9. Bitwa na rapsy

97 7 1
                                    

Draco POV

Zszedłem do lochów, w których śmierdziało szczurem. Tu przebywał duch Hermiony. Miałem wszystko: but Hagrida, pocałunek Snejpa oraz złoty znicz. Narysowałem na ziemi kółko i położyłem tam rzeczy.

- Sraken pierdaken szalonus us - powiedziałem zaklęcia. Tak się uczyłem na lekcjach i faktycznie, ono zadziałało. Odsunąłem się, bo zaczął się materializować przede mną duch.

- Oh! Kto mi przyniósł pocałunek Snejpa? - powiedział zachwycony duch Hermiony.

- Ja... ale to nic takiego heh - musiałem udawać skromność.

- Nie... muszę ci się jakoś odwdzięczyć, młodzieńcze. Ostatni uczeń, który mnie przywołał, chciał ode mnie włos z nosa Dumbledora. O to ci chodzi, hmmm? - zapytała.

- Nie!! Nie rozumiesz. Musisz mi pomóc zabić kogoś - powiedziałem. Na pewno nie zrozumie tego.

- A oki - odpowiedziała.

- Chodzi o Harrego.

- Spoks. Na mnie nie działa jego nuda. Yy a jak mam to zrobić.

- Musisz z nim wygrać w bitwie na rapsy.

- Oki.

Schowałem ducha Hermiony do spodni. Najpierw musieliśmy znaleźć tego frajera. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem, jak Henryk próbuje zabić Krindżeja nudą! Natychmiast rzuciłem w niego duchem.

- Uh, jestem Hermiona, zwariowana i szalona - przystąpiła do akcji.

- Emmm - Harry się zmieszał i puścił mojego przyjaciela.

- Tak uh, to ja, trzy plus trzy to dwa - Hermiona naprawdę wymiatała. Chłopak zaczął coś mruczeć pod nosem; aktywował moc nudy. Zrobiło mi się słabo, ale nie duchowi. Krindżej chwycił mnie w objęcia.

- Właśnie właśnie tak, lecimy niczym ptak - śpiewała dalej, a Henryk upadł na kolana.

- Ty się już nie przechwalaj, spierdalaj wypierdalaj - zapiała anielsko Hermiona, a Harry zaczął się dusić. Nagle wybuchnął.

Harry POV

Wybuchnołem.

Tłajlajt in Hogłart | draco x edwardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz