Gdyby nie on to kto?

338 5 5
                                    

Tytuł : Gdyby nie on to kto?

UWAGA! TEN ROZDZIAŁ DOTYCZY JEDYNIE POSTACI KTÓRE NIE SĄ BIOLOGICZNYMI RODZICAMI

W tym rodziale chodzi o to, że np zamiast Kunikidy przygarnął cię Atsushi lub na odwrót.

| § Dazai Osamu § |

To była spokojna noc. Na zegarze dochodziła już północ, jednak po ulicach Jokahamy kroczył jeden z członków portowej mafii Nakahara Chyuua, który przemierzał spokojnie kolejne ulice miasta, gdy nagle usłyszał dziwny płacz i mafioso mógł by przysiąść, że był to dziecięcy wręcz niemowlęcy płacz. Zaciekawiony Nakahara zaczął iść w stronę odgłosu i gdy tylko dotarł do tego dźwięku otworzył szerzej oczy widząc małe niemowlę płaczące w kartonowym pudle.

Ostrożnie podszedł do pudełka i klękając przy nim wyciągnął swoją dłoń dotykając policzka dziecka które zaczął głaskać. Po pewnym czasie niemowlę uspokoiło się i patrzyło na niego swoimi K.O-oczami. Rudowłosy wyciągnął drugą rękę w stronę listu który leżał przy dziecku i zaczął czytać.

- T.I urodzonx T.M.U - Mruknął pod nosem po czym wziął na ręce małą istotkę i zaczął kierować się w stronę swojego domu wraz z nowym członkiem rodziny.

| ¶ Kunikida Doppo ⁋ |

Duże. Tak można było nazwać ubranie a raczej szmatki które miałx na sobie T.I. Małe. Tak można było nazwać poczucie wolności dziecka. Czas. K.W-włosx przestałx tak naprawdę już liczyć ile dni, miesięcy czy nawet lat minęło od kąt jej/jego rodzice sprzedali ją/go temu sprzedawcy ani ile razy byłx sprzedawanx a potem oddawanx niczym zwykły zepsuty przedmiot.

T.I nie komunikowałx się ze światem, nie słuchałx niczego a jedyne co widziałx to zatęchłą ulicę na której był sprzedawany nielegalny towar oraz onx samx, pewnie dlatego z początku nie zauważyłx pomocy jaka do niej/niego nadciągnęła.

Dostoevski szedł spokojnie po ulicy obserwując jak ludzie kupują bronie oraz narkotyki patrząc na to z niesmakiem. Doprawdy dla niego było to wręcz uwłaczające widzieć jak ludzie przyjmują te substancję psychoaktywne nawet nie myśląc o konsekwencjach swoich działaniach pewnie nawet nie starając się prosić boga o wybaczenie i radę

Wtem przed jego oczami mignęła mała istota ubrana w jakieś szmaty o długich i brudnych K.W włosach oraz zamglonych K.O oczach a w oczy rzuciła mu się również metalowa obroża oraz posiniaczone ciało dziecka. Podszedł do stoiska i spojrzał na mężczyznę który już zaczął otwierać usta jednak szybko mu przerwał.

- Chcę kupić to dziecko. - Powiedział a mężczyzna spojrzał na niego kiwając szybko głową.

- Oczywiście, jednak legalnie ostrzegam, że ten bachor jest obdarzony mocą. - Oznajmił mężczyzna i pociągnął za metalowy sznur przez co dziecko za sprawą siły podeszło do nich.

- Pokaż mu jakim dysponujesz dziwactwem, no dalej. - Warknął do dziecka które jak na komendę wyciągnęło lekko ręce za sprawą których na ziemi wyrosła piękna biała lilia.

- Kupuję. - Powiedział Rosjanin a mężczyzna padł nagle na ziemię martwy za sprawą zdolności Dostoevskiego. Po chwili wyszedł z uliczki w towarzystwie dziecka, postanawiając, że przygarnie to dziecko i nauczy wszystkiego czego sam umie. Z takimi właśnie myślami ruszył z dzieckiem w stronę tylko sobie znanej lokalizacji.

| ₼ Atsushi Nakajima ₼ |

Akiko szła po ulicach miasta popijając sobie kawę gdy nagle usłyszała jak coś przewraca się w ciemnej alejce. Zaciekawiona poszła w stronę ciemnej alejki i ze zdziwieniem stwierdziła, że powodem hałasu było na oko trzyletnie dziecko które wywróciło śmietnik.

- Cześć... Co tutaj robisz? - Zapytała się dziecka które patrzyło na nią swoimi K.O-oczami.

- J-Ja ne wem.. Moli lodzyce zostawili mne tutiaj i odesli. - Powiedziało niewyraźnie dziecko i zaczęło pochlipywać.

- Ej, ej, nie płacz, nie płacz. Jestem Akiko Yosano a ty?- Znów zapytała trzylatka uspokajając go/ją.

- T.I - Oznajmiło cicho dziecko.

- To bardzo ładne imię. - Mówiąc to wyciągnęła rękę w stronę T.i. -  Co ty powiesz na to, że się robą zaopiekuję? - Popatrzyła uśmiechnięta na dziecko które chwyciło rękę kobiety i razem we dwójkę poszli w stronę mieszkania Akiko.

|★Edgar Allan Poe ★|

Słońce zachodził powoli na horyzoncie sprawiając, że niebo przybrało pomarańczowo-żółty. Dazai patrzył akurat  na piękne fale wody dryfujące po rzece do której za moment miał skoczyć i się utopić.

Nagle jego oczom ukazał się wiklinowy koszyk który dryfował po rzece a w nim dostrzegł małe niemowlę. Zaciekawiony ale też i zszokowany samobójca chwycił za rączkę koszyka i przeniósł go na grunt, po czym przyjrzał się małej istotce.

Miała ona K.W-włosy oraz K.O oczy a na sobie miała założone śpioszki w niebiesko-różowe paski. Brunet popatrzył na mały nadgarstek dziecka na którym znajdowała się opaska na której prawdopodobnie było zapisane imię oraz wiek dziecka.

- T.I urodzonx T.M.U - Powiedział pod nosem i popatrzył na dziecko które również patrzyło na niego K.O oczami.

- Cześć malutkx! Jestem Dazai Osamu i od dzisiaj będę twoim tatą! - Oznajmił uśmiechając się do dziecka które wziął na ręce. - A teraz chodźmy! Zabiorę cię do domu i powiem ci wszystko o samobójstwie! - Krzyknął po czym zaczął kierować się w stronę domu podśpiewując pod nosem piosenkę o podwójnym samobójstwie wraz z uśmiechniętym dzieckiem.

| ▣ Fyodor Dostoevsky ▣ |

Akutagawa odetchnął świeżym nocnym grudniowym powietrzem, robiąc kolejne kroki po ulicach Jokohamy. Popatrzył swoimi czarnymi niczym węgiel oczami na ulice w którą właśnie skręcał niebieskie bliźniacze domy oraz praktycznie te same ogródki były posypane białym, puchatym śniegiem, a jedyne co oświetlało te ulice nie licząc zapalonych świateł w domach były latarnie.

Mafioso zaczął iść przez ulicę zerkając na ogródki domów które mijał gdy nagle ujrzał przy jednym ze śmietników kartonowe pudło przykryte przez śnieg. Sam nie wiedział czemu jednak coś podpowiadało mu aby zajrzał do tego kartonu.

Podszedł ostrożnie do pudełka i otworzył szerzej oczy widząc małe zmarznięte i mocno trzęsące się z zimna niemowlę o K.W włosach ubrane jedynie w jasnożółte bambosze które miało zamknięte oczy. Akutagawa nie myśląc za wiele wziął szybko dziecko na ręce przytulając je do piersi chowając je za płaszczem i  zaczął biec ile sił w nogach do najbliższego szpitala. Może i był jednym z najgroźniejszych ludzi z mafii ale do diabła nie zostawił by tak niemowlęcia dziecka, na pastwę losu, pozwalając aby zamarzło z zimna!

Gdy tylko dotarł do najbliższego szpitala pielęgniarki jak i lekarze zajęli się dzieckiem a on sam nie wiedząc czemu usiadł na jednym z krzeseł i zaczął czekać na kogoś z personelu, po godzinie z sali wyszła lekarka która niosła na rękach dziecko i podeszła do niego.

- Bardzo proszę. - Oznajmiła uśmiechnięta podając mu dziecko.- Byłx o włos od śmierci z odmrożenia, bardzo dobrze, że pan zareagował. - Wytłumaczyła mu kobieta a on tylko kiwnął jej głową i nie patrząc już na nikogo odszedł ze szpitala nawet nie wypełniając papierów. Gdy tylko znalazł się na dworze popatrzył na dziecko które spało i dopiero teraz jego oczom ukazał się na nadgarstku dziecka zapisane markerem imię oraz datę urodzenia, niemowlęcia.

- T.I urodzonx T.M.U - Szepnął po czym poprawił na rękach dziecko i ruszył w stronę swojego domu wraz z nowym członkiem rodziny.

Bsd prefekcje rodzicielskieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz