Ze wszystkich rzeczy, których dowiedział się o Lee przez niecałe dwa dni pobytu w jego rezydencji, najbardziej zaskakujące było to, że potrafił być równie uparty, co Jeongin.
Gdy rano królewicz próbował uprosić lekarza, by pozwolił mu zjeść śniadanie w pokoju jadalnym, otrzymał kategoryczną odmowę i koniec końców poddał się, wzdychając głośno.
Miał wrażenie, że w tej kwestii łatwiej byłoby mu przekonać swojego strażnika, jednak ten nie chciał zrobić nic, na co nie pozwalał mu przyjaciel, jeśli chodziło o zdrowie księcia.
— I ty przeciwko mnie? — jęknął królewski syn, patrząc na rycerza z niedowierzaniem w oczach.
Chłopak wzruszył ramionami.
— To dla twojego dobra. Skoro medyk mówi, że nie powinieneś wstawać, należy zastosować się do jego rad.
Hyunjin mruknął coś niezrozumiałego, krzyżując ręce na piersi.
W tamtym momencie przypominał Yangowi jego bratanicę, kiedy mówił jej, że nie może się z nią dłużej bawić.
Obiecał królewiczowi, że przyjdzie do niego po śniadaniu, tłumacząc to koniecznością napisania listu do pałacu.
Gdyby chciał, mógłby to zrobić w sypialni księcia, gdy ten jadł. Ale wiedział, że nie będzie potrafił.
Poprzedniego wieczora usiadł przy biurku w swoim pokoju z zamiarem napisania, jednak... przez dobrą godzinę po prostu wbijał nieobecny wzrok w papier, który przyniósł mu Lee.
Nie mógł zmusić się do wzięcia pióra do ręki, a co dopiero do faktycznego nakreślenia nim słów na kartce.
— W takim tempie nie skończę tego listu do końca roku — westchnął, chowając twarz w dłoniach.
Nie minęło nawet pięć minut, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy, które spadały na blat biurka, mocząc papier.
Zaśmiał się pod nosem, zakrywając usta jedną ręką, drugą odsuwając kartki jak najdalej od siebie, by nie zostały bardziej zniszczone.
Jego śmiech przypominał bardziej szloch niż cokolwiek innego.
Wiedział, że w obecnej sytuacji napisanie tego listu było obowiązkiem osobistego strażnika. Ale jak miał to zrobić? Jak miał napisać do Minho, skoro nie miał nawet pojęcia, czy on żyje?
Był pewien, że kilka godzin wcześniej udało mu się pogodzić z tym faktem, jednak... chyba czekała go jeszcze daleka droga.
Dlatego też zrezygnował z pisania listu wieczorem, by zrobić to, gdy królewicz będzie jadł śniadanie.
Tym razem przygryzł policzki od środka i ścisnął mocno pióro. Musiał napisać to jak najszybciej. Teraz, gdy król nie żył, a walki na granicy zapewne zdążyły już przeistoczyć się w wojnę, liczył się każdy dzień. Minęło już zbyt dużo czasu od ataku wroga na obóz; dowódcy musieli dawno zauważyć zniknięcie księcia. A brak ciała wcale nie polepszał sytuacji.
Zaczął pierwsze zdanie, starając się ze wszystkich sił nie myśleć o adresacie listu.
***
Kiedy tylko Jeongin wszedł do pokoju królewicza i usiadł w fotelu, zapadła cisza.
To nie był pierwszy raz, gdy nie rozmawiali. Tak wyglądała przecież ich relacja przez rok służby rycerza w zamku — na milczeniu w swojej obecności. Z tą różnicą, że tym razem chłopak nie stał przez cały czas i mógł mówić do królewskiego syna po imieniu.

CZYTASZ
Heavenly ⋄ hyunin ✓
FanfictionKsiążę Hyunjin wiedział, że zakochanie się w swoim osobistym strażniku nie może skończyć się dobrze. A mimo to był gotów zaryzykować wszystko - swój tytuł, majątek i życie - by móc być z Jeonginem, jeśli tylko on go zechce. Niezależnie od konsekwenc...