Minęły dwa dni odkąd przyjechaliśmy na miejsce. Dwa dni podczas których Louis "zgubił" swoją szczoteczkę do zębów, zjadł tabletki przeczyszczające i ubrał spodnie posypane proszkiem wywołującym swędzenie. Zabawę, którą miałyśmy z Perrie robiąc te żarty i obserwując jego reakcje nie można było porównać z niczym innym.
Wychodząc z pokoju trzeciego ranka, kiedy Perrie była już w stołówce, usłyszałam głos.
- Mam tego kurwa dość. - Louis i Harry szli korytarzem w moją stronę, a Tomlinson zirytowany wymachiwał rękami. - Ktoś dobrze się bawi, a ja mam zamiar spuścić mu łomot, jak tylko dowiem się kto za tym stoi.
Parsknęłam śmiechem pod nosem, zamykając drzwi na klucz.
Chłopcy minęli mnie, nie zwracają uwagi, a ja jeszcze nigdy nie byłam tak zadowolona w szkolnym towarzystwie.
- Cholera, zapomniałem telefonu z pokoju. - usłyszałam głos Harry'ego, a już po chwili Styles mijał mnie ponownie, wracając do swojej jaskini tym razem bez Tomlinsona.
Mijając mnie uśmiechnął się pod nosem i zwolnił kroku.
- Całkiem nieźle, Miller. - powiedział, unosząc brwi, a ja prychnęłam. Mimowolnie w mojej głowie odtworzyła się sytuacja ze stołówki, o której chciałam zapomnieć. - Nie mogę uwierzyć, że się nie zorientował.
- Cóż, obstawiałam, że wszyscy jesteście tak samo głupi, więc gratuluje spostrzegawczości. - rzeczywiście mnie zaskoczył. A do tego, nie powiedział swojemu kumplowi, co było jeszcze dziwniejsze.
- Powinnaś przestać uważać się za lepszą. - szepnął, a ja zamarłam. - Rozumiem, że nie miałaś lekko, ale kiedyś to wszystko może odwrócić się przeciwko tobie.
Przełknęłam ślinę, obserwując go. Patrzył na mnie z powagą, dłonie chowając w kieszeniach.
- Nie uważam się za lepszą, Harry. - po raz pierwszy użyłam jego imienia takim tonem, na co tym razem on otworzył szerzej oczy. - I nawet jeśli sytuacja odwróciłaby się przeciwko mnie, to pewnie nawet bym tego nie zauważyła. Nie wiem czy wiesz, ale ludzie w szkole już dawno skopali mi tyłek. A tym razem, będę na to przygotowana.
Patrzyliśmy przez chwilę na siebie, aż w końcu ja pierwsza ruszyłam w stronę stołówki, mijając go. Nie podobał mi się fakt, że zwrócił mi uwagę.
- Pamiętaj o percepcji! - krzyknął za mną.
- Nie udawaj mądrego! - odkrzyknęłam i oboje zaśmialiśmy się w tym samym momencie.
Z tą różnicą, że ja od razu zatkałam usta, wywracając oczami. Po raz kolejny zaskoczył mnie, kiedy dogonił mnie i szedł obok jak gdyby nigdy nic. Zmarszczyłam brwi.
- Nie miałeś przypadkiem wrócić się po telefon? - spytałam, a on uśmiechnął się, wyjmując urządzenie z kieszeni.
- Jednak nie.
okej misie, przepraszam, że dodaję dopiero w niedzielę. miałam trochę problemów rodzinnych przez ostatnie dni, nad którymi nie chcę rozprawiać, tylko zwyczajnie nie dałam rady nic z siebie wcześniej wykrztusić, za co przepraszam x Jest już lepiej, dlatego własnie pojawia się rozdział, haha.
SARRY?! :oo