10. Toxic Lov

91 5 0
                                    

Znowu zemdlałem, padając na podłogę z hukiem, trzaskiem i wielkim bum. Znów pokonał mnie Harry, ale tym razem on też umarł. Tylko to się liczyło. Duch Hermiony dzielnie walczył. Podobno jej mentorem w rapowaniu był sam Rap Monster... wow.

Wstałem z łóżka szpitalnego, dramatycznie zdejmując wszystkie bandaże. Poszedłem po schodach do mojego pokoju wspólnego. Musiałem napisać do Edwarda, żeby wrócił. Ale on już tam był! Zrobił mi szaloną niespodziankę.

- Wiedziałem, że wrócisz! - krzyknąłem uradowany. - Harry już cię nie skrzywdzi.

- Ta, w sumie to muszę ci coś powiedzieć - powiedział.

- A co? - zrobiłem słodkie oczka.

- Wsm to on nie nienawidzi wampirów, ale chciałem sb polecieć na Hawaje heh, kupiłem ci delfina - powiedział, wręczając mi delfina o imieniu Balbina.

- O... dzięks. Nie szkodzi heh, i tak nie lubiłem tego frajera.

- Oki.

- Em, ja też ci coś muszę powiedzieć.

- A cio?

- Jestem w ciąży - powiedziałem, a on podskoczył dwa razy i klasnął stopami. Miał na twarzy uśmiech niczym krąsant - Ale nie z tobom.

Wtedy Edward zapłakał rzewnymi łzami. Myślałem, że z naszym związkiem już koniec. Ale nagle on zaczął mnie całować. Pocałował mnie w oko.

- Możemy to zmienić bejbi girl - powiedział i podał mi różdżkę. Aha, no tak! Zaklęcie zmieniające DNA dziecka... byłbym zapomniał. Wycelowałem różdżkę w mój brzuch.

- Experialmus - powiedziałem.

- nieEEEE - krzyknął wampir. O cholercia. Znów użyłem złego zaklęcia, niech to dunder świśnie.

- Sorcia - było mi przykro. - Ale wciąż możemy być razem.

Wieczorem udaliśmy się do restauracji "Pod Benisem". Mojej ulubionej. Zamówiliśmy danie "Chujowy makaron dla dwojga" i siorbaliśmy go niczym zakochane kundle. Zamówiłem też sobie soczek, a Edward pił moją krew z pięty. Było idealnie... ale czy na pewno?!?!

Tłajlajt in Hogłart | draco x edwardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz