Rozdział 1. Wyczekiwani goście

54 6 2
                                    

W porcie na Wyspie Cudów zbierało się coraz więcej marynarzy. Wschodnia bryza łagodziła popołudniowy upał. Na jednym z pomostów Rafael przestępował z nogi na nogę, wpatrzony w coraz wyraźniej malującą się sylwetkę statku.

Chłopak powinien być teraz na zajęciach, ucząc się posługiwania się magią ziemi, ale, gdy tylko Jiao – druga ręka przywódcy Strażników – zawiadomiła go, że statek jego rodziny zbliża się do wyspy, pognał do portu. Nauczyciel nie próbował go zatrzymywać.

Za nastolatkiem, na szczycie klifu, stała ogromna kamienna Twierdza, do której prowadziła szeroka droga. Nad murami budowli krążył śnieżnobiały pegaz z Anetą na grzbiecie. Pozwolił dosiąść się swojej nowej przyjaciółce kilka dni po pogrzebie ich opiekuna – Zadara. Minęły już dwa tygodnie od ceremonii i dziewczyna coraz lepiej radziła sobie w powietrzu, choć ciągle utrzymywała niski pułap.

Przez te dwa tygodnie wiele się zmieniło. Moce Rafaela i Xianmei rozwinęły się, a dzięki treningom, korzystali z nich bez większych problemów. Niestety, piętnastolatkowi zdarzało się zemdleć, kiedy przesadził z wykorzystywaniem zdolności. Chłopak nauczył się też łączyć swoją moc z mocą Roci – jego kamiennej jaszczurki – stając się potężniejszym. Natomiast Xianmei dużo ćwiczyła strzelanie z łuku. To była jej metoda na radzenie sobie z żałobą.

Tym, co się nie zmieniło, było to, że ani moce Anthony'ego, ani Anety, nie obudziły się. Szesnastolatka trochę się tym martwiła, ponieważ Roca uaktywniła zdolności Rafaela, przy pierwszym spotkaniu, jednak pegaz nadal tego nie zrobił. Być może Wicher nie mógł tego uczynić, bo Aneta nie była gotowa, albo nie potrafił, bądź też nie chciał. Ciężko było to stwierdzić.

Rafael zawołał z radości i rzucił się w objęcia rodziców, gdy ci zeszli po trapie. Tyle się wydarzyło, odkąd opuścił Selvadoronę, że wydawało mu się, że nie widział ich całe lata. Po długim uścisku, przyszła pora, aby powitać pozostałych członków zespołu tanecznego, do którego należał, zanim zabrali go Strażnicy.

Szczególnie ciepło przywitał się ze swoją przyjaciółką Biancą. Dziewczyna wyglądała tak, jak ją zapamiętał: czarne, długie włosy splecione w warkocz leżący na ramieniu, śniada cera oraz wesołe, niebieskie oczy.

- Dostałem wszystkie wasze listy. Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że teraz ja mogę wam opowiedzieć, co u mnie – powiedział przez łzy radości.

- Żałuję, że nie mamy stałego adresu, żebyś mógł do nas pisać. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak wszyscy się za tobą stęskniliśmy. Nie było dnia, żeby twoja mama nie wspomniała, że się o ciebie martwi albo że musimy tu przyjechać. W końcu udało się przekonać dyrektora, aby zorganizował nam występ w Twierdzy – Bianca cmoknęła go w policzek, co uświadomiło Rafaelowi, jak bardzo brakowało mu towarzystwa tej dziewczyny.

- Mam zaszczyt osobiście powitać państwa na Wyspie Cudów! – do grupy dołączył przywódca Strażników. – Mam na imię Mateo i tutaj dowodzę – uścisnął dłoń dyrektora zespołu. Pozostałym skinął głową. – Marynarze zaniosą skrzynie z kostiumami na zaplecze, natomiast ja zaprowadzę państwa do waszych pokoi, abyście mogli się rozpakować i odpocząć po podróży. Wieczorem moja zastępczyni pokaże państwu scenę, na której jutro wystąpicie.

- Zostaw bagaż w pokoju i wyjdź na korytarz. Będę na ciebie czekał. Muszę ci kogoś przedstawić – Rafael wyszeptał do Bianci, zanim dziewczyna ruszyła z resztą grupy za Mateo.

***

Piętnastolatek zaczekał aż Bianca zostawi bagaż w pokoju, po czym zaprowadził ją, zgarniając po drodze rodziców, do południowego skrzydła. Tam mieściła się sala gier, w której umówił się z przyjaciółmi. Nie mógł się doczekać, aż ich przedstawi.

Dzieci Żywiołów. Tom 3. SmokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz