Prologue

1.5K 66 11
                                    

Nastroje w Pałacu Zapolyarnym były napięte. Niespodziewane spotkanie zarządzone przez Tsaristę postawiło całe Fatui na nogi. Jedenaścioro ludzi siedzących przy ogromnym stole
z wyczekiwaniem spoglądało na Archona.

— Dokumentacja dotycząca naszej przyszłej misji została skradziona. Wszystkie plany, umowy i rachunki.

Śmietanka Fatui otworzyła oczy ze zdziwienia. Nikt nie przypuszczałby, że w całym Teyvacie mógłby istnieć ktoś tak śmiały, by skraść coś tak ważnego dla Tsaristy.

— Macie znaleźć głupca, który miał czelność wykraść coś z mojego pałacu i przyprowadzić go tu!

***

Popołudnie tego dnia było nadzwyczaj przyjemne. W porównaniu do Snezhnaya'i, w Liyue było dość ciepło. Uśmiechnęłaś się lekko, popijając herbatę. Minęły już dwa tygodnie od twojej misji w lodowym państwie. Wszystko przebiegło nadzwyczaj gładko. Z rozbawieniem pomyślałaś
o tym jak łatwo było ukraść dokumenty (praktycznie) spod nosa wielkiej Cryo Archon.
Nagroda również była satysfakcjonująca.

Jednak coś z tyły głowy kazało ci się niepokoić. Pomimo iż nie zostawiłaś żadnych śladów swojej obecności, ilość Fatui agentów przyglądających się każdemu przechodzącemu, sprawiała ci wielki dyskomfort. Zastanawiałaś się nad zmianą scenerii, jednak czy to cokolwiek by dało? Fatui ma swoich ludzi wszędzie. Nieważne gdzie pójdziesz, nieprzyjemne spojrzenia pozostaną.

Westchnęłaś obserwując poruszenie przy Northland Banku. Tak jak myślałaś, wysłano Harbingerów do znalezienia złodzieja. Cóż nic dziwnego. Dokumentacja zawierała informacje wręcz wagi światowej. Dopiłaś do końca swoją herbatę, po czym wstałaś od stołu, zostawiając na nim trochę Mory, jako zapłatę.

Powoli zaczęłaś się kierować w stronę Wangshu Inn, gdzie obecnie pomieszkiwałaś. Dużo się przemieszczałaś, więc nie kłopotałaś się nigdy z zakupem mieszkania na stałe. Już miałaś opuścić Liyue Harbor, gdy usłyszałaś za sobą męski, uprzejmy głos.

— Przepraszam? Wie pani może jak dojść do Northland Banku?

Obróciłaś się nieco zaskoczona. Przed tobą stał niski mężczyzna o włosach w kolorze indygo. Jego ubiór dość jasno pokazywał, że nie jest stąd. Jednak ty doskonale wiedziałaś kim chłopak był, w końcu dobrze przygotowałaś się do swej ostatniej misji. Scaramouche, szósty z jedenastu Harbingerów Fatui. Uśmiechnęłaś się uprzejmie.

— To niedaleko — oznajmiłaś. — Cały czas prosto, aż ujrzy pan czerwone schody. Bank jest na samej górze.

Mężczyzna lekko się skłonił i podziękował, po czym oddalił się w wyznaczonym kierunku. Spojrzałaś na niego kątem oka, po czym również zmierzyłaś w swoją stronę.

"Czyli to on będzie mnie tu ścigał...?" — pomyślałaś. Fakt, że wiedziałaś kim jest twój przeciwnik dawał ogromną przewagę. Scaramouche był znany ze swoich małych gierek i okropnego charakteru. Kiedy go zobaczyłaś odczułaś nagłą chęć rywalizacji. Samolubne pragnienie, ambicję, aby udowodnić, że nie zdoła cię schwytać, podczas gdy ty będziesz tuż pod jego nosem. Uśmiechnęłaś się do siebie.

— To może być ciekawe... — mruknęłaś do siebie pod nosem.

Gdybyś spojrzała za siebie drugi raz, zauważyłabyś, że Scaramouche zniknął już z zasięgu wzroku. O wiele za szybko, jako że droga nie była wyboista i zaskakująco prosta. Opierał się
o duży głaz, ręce założone na siebie i oczy wbite w twoją postać z uważnością drapieżnika, wilka, który wcześniej podawał się za owcę i badał ofiarę.

【Scaramouche x Reader】 Czerwone róże【Willow&Akoe】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz