Już się chyba pogodziłem z tym, że umrę w tym miejscu. Tak jak wcześniej wspominałem, w tym świecie nie doskwierają mi żadne potrzeby fizjologiczne, a co za tym idzie śmierć z głodu czy odwodnienia jest niemożliwa. Jednak nadal pozostają czynniki zewnętrzne. Skoro moje ręce mogą zostać zdarte, aż do kości przez rozgrzaną do czerwoności rurę, to inne zjawiska występujące tu również mogą mi zaszkodzić, nie wspominając już o tych wszystkich dziennych potworach, anomaliach czy innych chodzących gównach.
Dlaczego o tym wspominam?
Z bardzo prostego powodu. Już po jakimś czasie bycia w tym basenowym biomie zacząłem odczuwać nieprzyjemny chłód. I to było dla mnie oczywiste z racji tego, że woda bardzo szybko organizm wychładza. Więc starałem się przebywać w wodzie jak najkrócej się dało, a ubrania suszyć.
I w tym momencie zaczęło się dziać coś, co prawie dosłownie zmroziło mi krew w żyłach. Pomimo nie wchodzenia do wody, temperatura w pomieszczeniach zaczęła powoli spadać. Jakbym miał oszacować tak na oko, to w momencie kiedy się tu pojawiłem było z 28-30 stopni oraz towarzyszyła temu wysoka wilgotność. W tym momencie, kiedy minęło kilkadziesiąt godzin, temperatura na pewno nie przekracza 20 stopni. W takim tempie, jeśli niczego nie wymyślę albo nie przedostane się na kolejny poziom, to za paręnaście godzin mogę wychłodzić się do takiego stopnia, że stracę przytomność, a jeszcze później... Stracę życie.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko chwycić byka za rogi i wziąć się do roboty. Pozrywam kafelki ze ścian i będę próbował przebić się przez tynk, sprawdzę wszystkie wiry na tych cholernym basenie, a w ostateczności, gdy śmierć zacznie zaglądać mi w oczy, rzucę się w odmęty otchłani, gdzie zajmą się mną Handy's..
CZYTASZ
Backrooms - zaplecza świadomości.
Детектив / ТриллерWyobraźcie sobie, że w kompletnie losowym momencie Wasza świadomość oraz ciało zostają wessane do zupełnie innej rzeczywistości. Do innego wymiaru. Miejsca, które zmienia się wraz z czasem do takiego stopnia, że sprawia ono wrażenie niekończącego...