| § Dazai Osamu § |
Samobójca patrzył na dziecko, które bawiło się uśmiechnięte klockami. Za nie długo powinna zjawić się opiekunka, którą wynajął przez to, że nie mógł zostawić dziecka samego kiedy on będzie w pracy, chociaż nie chciał zostawiać tej kulki z jakąś nieznaną mu kobietę.
Oczywiście wpadł na pomysł aby nie zabrać ze sobą tego małego brzdąca do agencji, jednak wolał uniknąć sytuacji gdzie Kunikida będzie na niego krzyczeć w towarzystwie dziecka wiedząc, że ma ono przewrażliwiony słuch. Nagle usłyszał jak jego telefon wibruje oznaczając, że ktoś do niego dzwoni.
- Halo? Kto mówi?- Zapytał. - Ach to pani! Coś się stało?....Mhm rozumiem... do widzenia.- Rozłączył się po czym ścisnął lekko rękę w pięść.
To opiekunka która miała zająć się T.I zadzwoniła informując go, że się rozchorowała i nie może się nim/ją zająć. Nie mógł już wynająć na za pięć minut opiekunki a nie miał nikogo kto mógłby przybiec tu w mniej niż trzy minuty a to znaczyło tylko jedno.
I tak oto kroczył teraz dumnie po ulicach miasta trzymając w jednej z rąk dziecko uraz mając na jednym ramieniu przewieszoną torbę z rzeczami potrzebnymi dla dziecka.
- Ohayo wszystkim! - Mówiąc to wszedł do pomieszczenia ze swoim normalnym uśmiechem na ustach nie zwracając kompletnie uwagi na zdziwione spojrzenia od swoich współpracowników.
- Dazai-san czy to jest dziecko? - Zapytał Junichirou.
- Hai. Spotkałem je same jakieś dwa tygodnie i postanowiłem je przygarnąć. Poznajcie Dazai T.I.-
Pokazał wolną ręką na dziecko które patrzyło swoimi dużymi K.O-oczami z zaciekawieniem na wszystko.
- TY MASZ DZIECKO?! - Krzyknęli wszyscy.
- IDIOTO! CZY TY WIESZ JAKA TO JEST ODPOWIEDZIALNOŚĆ MIEĆ DZIECKO!? - Zaczął głośno swój wywód Kunikida jednak bardzo szybko go przerwał przez nagły i donośny płacz dziecka.
- No i popatrz co zrobiłeś.- Powiedział zimnym głosem brunet po czym zaczął kołysać niemowlę uspokajając je przy tym.
- Spokojnie, ten pan nic ci nie zrobi, nie płacz kuleczko - Głaskał dziecko tak długo dopóki się nie uspokoiło nie zważając kompletnie na resztę osób, które były w pomieszczeniu.
- Gomende za nią/jego jednak nie powiedziałem wam, że ma bardzo przewrażliwionx słuch.- Powiedział trzymając już uspokojone dziecko.
- N-Nic się nie stało Dazai. - Oznajmił Atsushi podchodząc do niego i popatrzył na małą osóbkę trzymaną przez bruneta.
- Cześć maluszku! Jestem Atsushi i jestem znajomym twojego taty. - Uśmiechnął się przyjaźnie do dziecka które też uśmiechnęło się w jego stronę wyciągając w jego stronę rączki.
Reszta poszła już znacznie lepiej, każdy mimo iż zdziwiony wieścią, że mężczyzna ma dziecko z którym sobie radzi, bardzo polubili niemowlę przez co cały dzień można było słyszeć dźwięki ekscytacji Naomi mówiąca jakie to dziecko jest słodki czy też zbiorowe ochy kiedy dziecko zasnęło w ramionach Rampo.
| ♪ Chyuua Nakahara ♪ |
- Thhh cholerni przemytnicy - Prychnął pod nosem Nakahara kulawo idąc w stronę swojego domu. Dostał misję załatwienia jakiś przemytników którzy nielegalnie handlowali na terenie mafii przez co ktoś musiał się nimi zająć i wypadło akurat na niego.
Z początku szło mu dość łatwo jednak przez swoją nie uwagę dostał parę mocnych nabojów. W domu powinien być jakąś dobrą godzinę temu więc jak najszybciej chciał się tam znaleźć w towarzystwie swojego dziecka.
CZYTASZ
Bsd prefekcje rodzicielskie
FanfictionPostacie: Dazai Osamu Chyuua Nakahara Kunikida Doppo Atsushi Nakajima Ryuunosuke Akutagawa Edogawa Rampo Fukuzawa Yukichi Edgar Allan Poe Fyodor Dostoevski Akiko Yosano