Rozdział 15. Pożegnanie

21 5 0
                                    

Gdy blask przygasł, a podróżnicy odzyskali wzrok, odkryli, że stoją na dziedzińcu Twierdzy. Wokół nich zebrało się kilku zaskoczonych Strażników, którzy zostali oderwani od codziennych obowiązków przez niespodziewane pojawienie się nastolatków.

- Naprawdę muszą dopracować to urządzenie – wychrypiał Anthony i odwrócił się do przyjaciół.

Dłonie chłopaka oraz cały jego przód został pokryty sadzą. Teleport, który Anthony nadal trzymał w rękach, też był osmolony i dymił. Definitywnie nie nadawał się do ponownego użytku.

Przyjaciele przyjrzeli się nastolatkowi i wybuchnęli śmiechem. Nawet nadstworzenia wydawały się śmiać z niecodziennego wyglądu kolegi.

- Ha-ha. Bardzo śmieszne. Jeśli jeszcze kiedyś będziemy musieli skorzystać z teleportu, to ktoś z was go uruchomi. Ja już więcej tego ustrojstwa do ręki nie wezmę! – ostentacyjnie upuścił urządzenie na ziemię.

- Och, nie wściekaj się tak! – zawołała Aneta. – Tak między nami: ładnie wyglądasz w czarnych włosach.

- Tak sądzisz? – gdyby nie warstwa sadzy, można by było dostrzec, że Anthony się zarumienił.

- Chociaż Rafaelowi jest w nich bardziej do twarzy...

- Chodź tu! – Anthony rzucił się na Anetę i przejechał jej dłonią po twarzy. W miejscach, których dotknęły palce chłopaka, powstały długie czarne linie. Dziewczyna nie pozostała mu dłużna i po chwili oboje tarzali się po ziemi, usiłując jeszcze bardziej ubrudzić drugą osobę.

Zgromadzeni na dziedzińcu patrzyli na to dziwne widowisko. Rzadko jakiś Strażnik tak się zachowywał, ale nikt nie zamierzał przerwać młodzieży zabawy. Wicher zarżał, co zabrzmiało jakby śmiał się z poczynań swojej ludzkiej towarzyszki.

Smok trącił Xianmei w dłoń i spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami.

- Co mam ci powiedzieć? Każdemu człowiekowi kiedyś odbija. Musisz się do tego przyzwyczaić – odparła dziewczyna.

- Kogo ja widzę! Myślałem, że wrócicie statkiem. Skąd się tu wzięliście? – z wnętrza Twierdzy wyłonił się Mateo.

Anthony pomógł Anecie podnieść się z ziemi i stanęli spokojnie obok przyjaciół.

- W powrocie pomogło nam to urządzenie – siedemnastolatek kopnął spalony teleport.

Przywódca Strażników popatrzył chwilkę na niezwykły przedmiot, a potem przeniósł wzrok na smoka.

- Widzę, że misja zakończona sukcesem – rozpromienił się. – Nawet nie wiecie jak Jiao zamartwiała się o was, gdy ani Cindy, ani Irmina nie mogły zdobyć o was żadnych wieści.

- Mieliśmy małe problemy... - zaczęła Rachel.

- O tym później – Mateo uciszył ją uniesieniem ręki. – Na pewno chcecie się odświeżyć po podróży. Aneto, zaprowadź Wichra do stajni, aby odpoczął. Za pół godziny chcę widzieć wszystkich w sali obrad. Nawet nadstworzenia. Ja i Jiao chętnie wysłuchamy relacji z waszej podróży.

***

Po upływie wyznaczonego czasu wszyscy stawili się w sali obrad. Anthony i Aneta porządnie się umyli oraz przebrali, więc nie pozostał już żaden ślad po ich wygłupach na ziemi.

W pomieszczeniu, oprócz Mateo i Jiao, czekały też Irmina oraz Cindy. Obie kobiety wymusiły na przełożonych uczestniczenie w tym spotkaniu. Chciały się dowiedzieć z pierwszej ręki, co wydarzyło się w wąwozie.

Anthony, Aneta, Rafael, Xianmei i Rachel zajęli miejsca przy długim stole. Nadstworzenia stanęły za swoimi ludzkimi towarzyszami. Wicher nerwowo drobił w miejscu, postukując kopytami w posadzkę. Nigdy nie wpuszczono go do środka Twierdzy. Jedynym pomieszczeniem, w którym na stałe przebywał była stajnia. Zdążył polubić jej zapach i świeże siano zawsze obecne w żłobie. Mury Twierdzy natomiast kojarzyły mu się z siedzibą Smoczego Zakonu, w której został uwięziony na dwa dni bez najmniejszego kontaktu z Anetą. To nie było dla niego miłe doświadczenie.

Dzieci Żywiołów. Tom 3. SmokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz