8

925 46 5
                                    

Przechodzę przez pasy wciąż słuchając muzyki, a po chwili dochodzę do miejsca docelowego. Wzdycham i wyciągam słuchawki z uszu, wolnym krokiem idę przez cały korytarz. Wchodzę do windy, która od razu się zamyka i kieruje na górę.

-Witam Panno Parker, powiadomić Pana Starka i Pannę Potts o twoim przybyciu?

Uśmiecham się na myśl że sztuczna inteligencja pamiętała o tym że oboje z tych dorosłych są dla mnie jak rodzice.

-Nie trzeba, jest ktoś na górze?

-Tylko Pan Parker i Pan Barnes.

Nie odpowiadam tylko czekam na charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi. Kiedy usłyszałam to co chciałam, wyszłam z metalowej puszki i skierowałam się w stronę sali, gdzie Peter i Bucky grali w Fifę. Chyba mnie jeszcze nie widzieli więc biorę najbliższą rzecz, którą był banan i rzucam w zimowego żołnierza. Na co ten odwraca się w pozycji bojowej jakby spodziewał się typa w bananowej masce z bananowym pistoletem.

-O nieeee tylko mnie nie zabij tą swoją groźną miną- Unoszę ręce w geście poddania i udaje przestraszoną, jednak po chwili nie wytrzymuje i padam na ziemię i smieje się jak opętana, po chwili dołącza do mnie brat, a zimowy odchodzi burczac coś pod nosem. Po dość.. dłuższej chwili razem z chłopakiem się uspokoiliśmy i postanowiliśmy dokończyć mecz, który zaczął ze staruszkiem. Oczywiście wygrałam przez co Spidey musiał chodzić po suficie przez następne 20 minut, a ja poszłam do swojego pokoju, gdzie rozpakowałam rzeczy, które najbardziej potrzebowałam. Ładowarkę położyłam obok łóżka a resztę gdzieś tam rzuciłam. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit, rozmyślając nad resztą dnia. Wydawało mi się trochę dziwne że w budynku był tylko Bucky. Postanowiłam nie wykorzystywać całego dnia na leżeniu czy spaniu, więc  wstałam i przebrałam się w coś bardziej wygodnego, dokładniej założyłam szare dresy, stanik sportowy i na to bluzę rozpinaną. Cały budynek był ogrzewany więc nie widziałam powód by ubierać się jak na Antarktydę. Wychodząc z pokoju wpadłam na kogoś, przez co prawie wylądowałam na ziemi, jednak przed pocałowaniem brudnej podłogi uratowały mnie ramiona wokół talii. Spojrzałam na swoją bohaterkę, która lekko się uśmiechnęła i przyciągnęła mnie do siebie, bym mogła stanąć o własnych siłach.

-Widziałam że mężczyźni mdleją na mój widok, ale nie sądziłam że kobiety również

Na słowa kobiety lekko się zarumieniłam i spuściłam wzrok na swoje buty, bojąc się odezwać. Nie bałam się jej, tylko nie ufałam swojemu głosowi. Jednak kiedy zrozumiałam, że owa osoba czeka aż coś odpowiem, moja twarz zaczerwieniła się trochę bardziej przez co postanowiłam w końcu odpowiedzieć dziewczynie, która stała nade mną.

-------------------------------------

Łapcie szybki rozdział napisany z nudów na lekcji niemieckiego. Wybaczcie za jakiekolwiek błędy, ale rzadko pisze rozdziały na telefonie.
Miłego dnia <3

Natasha Romanoff zły numerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz