3. Bad romens

182 12 20
                                    

Wciąż Draco POV

Czas mi płynął wolno jak glut z nosa. Chciałem tylko, by był już wieczór, kiedy miałem mieć moją randkę, znaczy zajęcia. W końcu z tego wyczekiwania zasnąłem i obudziłem się w jakimś innym miejscu. Było mrocznie.

- Ee ekskjuzmi, ale where am i - powiedziałem. Gdy się stresuję, to mówię po english. Nagle z czeluści leżącej w rogu pokoju trumny wyłonił się Edwart i mnie ugryzł.

- Pan mnie ugryzł?

- Nom - powiedział, a jego głos był tak anielski, jak anioł.

- Nie szkodzi hah - włożyłem kosmyk włosów za ucho.

- Oki - powiedział

- Chce pan się całować?

- Oki

Całowaliśmy się z Edwartem. Czułem się tak wspaniale jak cud. Powiedział, że nie może zostać długo w Honkwardzie, co mnie bardzo zasmuciło. Przecież dopiero co przyszedł. Ale był wampirem i miał w tym zamku jednego wroga, Henryka. On nienawidził wampirów ze względu na romans, jaki zaszedł pomiędzy jednym wampirem, a jego matką. To było przykre. Zapłakałem kwaśnymi łzami.

Musiałem coś z tym zrobić, żeby uratować naszą miłość.

Wieczorem patrzyliśmy przez okno (ja nie, bo nie dosięgałem) i wyobrażaliśmy sobie, że te samoloty, to tak naprawdę spadające gwiazdy. Wtedy jeden faktycznie spadł i pierdolnął do jeziora. Edward pomyślał życzenie, żeby być ze mną już na zawsze. Ja pomyślałem, żeby ten śmierdzący Henryk umarł na śmierć.

Tłajlajt in Hogłart | draco x edwardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz