Rozdział VIII

857 59 41
                                    

UWAGA!!!
KOLEJNOŚĆ ROZDZIAŁU VIII I VII MOŻE BYĆ NIEPOPRAWNA, NIE MOGĘ TEGO NAPRAWIĆ. PROSZĘ UPEWNIJ SIĘ, ŻE CZYTASZ ODPOWIEDNI ROZDZIAŁ. PRZEPRASZAM ZA UTRUDNIANIA I ŻYCZĘ UDANEJ LEKTURY!

— Jest pewna rzecz, której pragnę z Inzaumy. Chcę, abyś ją ukradła, jak tylko będę tam oddelegowany. O ile przeżyjesz do tego momentu.

Nigdy w życiu nie sądziłaś, że widok spadających kwiatów wiśni wywoła u ciebie tak silny dyskomfort. A jednak. Dotknęłaś miejsce twojej gojącej się rany. Twoja ostatnia misja, ostatnie zadanie i będziesz wolna. Wykonasz je i już nigdy nie zobaczysz Scaramouche na oczy. Weźmiesz skonfiskowane wcześniej pieniądze, które były wypłatą za kradzież dokumentów i rozpoczniesz nowe życie, życie z dala od przestępczego półświatka. Osiedlisz się gdzieś w ciepłym Sumeru, albo w tętniącym życiem Fontaine i założysz kolejną maskę.

A przynajmniej tak zamierzałaś.

Ostatnie zadanie — skraść Gnosis, zostało zakończone porażką. Gnosis tam nie było.
Kiedy powróciłaś na miejsce w którym miałaś spotkać się ze Scaramouche, on miał już Gnosis w swoim posiadaniu. Miał zapewnić ci bezpieczną drogę ucieczki po dobrze wykonanym zadaniu. I mimo, że zadanie nie zostało wykonane zgodnie z planem... Wciąż ci ją zapewnił...

— Kochałeś kiedyś kogoś?

Być może to pytanie zaczęło wszystko? Może to wtedy coś się zmieniło? Może dlatego znaleźliście się w tej sytuacji?

Może dlatego siedzieliście właśnie naprzeciw siebie w ciasnej kajucie, powoli zmierzając
w stronę Sumeru?

— Kochałeś kiedyś kogoś? — zadałaś pytanie ponownie, tym razem nie poświęcając uwagi mężczyźnie. Twój wzrok skupiony był na płatku wiśni, który trzymałaś w dłoniach.

Odpowiedziała ci cisza.

— Randkę. To była randka.

Kiedy Scaramouche usłyszał te słowa zza namiotu, wtedy zauważył, że coś się zmieniło. Czuł coś co zapomniał po wstąpieniu do Fatui — strach przed porzuceniem. Wtedy nie rozumiał, dlaczego...

— Czy gdybyś wtedy mogła, to uciekłabyś z Tartaglią? — zapytał. Również nie spoglądał na ciebie. Jego wzrok wlepiony był w Gnosis, którego przecież tak bardzo pragnął.

Po chwili ciszy odpowiedziałaś.

— Tak.

— Prawdziwe z ciebie dziecko... A więc? Czego sobie życzysz?

Szczęśliwe zakończenie... Czy takie było jeszcze możliwe?

— A teraz? Wciąż byś uciekła? — zapytał. Parsknęłaś śmiechem, wpatrując się w oczy mężczyzny.

— Gdybym chciała... — podwinęłaś nieco swoją koszulę — To nie miałabym wielkiej blizny na brzuchu. Jego wzrok utkwił na twoim zranionym ciele. Odłożył Gnosis na małym stoliku
i przysunął się do ciebie.

— Skoro mi teraz nie powiesz to dowiem się w przyszłym roku!
— Przyszłym roku...? Wtedy będziesz już zakopana siedem metrów pod ziemią...

Zawisł bez ruchu nad twoją twarzą. Jego dłonie znajdywały się na miękkich poduszkach, po obu stronach twojej głowy, a jego oczy były bezmyślnie zapatrzone na twoje usta.

Zdawałoby się jakby wasza dwójka odcięła się od rzeczywistości. Wspomnienia paru miesięcy przelatywały przez wasze myśli, zostawiając jedynie mętlik w głowie i dawno zapomniane uczucia.

Wciąż nieświadomie, położyłaś swą dłoń na jego zimnym policzku. Nagły dotyk przywrócił go do porządku. Chwycił twój podbródek, przyciągając cię bliżej do siebie.

【Scaramouche x Reader】 Czerwone róże【Willow&Akoe】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz