Rozdział 7

3.2K 254 17
                                    

Już od godziny przygotowują się do przyrządzania makaroników – Hermiona działa bardzo powoli, ponieważ przepis jest naprawdę wymagający – kiedy Draco z frustracji zdmuchuje luźny kosmyk jasnych włosów z oczu.

Hermiona przygryza dolną wargę – nawyk, od którego nigdy nie zdołała się odzwyczaić nawet po zmniejszeniu swoich przednich zębów. Być może zbyt szybko wrzuciła Draco na przysłowiową głęboką wodę. Makaroniki są przecież niezwykle trudne do wykonania i wymagają od twórcy najdokładniejszych pomiarów składników i uważnych ruchów. Zwłaszcza, gdy twórca ten pracuje bezróżdżkowo. Ale w szaleństwie Hermiony jest pewna systematyka.

Po pierwsze, przygotowanie do pieczenia makaroników nie jest ani trochę trudniejsze od tego, czego wymagał od nich Severus Snape, a Hermiona wyraźnie pamięta, że ​​Draco zdecydowanie wyróżniał się na ich zajęciach z eliksirów. (Zarówno dzięki kumoterstwu jak i swoim zasługom). Co więcej, Draco ma nieznanego sobie jeszcze odbiorcę tych smakołyków pod postacią swojego kolegi Teodora Notta – oczywiście, gdy już uda mu się je stworzyć. I wreszcie, makaroników tak naprawdę nie da się ukształtować drżącymi dłońmi. Stąd potrzeba, żeby całkowicie wytrzeźwiał. Docelowo. Jeśli naprawdę będzie tego chciał.

Na szczęście tego ranka nie wypił ani jednego drinka, a jego ręce wydają się stosunkowo stabilne. Jednak delikatne rysy twarzy Draco zaczynają zmieniać się w grymas.

— Myślałem, że powiedziałaś, że miały to być makaroniki pistacjowe? — pyta z nutą irytacji w głosie.

— Tak.

— Więc dlaczego przesiałem miliony gramów mąki migdałowej, a nie pistacjowej? Nigdzie w tej kuchni nie widzę ani jednej pistacji.

Hermiona chwyta małą buteleczkę zielonego aromatu na bazie żelu – jedynego rodzaju dodatku, który nie popsuje konsystencji ciasta makaronikowego.

— Oszukuję — mówi bez ogródek, wręczając mu buteleczkę.

Draco przygląda jej się, marszcząc brwi, gdy czyta etykietę. Potem jego rysy miękną, gdy oddaje ją dziewczynie z powrotem.

— Oho. Hermiona Granger, oszukuje. A jednak cuda się zdarzają.

Jego wypowiedź niezmiernie ją cieszy z powodów, których nie potrafi nawet pojąć.

— Dlaczego zatem pistacja? — naciska. — Dlaczego nie mogą być po prostu migdałowe?

— Biorąc pod uwagę twoją poprzednią historię z ciastkami migdałowymi, naprawdę musisz o to pytać? — To wywołuje u niego mały, choć niechętny chichot. Czując się dziwnie zwycięska, Hermiona przyznaje: — Tak właściwie to z powodu Teo.

— Teo? Teo Notta?

— We własnej osobie. Pistacjowy to jego ulubiony smak i dobrze pamiętam, jak lubiłeś popisywać się przed swoimi współlokatorami z Hogwartu, więc...

Draco w końcu się uśmiecha i wraca do miski, w której miesza razem suche składniki. Po chwili mówi:

— Więc ty i Teo naprawdę jesteście teraz przyjaciółmi, co?

Hermiona nuci, odważając kilka kawałków masła do sporządzenia nadzienia.

— Prawdę mówiąc, wczoraj wieczorem wyszłam z nim i Erikiem na drinka.

Nie przerywając swojej pracy, Draco pyta:

— Erikiem?

— Nowym chłopakiem Teo.

Ta informacja sprawia, że ​​Draco zamiera w bezruchu.

— Wiesz o nowym chłopaku Teo?

— Dziwne, żebym nie wiedziała. To ja ich sobie przedstawiłam.

[T] Szarlotki i inne formy rekompensaty | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz