8. Kłidicz

89 5 2
                                    

Tęskniłem za moim love... już niedługo się z nim spotkam. Wystarczyło, że pokonam profesora, ale trochę się stresowałam. Wczoraj wyglądał naprawdę drapieżnie... nie znałem go od tej strony.

Ubrałem się w moje sportowe wdzianko i wziąłem moją miotłę. Nazwałem ją Edward, żeby w ciężkich chwilach o nim pamiętać. Usiadłem na Edwarcie i wyleciałem przez okno.

Na trybunach byli już Krindżej (przeżył?!?1), Klauneliusz, OmegaWolf500, Wampira2137, Hangrid (jak ja go nienawidzę) i wszyscy nauczyciele. Oczywiście był też Harry... smirknąłem na myśl, że niedługo go zniszczę.

Zasady gry w Kłidicz były proste. Trzeba było pocałować jak najwięcej przeciwników. Gra się zaczęła i zobaczyłem, że Dumbeldor leci na mnie jak torpeda. Uniknąłem jego ataku i razem z Edwardem posuwaliśmy się do przodu. Podleciałem do Śmierdzieja i go kisnąłem. Zdobyłem jeden punkt.

Dumbeldor był jednak dobrym przeciwnikiem. Lecieliśmy łeb w łeb. Nagle do gry dołączyła Piłka Zmyłka. To taka piłka, że jak się nią kogoś walnie, to heca. Zacząłem przyśpieszać Edwarda, żeby ją złapać. Taaak, udało się! Rzuciłem nią w Dumbeldora, który zaczął spadać w dół z wielkim hukiem. Ale zrobiło mi się go szkoda. Jest zbyt sexi, aby umierać. Musiałem rzucić na niego zaklęcie lewitujące.

- Eksperialmus.

NIEEEE! Pomyliły mi się zaklęcia, ups. Profesor umarł na śmierć. Ale to nic, bo dostałem znicz. TAAAKK! Wykonałem zwycięski taniec.

Niczym piorun poleciałem do mojego pokoju, znicz schowałem w spodniach, żeby nikt mi nie ukradł. Napisałem do Edwarda, że wszystko idzie zgodnie z moim nikczemnym planem i niedługo się zobaczymy. Nie mogłem dziś spać, czekałem aż na niebie pojawi się mroczny księżyc, po czym poszedłem do tajemniczych lochów.

Tłajlajt in Hogłart | draco x edwardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz