Capitolo venticinque

128 14 3
                                    

[Jung Woo Young: Como, Włochy, Chwilę później]

Uśmiechnąłem się słodko na ciche podziękowanie Sana, kiedy ułożyłem kubek ciepłej, parującej kawy przed moim ukochanym, siadając wygodnie na jego kolanach, aby mógł objąć mnie mocno swoimi ramionami. Wiedziałem, że to lubi. Rozluźnia się, kiedy może mieć mnie blisko przy sobie. Nie zamierzałem więc mu tego odbierać, pozwalając nacieszyć mu się naszą wspólną, niezakłóconą obecnością, dopóki możemy... bo niewiadomo, co przyniesie przyszłość.

Oparłem się na jego ciepłej piersi, wdychając lekki zapach jego cudownego ciała, unosząc swój własny kubek do ust, aby upić nieco gorzkiego napoju. Taki poranek był spokojny, niemal elizejski, jak mógłbym to tak określić. Kochałem go i chciałem więcej... najlepiej, żeby się nie kończył. Żebym mógł być wiecznie w objęciu swojego ukochanego, ciasno tuż obok na jego kolanach, pozwalając mu całować i muskać moją skórę szyi swoimi zębami.

-Sannie?

-Hym? - Mruknął słodko, tuż przy moim uchu, sprawiając, iż rozpłynąłem się zupełnie, umiłowany tak mocno, oddając się wszelkiej pieszczocie.

-Wiem, że już to mówiłem, ale... kocham cię - Wyszeptałem cicho, tuląc się nieco bardziej do jego piersi, całując jego szyję... nie chciałem, żeby mnie zostawił. Nigdy. 

-Możesz mi to powtarzać do woli, kochanie. Nigdy nie będę miał tego dość - Zachichotał starszy, ujmując moje usta w ciepłym, miękkim pocałunku, idąc powoli i spokojnie, oddając każdy cal uczuć w jednym słodkim ujęciu.

-Co będzie dziś? - Spytałem zmartwiony, przyglądając mu się niecierpliwie.

-Co masz na myśli?

-Idziesz dziś, prawda? - Mruknąłem niechętnie, tak bardzo nie chcąc, żeby mnie opuszczał.

-Zniknę na kilka godzin, a ty zostaniesz tu bezpiecznie z Felixem. Nie martw się, dopilnuję, żebyś był już bezpieczny - Pieścił moje zupełnie nagie udo, powoli brnąc nieco wyżej i znów opadając w dół.

-Nie mogę iść z tobą? - Spojrzałem na niego niepewnie, widząc, jak stanowczo pokręcił głową.

-To za bardzo niebezpieczne. Nie chcesz chyba skończyć tak, jak ostatnim razem - Wyszeptał, a mi nie pozostało nic innego niżeli zgodzić się posłusznie. Zadrżałem na jego słowa, przypominając sobie okrutne zdarzenie, a on objął mnie nieco ochronnej wzdychając ciężko - Przepraszam, wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz wiedzieć, w jakim świecie teraz żyjesz, Wooyoung. Oni nie będą się liczyć z niczym - Mruknął, delikatnie pieszcząc moje napięte plecy, starając się uporać z moim stresem, jednak wiedział, iż nie jest to możliwe. Westchnął ponownie - No dobra, możesz przyjść Wooyoung, ale na krótko, dobrze? I tylko z Felixem, albo z kimś z ochrony. Nie oddalaj się od niego, nawet, jakby się paliło dobrze? A tym bardziej nie podchodź do mnie. Jeśli zdradzimy, że coś nas łączy, to będzie, jak podpisanie paktu z diabłem - Spojrzałem na niego zaskoczony, że się zgodził - Nie mogę ci zabronić robić wszystkiego, bo wiem, jak ciężko jest żyć w zamknięciu, a wolę mieć na ciebie oko. Tylko nie możesz pod żadnym warunkiem z kimś rozmawiać, w porządku?

-Tak! - Pisnąłem cicho, żałując go mocno i namiętnie w podziękowaniu. Wiedziałem, że ma urodziny i chciałem go rozpieszczać, wiedząc, że nie mogę zrobić nic innego, by go uszczęśliwić... a przynajmniej nie w tej chwili - Dziękuję Sannie - Uśmiechnąłem się, a on jedynie mruknął ponownie w słodkim zamiłowaniu, nie tracąc chwili, aby powoli podnieść moje ciało, kładąc je wygodnie na blacie stołu.

Posłusznie rozłożyłem nogi, nawet na chwilę nie przerywając pocałunku, kiedy wsunął się pomiędzy nie, chwytając moje uda, aby unieść je lekko i osadzić u szczytu swoich bioder. Uśmiechnąłem się, oplatając ramiona wokół jego szyi, by przyciągnąć go jak najbliżej, gotów, aby zabrał mnie tu i teraz, pozbywając się czarnej pary bokserek i zbyt dużej, błękitnej koszuli, niezapiętej dokładnie, której był właścicielem.

-Taki ładny... - Wyszeptał słodko, zanim delikatnie pocałował moją szczękę, wgryzając się w szyję, aby delikatnie przeciągnąć po niej językiem. Jęknąłem, kiedy jedna z jego dłoni zabrnęła do moich bokserek, delikatnie krążąc po nich swoimi boskimi palcami, kusząc tak dobrze... - Resztę dostaniesz po imprezie - Zaśmiał się, zanim odsunął się gwałtownie, poprawiając marynarkę, nim ruszył do drzwi, pozostawiając mnie zdziwionego i napalonego, tak, jakby nigdy nic się nie stało - Felix, cześć. Zajmij się nim - Uśmiechnął się San tuż przy drzwiach, zanim  wyszedł bez pożegnania.


Il mio angelo // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz