. A już wisienką na pierdolonym torcie jest fakt, że prawie nas pociął jebaną finką!
– To było raczej bowie, nie finka – wszedł mi w słowo Michał, ale kiedy na niego spojrzałam, zamilkł.
– O rany! Rany! – piszczała Tośka.
– Antonina, do kurwy nędzy! – wrzasnęłam na przyjaciółkę. – Weź zacznij myśleć!
Przez szesnaście lat zwróciłam się do niej pełnym imieniem trzy razy. Pierwszy raz, bo jeszcze nie wiedziałam, że to mniej więcej tak samo, jakbym jej przyłożyła z liścia, drugi raz, bo wpadła w histerię, gdy jej młodszy brat się zadławił i nie wiedziałam, kogo ratować. Teraz był ten trzeci raz. I poskutkował dokładnie tak, jakbym jej przyłożyła. Tosia zamarła z otwartą japą, po czym bardzo powoli ją zamknęła.
– Lepiej – przyznałam, następnie dodałam: – I sorry.
Tośka nie zareagowała, nadal obrażona. Cóż, jakoś to przeżyję.
Z daleka dobiegły nas syreny zbliżającego się wozu policyjnego, więc ponownie zwróciłam się do Michała:
– Da się stąd jakoś wydostać? Wolałabym nie skończyć pierwszego wyjścia od wieków na komisariacie.
– Jasne. Tamtędy. – Wskazał ciemny kąt między budynkami.
Przeszliśmy labiryntem ciasnych uliczek aż na niewielki parking. Tośka nadal się nie odzywała, więc chyba nadchodziły ciche dni. Mniej więcej takie jak wtedy, gdy poszłam raz jedyny do innej fryzjerki. Teraz też na mnie nie patrzyła, wyprostowała plecy, usztywniła się i zadarła głowę. Oj, czekało mnie długie przepraszanie za tę Antoninę.
– Macie jak wrócić? – zapytał Michał, zatrzymując się przy jednym z samochodów. Czerwonym, sportowym mustangu GT z V8 pod maską. Jasne. Przecież nie mógł jeździć fiatem 500, no nie?
Zwrócił się do mnie, co sprawiło, że najwyraźniej zauroczona nim Tośka jeszcze mocniej zacisnęła usta. Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową. Wolałabym wracać taksówką, ale w sumie, jeśli zafunduję jej wycieczkę z wymarzonym bad boyem, może mi wybaczy.
– Nie – odpowiedziałam, przyglądając się przyjaciółce. – Podrzucisz nas?
Dobra. Coś tam błysnęło w niebieskich oczach Tosi. Może mam szansę na wybaczenie.
– Jeśli nie boisz się wsiąść do samochodu z napalonym palantem. – Puścił do mnie oczko.
Boże, naprawdę nie chcę!
Niestety Tośka gapiła się na mnie błagalnie.
– Zacisnę zęby i będę się modliła – burknęłam cicho, unikając spojrzenia przyjaciółki. – To jak będzie?
Uśmiechnął się lekko.
– Gdzie mieszkacie?
Podałyśmy adresy, świadome, że po drodze z klubu najpierw jest mój dom, a dopiero potem rodziców Tośki, u których przyjaciółka zamierzała nocować. Tosia dostanie więc te swoje upragnione tête-à-tête z ojcem swoich dzieci.
– Wsiadajcie. – Otworzył samochód.
Od razu wcisnęłam się do tyłu. Zobaczyłam krzywy uśmieszek mężczyzny, jednakże zignorowałam go, bo napięte jak struna ciało Tosi właśnie nieco się wyluzowało. Zajęła miejsce obok kierowcy, ale zanim to zrobiła, popatrzyła na mnie i minimalnie się uśmiechnęła, albo tylko tak mi się wydawało. Cóż, chciałam, żeby tak było.
Silnik zamruczał głęboko jak dziki kot, a ja zmrużyłam oczy z przyjemności. Cudowny dźwięk, jak zmysłowa pieszczota. Mogłabym sobie wyobrazić, jak ten samochód reaguje na mój dotyk. Jak zrywa się pod moją stopą i walczy, by przejąć kontrolę, z góry skazany na przegraną. Ta myśl, po równo z dźwiękiem V8, sprawiły mi prawie fizyczną rozkosz, więc westchnęłam i dopiero po chwili uniosłam powieki. A wówczas we wstecznym lusterku zobaczyłam utkwione w siebie niemal grafitowe oczy. Głęboko osadzone, seksowne i teraz pociemniałe z podniecenia. Uuuups. Zdaje się, że Michał zauważył, jak działa na mnie jego wóz. Niedobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/320785739-288-k907234.jpg)
CZYTASZ
Mała
ЧиклитRomans z humorem i nutką pikanterii. Świetna zabawa i gorące doznania gwarantowane! Dla kobiet po trzydziestce, i nie tylko. Miałam wszystko poukładane. Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem, dom na przedmieściach, dobra praca, a w niej mężczyzna, o...