EPILOG

71 7 4
                                    

Dźwięki organów roznosiły się w całym kościele. Wszyscy dookoła śpiewali pieśni, łącząc swoje dłonie w modlitwie. Niektóre kobiety, a nawet parę mężczyzn zamykało oczy, aby lepiej wczuć się w tekst. Ministranci stali z ogromnym krzyżem nad stacjami, które wisiały na ścianach, a ksiądz klęczał przed ołtarzem i czytał tekst, który miał zapisany na kartce.

– Stacja jedenasta. Jezus zostaje przybity do krzyża.

Dzisiaj minęły dwa tygodnie od wydarzeń, które miały miejsce na ognisku. Connor w dalszym ciągu leżał w szpitalu, ale pielęgniarki mówiły, że miał się coraz lepiej. Dwa razy w tygodniu informowały Willa o jego stanie zdrowia, jakby miało nam to podnieść nastrój... Blackford przekazywał nam te wiadomości bez cienia zadowolenia. Odczuwaliśmy ulgę, ale była ona spowodowana tym, że jego stan się polepszał – nie zostałabym mordercą.

Odwiedziliśmy go raz, aby upewnić się, że opowiedział doktorowi dokładnie te słowa, które miał. Tak zrobił, a my zrozumieliśmy, że wszystko układało się zgodnie z planem.

Zapewniłam o tym Justina, przed moim wyjściem z jego garażu. Miałam na Connora haczyk i choćby nie wiem co – wygrałabym tą sprawę w sądzie. Może i był dobrym studentem prawa, ale to ja miałam znajomości w kancelarii i dojście do najlepszych prawników w Wielkiej Brytanii.

Od tamtego czasu nie zamieniłam z Justinem ani jednego słowa. Co było dziwne, on do mnie wypisywał niemal codziennie. Chciał pogadać, ale ja najzwyczajniej w świecie nie miałam takiej potrzeby. Na chwilę obecną nie chciałam widzieć go na oczy. Nie wiedziałam nawet czy kiedykolwiek będę w stanie znów spojrzeć mu w oczy tak samo, jak jeszcze dwa tygodnie temu... Trzy razy mnie odwiedził, ale kazałam Ellie powiedzieć, że nie było mnie w domu, albo źle się czułam i nie życzyłam sobie gości. W końcu zrezygnował.

Dzisiaj był jedenasty dzień marca. Aż ciężko było mi w to uwierzyć, że czas potrafił płynąć tak szybko. Miesiąc i dzień temu miałam swoje urodziny. Byłam nieświadoma rzeczy, które miały wydarzyć się osiem dni później. Teraz za to przyklękałam na dwa kolana, z uniesioną głową wpatrując się w trzymany przez Willa krzyż. Na nim wisiał Pan Jezus. Był przygnębiony i czuł ból – fizyczny i emocjonalny. Umierając poświęcił się dla innych ludzi.

Policja dwa dni temu, znów złożyła mi niezapowiedzianą wizytę. Pani detektyw, na czele z dwoma policjantami, wtargnęła do mojego domu, aby pozadawać mi i moim rodzicom parę pytań. Powtarzała się, a ja niechętnie wracałam wspomnieniami do wydarzeń w noc urodzinową. Pilnowałam się, aby nie powiedzieć nic o Connorze, ani Justinie. Trzymałam się tej samej, starej i nieświadomej wersji wydarzeń. Natalie, Victor i Ellie również powiedzieli tyle ile wiedzieli. Nie uświadomiłam ich o tym, że to wszystko było zaplanowane. Oni, podobnie do policji, wywiadu, detektywów i reszty Castle Combe w dalszym ciągu nie mieli zielonego pojęcia co tak naprawdę się wydarzyło dziewiętnastego lutego.

Finalnie, wczorajszego wieczoru w wiadomościach usłyszeliśmy komunikat, że śmierć Spencera Gedricka nie była planowana. Ktoś faktycznie dał mu prochy, jednak nie z intencją, aby go zabić. Spencer nie zrezygnował z nałogu, jak uparcie twierdził. Dowodem były posiadanie przez niego opakowania tabletek i proszków pod łóżkiem – jego matka je znalazła, kiedy zdecydowała się w końcu posprzątać w jego pokoju. Była zaskoczona, podobnie do Michaela, który w dalszym ciągu tego nie rozumiał. Dlaczego Spencer go okłamywał? Był aż tak popsuty?

Sprawa zabójstwa Spencera oficjalnie się zakończyła.

– Czynienie zła, nawet w dobrych intencjach jest złe – w głośnikach rozbrzmiał głos księdza. Przełknęłam ślinę i opuścił wzrok z krzyża. – Popełniamy grzech, a Jezus umarł za nas, abyśmy mogli trafić do Królestwa Niebieskiego. Upadamy pod krzyżem. Ale nie ze słabości, jak Jezus, a przez nasze decyzje. Są błędne i prowadzą nas złą drogą, która nas gubi.

Seven Deadly SinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz