Dziesięć

1K 122 2
                                    

14.07.2014 piątek

- Sorry stary, ale naprawdę nie dam rady. Ledwo z łóżka wstałem – tłumaczyłem kumplowi, który zadzwonił zapytać się, co w związku z dzisiejszym dniem. Miało być tak super, a wyszło, że cały dzień przesiedzę w domu.

- Nie ma sprawy, wszystko rozumiem. Trzymaj się i wracaj do zdrowia. Spotkamy się innym razem.

- Dzięki, na razie.

- Cześć! – Rozłączył się, a ja zrobiłem sobie kawę i wróciłem do sypialni. Jednak nie dane mi było w spokoju odpocząć, bo usłyszałem krzyki, wrzaski i płacz. Pomału wstałem i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem, jak ten dupek przyciska Cię do ściany i próbuje uderzyć.

- Hej! – Krzyknąłem i zrobiłem dwa kroki do przodu. – Zostaw ją.

- Dylan, nie... - odezwałaś się, kręcąc głową.

- Jakiś problem cieniasie? – Spojrzał na mnie, myśląc, że wystraszę się jego groźnego spojrzenia. Niedoczekanie.

- Cieniasem to ty jesteś, jeśli zamierzasz uderzyć Dianę.

- Nie twój interes – wrzasnął, a inny sąsiad zbiegł po schodach.

- Niech pan wraca – poradziłaś, ale mężczyzna patrzył na nas, zacisnął dłonie w pięści i był gotowy zaatakować.

- Radzę ci stąd wyjść – powiedziałem jeszcze spokojnie.

- Nie będziesz mi mówił, co mam robić! – Naskoczył na mnie, ale w porę wycofałem się i przymknąłem drzwi tak, że w nie trafił, upadając na podłogę. Szybko poszło.

- Wprowadźmy go do mojego mieszkania – odepchnęłaś się od ściany i podeszłaś do leżącego chłopaka. Razem z sąsiadem wprowadziliśmy go do Ciebie. Podziękowaliśmy mężczyźnie i zostaliśmy sami. Chciałaś, żebym został, więc wróciłem się i usiadłem na miejscu, które mi wskazałaś.

- Przepraszam, tak strasznie przepraszam – zacisnęłaś oczy. Widziałem, że naprawdę było Ci żal z tego powodu, co się wydarzyło.

- Dlaczego z nim jesteś? – Zapytałem. Westchnęłaś i poprawiłaś włosy. Zauważyłem, że chyba zmieniłaś kolor na nieco ciemniejszy. I ścięłaś nieco końcówki. W każdym razie włosy inaczej Ci się układały. Ale nie to było ważne w tamtej chwili.

- Chester nie jest złym człowiekiem. Po prostu on... dużo przeżył w życiu.

- To jeszcze nie jest powód, żeby tak się zachowywać!

- Matka Chester'a na jego oczach się zabiła, a ojciec alkoholik wyżywał się na nim. Miał przechlapane dzieciństwo i później zresztą też. Co się dziwić, że teraz jest, jaki jest.

- Aha, czyli ciebie to nie rusza, że w każdej chwili może cię zatłuc na śmierć? – Podniosłem niepotrzebnie głos.

- Dylan, ja wiem, o co ci chodzi. Widzę, że się martwisz, ale nie musisz... Chester jest ogólnie dobrym człowiekiem, chcę być z nim, by pomóc mu wyjść z tego. On musi zacząć normalnie funkcjonować.

- Kosztem twojego życia, zdrowia, tak?

- Tak Dylan, tak. Wybaczyłam mu wszystko. Próbujemy jeszcze raz. Pewne niedociągnięcia zawsze będą.

- To nie mamy, o czym rozmawiać – podniosłem się i ruszyłem w stronę korytarza, gdy nagle zatrzymałaś mnie, chwytając za rękę. Odwróciłem się.

- Dziękuję ci za wszystko i przepraszam za to wszystko – pochyliłaś się i musnęłaś delikatnie moje usta. Ta chwila trwała zaledwie kilka sekund, ale rozpaliła mnie do czerwoności. W co ja się wplątałem? Jak mogliśmy do tego dopuścić? Przecież masz chłopaka! Niby bardzo agresywnego, z ciemną przeszłością, ale jednak jesteś z nim.

- Nie pogrywaj w tej sposób ze mną – wyszeptałem i wyszedłem z Twojego mieszkania.

   Gościu Cię zdradził, próbował uderzyć, a Ty dalej z nim jesteś i dodatkowo go bronisz. Bo miał straszną przeszłość! Do cholery, tak się nie traktuje kobiet. Facet, który bije dziewczyny nie zasługuje na miano faceta! To zwykły kretyn i ciota.

   Może jeszcze się opamiętasz. 


Jak dobrze pójdzie, to dodam dziś jeszcze jeden. Co wy na to? Niedługo koniec. Czy Diana rzeczywiście się opamięta, hm? Jak myślicie? Dziękuję za wszystko :*

little stupid things // short story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz