Rozdział 7. Największe marzenie i największy lęk

21 4 3
                                    

- To, dokąd mam was zawieźć? – kapitan zwrócił się do przewodniczki.

- Już tłumaczę – Rachel rozłożyła mapę przed mężczyzną. – Musimy płynąć z prądem, aż dotrzemy do sinijskich gór. Najlepiej, aby wysadził nas pan w okolicach tego wąwozu – Strażniczka wskazała przerwę między zboczami na północy kraju.

Kapitan skrzywił się.

- Jesteście pewni, że tam chcecie płynąć?

- Tak – potwierdziła tropicielka.

- Coś jest nie tak z tym miejscem? – spytał Anthony.

- Po Sinie krążą opowieści, głoszące, że tamto miejsce jest nawiedzone.

- Nawiedzone? – zaniepokoiła się Xianmei. – Nigdy nic o tym nie słyszałam.

- Samo utworzenie się tego kanionu było dziwne. W nocy, czterdzieści lat temu, w jednej chwili od gór, po obu stronach wejścia do wąwozu, oderwały się ogromne fragmenty skał i całkowicie zagrodziły rzece dostęp do środka. Woda musiała znaleźć sobie nowe koryto. Znaleźli się śmiałkowie, którzy postanowili wędrować po osuszonym dnie kanionu. Nigdy nie dotarli do jego końca. Opowiadali o pojawiającej się znikąd gęstej mgle i o tajemniczych głosach, każących im zawrócić. Ci, którzy je zignorowali, znikali na parę dni, aby pojawić się z powrotem przy wejściu do wąwozu z lukami w pamięci. A po części z nich – słuch zaginął.

Na pokładzie barki zapanowała ponura cisza. Przyjaciele patrzyli na siebie z niepokojem. Nikomu nie podobała się perspektywa utraty pamięci lub przepadnięcia bez śladu. Nawet Irmina nie widziała, co kryje się w tym wąwozie. Coś bardzo pragnie pozostać w nim nieodkryte. Tylko co? Nastolatkowie woleliby się nigdy tego nie dowiedzieć. Przenieśli wzrok na opiekunkę.

- Rozmawiał pan z kimś, kto tam był? – zapytała Rachel.

- Nie, ale znajomy mi o tym powiedział.

- W takim razie, to może być zmyślona historyjka. Nie musimy się tym martwić. Mamy zadanie do wykonania.

- Żeby nie było, że nie ostrzegałem – odparł kapitan.

***

Koło południa dopłynęli do osady położonej nad rzeką. Kapitan zacumował barkę przy molo i poszedł kupić dla siebie zapasy na drogę. Młodzież miała nie opuszczać pokładu, natomiast Rachel zeskoczyła na pomost, aby odpocząć od delikatnego bujania, od którego zaczynało robić jej się niedobrze. Sternik sprawnie się uwinął i szybko ruszyli w dalszą podróż.

Dni spędzone na barce mijały identycznie. Anthony bardzo dużo czasu rozmawiał z Anetą. Żartował z nią oraz pomagał w pielęgnacji Wichra. Gdy dziewczyna dosiadała nadstworzenia i wzbijała się w powietrze, aby pegaz mógł rozprostować skrzydła, siedemnastolatek zaczynał drażnić Xianmei albo pojedynkował się z Rafaelem. Sinijka głównie obserwowała zmieniający się krajobraz za burtą lub kreśliła coś w szkicowniku. Rafael bawił się z Rocą w przesuwanie kamyków za pomocą mocy. Zawsze miał ich kilka przy sobie, gdyby dopadła go nuda. Nocowali na deskach pokładu, pod gołym niebem. Rachel i kapitan na zmianę trzymali ster.

Pewnego wieczoru zauważyli, że nad barką leci orzeł. Ptak nieustannie podążał za nimi przez następny dzień. Wiedząc, że jest to szpieg Czarnego Kaptura, Xianmei spróbowała go zestrzelić. Niestety, zwierzę leciało za wysoko i strzała nie dosięgnęła go. Nastolatka postanowiła nie marnować na orła więcej pocisków, więc musieli pogodzić się z tym, że są obserwowani.

Dzieci Żywiołów. Tom 3. SmokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz