Capitolo cinque

149 15 8
                                    

[Altimari Santano: Como, Włochy, Teraz]

-Questo tuo ragazzo è carino [Tł. Ten twój chłopak jest ładny] - Zaczął mój ojciec, zupełnie niewzruszony, by spojrzeć na moje zdewastowane ciało. Cieszyło mnie to, zwłaszcza, iż każde jego czujne spojrzenie mogło naprowadzić na trop mojego aniołka... poczułem coś dziwnego w swym sercu... strach? Czy mógłbym to określić tym słowem? Ten dziwny ucisk, tak bliski bolesnego... Nie mogłem mu jednak ukazać swojej słabej strony.

-Non puoi toccarlo [Tł. Nie możesz go dotknąć] - Zauważyłem czujnie, starając się zachować wymaganą apatię słów i uczuć. Jednakże takie było święte prawo, a naruszenie go pozostawiłoby haniebną plamę na dumie mego ojca.

-Ma ricorda, figlio mio, questo vale solo per il lato carnale. Altrimenti, il ragazzo è mio [Tł. Pamiętaj jednak synu, iż tyczy to się zaledwie cielesnej strony. W każdym innym wypadku chłopak należy do mnie] - Przełknąłem ciężko, obserwując, jak staje u mego boku, zwrócony w kierunku jeziora tak, bym nie mógł dojrzeć jego twarzy, choć wiedziałem, iż to i tak nie dałoby wiele. 

Nigdy nie potrafiłem go odczytać. Był mistrzem w maskowaniu swego prawdziwego "ja"... o ile takie jeszcze posiadał, zważywszy, że nigdy nie pozwalał sobie na upust emocji. Choć może właśnie takim był?

Niewątpliwie mógł być człowiekiem pozbawionym twarzy, który zapatrzony był w swój przyszłościowy cel, dążąc do niego po trupach swych wrogów, jak i bliskich, kąpiąc się w krwi mroku. Jednak... ja siebie również uważałem za takiego, przed dniem, nim spotkałem Wooyounga, a ten mały, urokliwy chłopiec sprawił, iż znów poczułem coś w swym sercu, choć było to nierzadko bolesnym doznaniem.

Więc co jeśli i serce mego ojca mogłoby zostać wykruszone z lodu, a on zlitowałby się nad mym aniołem, wypuszczając go wolno? Wolałem nie sprawdzać, ponieważ choć ten obiecał uwolnić Wooyounga, wiedziałem, iż kłamał. Zawsze tak robił. Będzie chciał, abym udowodnił, iż jestem oddany w pełni swej rodzinie, każąc mi...

Nie dopuszczę do tego. Nigdy. Wydostanę mojego kochanego chłopca wcześniej i sprawie, by o mnie zapomniał. Tak będzie dla niego najlepiej.

-Non c'è niente che tu possa fare con lui che mi sembra inappropriato [Tł. Nie możesz zrobić z nim nic, co dla mnie wydawałoby się nieodpowiednim] - Pozwoliłem sobie na cichy pomruk, zamykając wyczerpane powieki. Przynajmniej moje gardło nie bolało już tak mocno, a i pragnienie, czy głód nie doskwierały boleśnie.

-Domani ci sarà un banchetto in cui voglio che tu compaia come mio devoto erede. Ma ti presterò il tuo ragazzo per questa sera come mio piccolo amico [Tł. Jutro odbędzie się bankiet, na którym chcę, byś się pojawił, jako mój oddany następca. Zamierzam jednak użyczyć na ten wieczór twego chłopca, jako swego małego druha] - Jego głos był wyrafinowany i pełen finezji, gdy przemawiał z powolnym, lecz szczerym przekonaniem, a ja poczułem się niepewnym na ruchomym gruncie. Nie mogłem mu zaprzeczyć, wiedząc, iż powinienem grać już oddanego. Nie mogłem też pozwolić, aby zabrał mego chłopca w tak bezduszne miejsce. Te, jakże w pierwotnym zamyśle powinny być oddanymi kopiami błogich uczt przy królewskich stołach, jednak... nigdy tak nie wyglądały. Była to rzeźnia dla słodkich niewiniątek, takich jak Wooyoung, gdzie albo traciły swą bolesną niewinność, albo traciły życie - Comprendo le tue esigenze, quindi ti permetterò di intervenire quando la sua vita o la sua dignità fisica saranno violate [Tł. Rozumiem twe wymagania, więc pozwolę ci interweniować, kiedy jego życie, bądź cielesna godność zostanie naruszona] - Zmarszczyłem brwi, wyczuwając już podstęp.

-Cosa vuoi in cambio? [Tł. Czego pragniesz w zamian?] - Spytałem znów lekko ochrypniętym i obolałym, jednak nie traciłem swojej czujności, oczekując ciosu, który zada. Nagle odwrócił się, spoglądając w moją stronę z drapieżnym błyskiem w swym oku. Znów okazał się tym samym, chytrym lisem w skórze ogromnego lwa, który wychował mnie przed laty.

Dlaczego nigdy dotąd nie dostrzegałem, jak podstępnym egoistą on był? Zawsze starałem się tak mocno wierzyć w każde jego irytujące słowo, ufając mu i oddając swe ciało, moralność, logikę... Wiedziałem przecież, iż było to złe. Wiedziałem, że mnie okłamywał, a wciąż robiłem to, czego pragnął.

I może nie powinienem był tego zmieniać. Powinienem zostać posłusznie wytresowanym synem, którego tak mocno pragnął, ponieważ mój sprzeciw... to zniszczyło takie piękne i bezbronne życie mojego chłopca.

-Tu me lo restituisci. Voglio che mi appartenga. È così fottutamente carino, mi piacerebbe prenderlo come mia preda [Tł. Oddasz mi go. Chcę, aby należał do mnie. Jest tak kurewsko ładny, że z chęcią go sobie przygarnę, jako zdobycz] - Przełknąłem, starając się nie okazać wściekłości, która gwałtownie rozeszła się po moim ciele. Tak bardzo pragnąłem dojrzeć, jak ostatnie tchnienie wybywa z jego ciała, a oczy tracą odcienie życia... Od kiedy pragnąłem tak rozpaczliwie śmierci swego ojca? Człowieka, który wychował mnie i dał mi dom - Non lo toccherò fisicamente... almeno non ancora, ma lascia che ti proclami che mi appartiene, e in cambio lascerò che tu lo protegga a volte [Tł. Nie dotknę go fizycznie... a przynajmniej na razie, lecz pozwolisz mi głosić, iż należy do mnie, w zamian zaś pozwolę ci go czasem chronić]

Słowa bolą, jednak nie zadają prawdziwego cierpienia.

Il mio angelo // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz