♪2♪

286 3 3
                                    

                        ♪1♪

   Zaczął iść szybkim krokiem, i po chwili zobaczył już swoją szkołę.     
   Odetchnął z ulgą i poraz kolejny popatrzył na zegarek, jednak mało się zmieniło, bo teraz zostało mu już tylko 5 minut.
   Szybko podszedł do bramy liceum i przez nią przeszedł.
   Niestety tam już czekał na niego... Bakugo.
- No wreszcie, ile można iść? - powiedział ze śmiechem. Obok niego stało kilku jego kumpli. - Kupiłeś mi śniadanie ? - No tak! Wiedziałem że o czymś zapomniałem! Miałem kupić Katsukiemu jedzenie! ; Powiedział w myślach.
- Przepraszam... Zapomniałem.. - powiedział spuszczając głowę.
- Co zrobiłeś ?! I co według ciebie mam teraz jeść?! Myślisz że sobie wyczaruje?! Słuchaj no ty mały bezużyteczny śmieciu - powiedział powoli zbliżając się do niego - ostatni raz toleruje twoje zachowanie!
   Powiedział po czym uderzył go pięścią w twarz. Izuku zachwiał się, i ledwo ustał na nogach. Z buzi zaczęła lecieć mu krew.
- No dalej! Tłumacz się! Co takiego ciekawego i zajmującego robiłeś Deku, że zapomniałeś o tym, że JA potrzebuję jeść, co?! - powiedział po raz kolejny uderzając go w głowę.
- Nic takiego, przepraszam Kacchan... - powiedział przerażony Izuku. Przetarł ręką głowę w miejscu, gdzie otrzymał cios po czym się wyprostował i popatrzył mu w oczy z pełną nienawiścią.
- Jak śmiesz w takim momencie patrzeć na mnie w ten sposób!?
   Bakugo dostał furii. Nabrał siły po czym kopnął Izuku w brzuch. Chłopak wywrócił się na ziemię ściskając się za brzuch.
   Katsuki podszedł do niego i zaczął kopać go w brzuch, nie zawracając uwagi na prośby o przestanie.
   - Dawaj Bakugo! Dobij go! Niech o tym nie zapomni! - krzyknął któryś z jego kolegów.
- Mam taki zamiar - odpowiedział że śmiechem.
   Zamachnął się po raz ostatni, ale w tej chwili zadzwonił dzwonek. - Masz szczęście, Deku, jeśli to się wydarzy jeszcze raz, to cię zabije. - powiedział, po czym odszedł ze swoimi kumplami śmiejąc się głośno z ofiary.
   Przez pewien czas chłopak nie miał siły wstać, czyli się obolały, i gdy tylko próbował się podnieść na rękach od razu upadł. Zaczęło mu piszczeć w uszach.
- Nie - szepnął - muszę dać radę, nic mi się poważnego nie stało.
   Midoriya powoli podniósł się i wstał, chwiejąc się na nogach.
   Z jego buzi zaczęło płynąć coś rzadkiego i czerwonego.
Krew - pomyślał.
   Przetarł usta rękawem, po czym się wyprostował, rozcierając obolały brzuch rękami.
   Zaczęło mu się kręcić w głowie i ledwo mógł się poruszać, ale mimo wszystko szedł w kierunku klasy.
   Mam go dość - powtarzał sobie w głowie, starając się dojść szybko ją lekcje, nie wywracając i nie spóźniając się.
   Po dwóch minutach był już w klasie.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział z przyzwyczajenia, ale w klasie jeszcze nawet nie było ich wychowawcy.
   Szybko usiadł na swoim miejscu w ławce obok Uraraki, która spojrzała na niego z przerażeniem.
- Bakugo ci to zrobił? On jest okropny! To powinno się gdzieś zgłosić! Jak ty to wytrzymujesz? Wsensie, nie! Źle to zabrzmiało! Cieszę się że tu jesteś, i że to wytrzymujesz! - powiedziała szybko zawstydzona. - O co tym razem poszło?
- Zapomniałem mu kupić śniadania. - powiedział z żalem Izuku.
- O taką błachostkę tak cię potraktował?! Ugh! Nienawidzę go! 
- Nie tylko ty - odpowiedział smętnie Midoriya.
-Jak to dobrze że mam Iide, szkoda że tobie się nie poszczęściło...
   Do klasy wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry, przepraszam że się spóźniłem, ale miałem kilka spraw do załatwienia. Dzisiaj - powiedział - będziemy zajmować się... - ale nie skończył, ponieważ Izuku zaczął nagle kaszleć krwią.  
   Kaszlał tak długo, że aż nie mógł wziąć powietrza. Zaczęło mu mrugać przed oczami białe światło, widział rozmazaną postać Uraraki, która pochyla się nad nim, leżał już na zimnej podłodze.
   Zobaczył, przed sobą, nauczyciela, gdy usłyszał już tylko piszczenie w uszach, i zobaczył ciemność...
   Słyszał jakieś głosy wołające najprawdopodobniej go po imieniu, ale nic nie rozumiał.
   Czuł się bardzo osłabiony, i zmęczony.
   Miał ochotę już spać, i spać, i już się nigdy nie obudzić.
   Mimo wszystko wiedział że nie może.
   Nie teraz, kiedy wreszcie otrzymał moc, i kiedy wszyscy w niego uwierzyli.
   Powinien postawić się Kacchanowi!
   Nie, to nie możliwe... To by była głupota iść wręcz na pewną śmierć.
   Ale gdyby tak... - Chciał kontynuować to rozmyślanie, ale nie potrafił ułożyć żadnego sensownego zdania, ani o czymś pomyśleć.
   Ostatni raz pomyślał o tym wszystkim, po czym zapadł się w ciemność.

TU RU TU RU TU   TU RU TU

POLSAT PL.

   Sory że krótkie, ale teraz będę wstawiać krótkie, ale często. 
   Możecie wybrać, czy wolicie takie "krótkie", ale często wstawanie (które piszę przez godzinę) czy wolicie długie, ale rzadziej  (które piszę 2 godziny)
   Teraz często wstawiam, bo wczoraj wystawiłam pierwszą część, a dzisiaj wstawiłam drugą, ale z góry mówię, że to raczej wyjątek, bo raczej będę wstawiała co np. 1/2 tygodnie.

   Zaczęłam pisać o 23:26  15.10
Skończyłam pisać o 00:16 16.10
   Czyli pisałam przez równą godzinę.
 
   Życzę miłego dnia/nocy <33
+ Mam nadzieję że się wyśpicie - w porównaniu do mnie, przez to że piszę wam odpowiadania. (NIE USKARŻAM SIĘ [PRAWIE] JAKBY CO)

   Słowa :  805

(To nie wiem czy jednak takie krótkie) ;/

<33

Maskotka BakuXDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz