16. Sense of duty.

66 12 51
                                    

Poniedziałek 22 listopada 2038

Mimo wyjątkowo mocnego postanowienia poprawy, Ryan Scott przeklina w myślach samego siebie za to, że postanowił pozbyć się całych swoich zapasów bordo. Gdy spłukiwał narkotyki w toalecie, początkowo czuł, jakby ktoś zdjął mu z barków ogromny ciężar, jednak błogie uczucie wolności trwało krócej, niż sobie tego życzył.

Od ostatniej rozmowy z mężczyzną, minęły trzy dni. Nie wydarzyło się w tym czasie nic niepokojącego, ale chłopak aż za dobrze wie, że tacy jak on, nie rzucają słów na wiatr, dlatego skoro obiecał mu, że pożałuje, to z pewnością prędzej czy później tak się stanie. Szatyn żyje w ciągłym poczuciu zagrożenia, którego nie jest już w stanie zagłuszyć ani alkohol, ani wypalane w niedorzecznych ilościach papierosy. Sam już nie wie, ile razy w ciągu ostatnich dni był o krok od zadzwonienia do ojca lub matki, ale obawa o ich bezpieczeństwo skutecznie go przed tym powstrzymuje. Nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby im, albo co gorsza Lunie stała się krzywda, dlatego postanawia trzymać się od nich z daleka.

Wracając do domu z dwoma reklamówkami, wypełnionymi piwem i różnego rodzaju produktami spożywczymi zastanawia się, czy Eva po otrzymaniu nowej tożsamości ma szansę na normalne, spokojne życie. Za każdym razem, gdy o niej myśli, czuje przyjemne ciepło gdzieś w okolicach serca i dumę, bo wbrew wszystkiemu, co na jego temat mówili rodzice, nie jest kompletnie zdegenerowanym ćpunem, myślącym tylko o wypaleniu kolejnej działki. Nie jest bezduszną istotą, która tylko z zewnątrz przypomina człowieka. Skoro już wzniecił w sobie tę iskierkę empatii, zamierza utrzymać ją tak długo, jak tylko można. Właśnie dlatego, dzisiejszego poranka podjął ostateczną decyzję, że nie chce dłużej tak żyć i zapisze się na terapię. Nauczy się funkcjonować bez bordo, wróci do normalności i dopiero, gdy upewni się, że jego bliskim nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, poinformuje ich o swojej przemianie. Dopóki sam nie jest pewny, co wydarzy się w związku z jego odmową, woli nie kontaktować się z rodzicami i siostrą.

Gdy wkłada klucz do zamka odkrywa, że drzwi domu są otwarte. Jest pewny, że je zamykał, dlatego gdy przekracza próg, odkłada zakupy na niewielką szafkę, wyciąga z szuflady leżący w niej nóż i trzymając go w uniesionej dłoni, rusza w głąb domu najciszej, jak tylko potrafi. W każdym pomieszczeniu panuje okropny rozgardiasz i nawet niewyszkolony, od lat otumaniony narkotykami umysł chłopaka bez trudu rozpoznaje, że ktokolwiek tu był, za wszelką cenę chciał coś znaleźć. Szatyn z rosnącą w gardle gulą sięga do miejsca, gdzie trzyma pieniądze i gdy zastaje w nim jedynie pustkę, czuje, jakby ktoś wylał mu na głowę wiadro lodowatej wody. W pośpiechu wyciąga z kieszeni spodni telefon i dzwoni pod numer, którego właściciela najchętniej zabiłby własnymi rękami.

- Mam nadzieję, że ci ulżyło - warczy Scott, a zaraz później słyszy pobłażliwy śmiech swojego rozmówcy.

- Trochę. Ale w pełni usatysfakcjonowany będę, gdy odzyskam całą sumę, jaką ci dałem - urywa, oczekując odpowiedzi, jednak gdy jej nie otrzymuje, kontynuuje. - Co? Nie spodziewałeś się chyba, że ci to daruję? Miałeś zadanie do wykonania, spartaczyłeś je i odmówiłeś, gdy kazałem ci doprowadzić je do końca, dlatego oddasz mi całość co do centa.

Chłopak parska nerwowym śmiechem.

- Ta kwota to dla ciebie jak dziesięć dolarów dla przeciętnego Amerykanina. Naprawdę upadłeś tak nisko, by dopominać się o drobne?

- Lepiej zostaw ironię i sarkazm tym, którzy potrafią z nich korzystać - sarka w odpowiedzi, zanim wyciągnie swojego asa z rękawa. - Może w takim razie powinienem zwrócić się do twojej matki? Myślisz, że kocha cię na tyle, by wyłożyć te pieniądze za ciebie?

Scott zamiera z telefonem mocno przyciśniętym do ucha, czując, jakby cała krążąca w jego organizmie krew, przeobraziła się w lodowatą bryłę. Zanim się odezwie, bierze trzy głębokie oddechy, by opanować wkradającą się do jego głosu panikę.

Fire and water ∆ D:BH fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz