II Dwa

649 59 16
                                    

03.08.2015 wtorek

   Rozpocząłem zmianę w samo południe. Nie dość, że było strasznie ciepło, to jeszcze z każdą kolejną minutą przybywało ludzi. Całe szczęście, że mieliśmy na zapleczu pomieszczenie, gdzie można było się na chwilę schować, gdyż było tam zawsze chłodno.

   Chwyciłem z pudełka szmatkę i przejechałem nią po twarzy, jednocześnie otwierając drzwi. Usiadłem na stole, oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy, by chociaż przez chwilę się odprężyć. Nie dane mi jednak było dłużej odpoczywać, bo w pomieszczeniu pojawiła się Frances z niezadowoloną miną.

- Dylan... mi też jest gorąco – jęknęła, rzucając we mnie ścierką. Brudną ścierką.

- Fuj – odrzuciłem materiał na ziemię i zaklepałem miejsce obok siebie. – Tom jest w restauracji, my możemy chwilę odetchnąć.

- Nie trzeba mnie przekonywać – szybkim krokiem dosiadła się do mnie, a ja objąłem ją i położyłem rękę na jej ramieniu.

- Dobrze tak, co? – Wyszczerzyłem się zadowolony.

- Kiedy te upały się skończą? – Zdjęła gumkę z nadgarstka i zaczęła związywać włosy. – A ci ludzie zamiast siedzieć w domu, przychodzą tutaj...

- A naszym zadaniem jest ich obsłużyć. No już gołąbeczki – w pomieszczeniu pojawił się Tom. Nawet na nas nie spojrzał. Wyniósł kilka tac i tyle go widzieliśmy. – Nie żartuję – otworzył drzwi i wysunął głowę w naszą stronę.

- Zlituj się – powiedziałem.

- Ja za was pracował nie będę. Raz, dwa!

- Niestety Frances, robota wzywa.

- Taa, co ty nie powiesz – zeskoczyła ze stołu i poprawiła bluzkę.

- Ale obiecuję, że jeszcze tu wrócimy, by sobie tak posiedzieć – uśmiechnąłem się i dołączyłem do niej.

- Po moim trupie – otworzyła drzwi.

- Przecież lubisz moje towarzystwo! – Podbiegłem do niej, przytrzymałem drzwi i po chwili wyszliśmy z cudownego, chłodnego pomieszczenia.

- Romeo, przestań pajacować. Stolik czwarty i siódmy czekają na menu. Lecisz.

- Robi się szefie!

   Tom tak naprawdę nie był żadnym szefem, ale idealnie pasowałby do tego zadania. Zachowywał się jak szef. Wydawał nam polecenia, umiał nas przywołać do porządku. Stał się mężem i tatusiem. Zmądrzał.

   Według polecenia chwyciłem menu i ruszyłem najpierw do czwartego stolika, a potem do siódmego, przeżywając przy okazji wielki szok... Przy siódemce siedziała Diana z jakimś kolesiem. Ale to nie była ta sama Diana. Zmieniła się. Była elegancko i szykownie ubrana, mimo że nikt by teraz się tak nie ubrał ze względu na pogodę panującą za oknem. Zmieniła kolor włosów na nieco jaśniejszy, przez co mógłbym jej nie poznać. Ale jej oczy... Ich nie dało się zapomnieć.

   Kiedy nasze spojrzenia się spotkały myślałem, że to jakiś głupi żart. Jak to możliwe, że na siebie trafiliśmy? Diana wyjechała, ja zmieniłem miejsce pracy, ona wróciła i co, jest tutaj...?

   A ja o mało się nie przewróciłem podchodząc do stolika. Brawo Dylan.

– Dzień dobry. Bardzo proszę – otworzyłem karty menu i ułożyłem je przed Dianą i jej towarzyszem.

- Dylan... - dziewczyna bezgłośnie wymówiła moje imię patrząc mi w oczy. Zignorowałem to i odszedłem.

   Pozbierałem zamówienia wśród innych gości i ruszyłem na kuchnię. Tam to dopiero mieli saunę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

little stupid things // short story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz