[...]
- Poczekaj... haha ... poczekaj, aż opowiem Ci kolejną historię jak ... hahaha ... ośmieszyłem babkę od francuskiego. Słuchaj słuchaj, bo to było przezabawne! - mówiłem w kierunku Pablo, który szamotał się po pokoju.
[...]Chwila, chyba jeszcze nie miałem okazji o nim nigdzie wspomnieć. Otóż Pablo (ja go tak nazwałem, nie wiem czemu) jest humanoidalną istotą, która się kręci po tym dziwnym, różowym świecie. Gdy go pierwszy raz ujrzałem, kiedy leżąc na podłodze odzyskiwałem zmysły, myślałem że ma zamiar wyrządzić mi krzywdę, a ja odhaczę kolejny krzyżyk ze śmiercią. Nic bardziej mylnego! Pablo pomógł mi się pozbierać do kupy przynosząc mi różne przedmioty, mniej lub bardziej użyteczne. Dzięki niemu zaopatrzyłem się w nowe bandaże, leki przeciwbólowe oraz lusterko, którego pierwotnie nie chciałem zabrać. Wizja spoglądania na swój szpetny ryj przyprawiała mnie o mdłości, jednakże Pablo bardzo uparcie starał mi się je wręczyć, więc w końcu je schowałem do kieszeni.
Ogólnie to mój nowy przyjaciel nie należy do zbyt rozmownych czy towarzyskich. Przez fakt, że on sam ma ponad 2,5m wysokości, a jego ręce praktycznie sięgają ziemi, to aby mi cokolwiek wręczyć musi zachowywać duży dystans. Pablo jest na prawdę fascynującą kreaturą, przemieszcza się z niezwykłą prędkością oraz zwinnością pomimo, że jego nogi wcale się nie poruszają, jak nasze ludzkie. Przypomina to trochę takie teleportowanie się co 10 cm. Jednakże nie jest to najdziwniejsza rzecz, która go charakteryzuje. Podczas naszego pierwszego spotkania Pablo nieumyślnie mnie szturchnął, czego skutkiem był mój przeraźliwy krzyk, jakby nie patrząc, przeraziłem się koszmarnie. W tamtym momencie zaczął jakby, wariować? Jego poruszanie się stało się nagle nad wyraz chaotyczne i impulsywne, obijał się o ściany oraz wszelkie umeblowanie. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach doszedł do siebie i przyniósł mi doniczkę.
Prawdę powiedziawszy, pierwszy raz od bardzo dawna zacząłem się czuć dobrze. Strach oraz lęk, które wyżerały mnie od środka, zaczęły powoli zanikać. Ich miejsce zajął spokój oraz uczucie bezpieczeństwa. Pierwszy raz od ... nawet nie wiem jak długo już siedzę w tym całym gównie ... od dawna czułem się po prostu komfortowo. Nie przeszkadzał mi nawet brak obecności innych ludzi, fakt że mogłem otworzyć gębę do Pablo w zupełności mi wystarczał.
Kiedy odzyskałem wszelkie zdolności motoryczne mojego ciała zacząłem się trochę rozglądać po miejscu, do którego trafiłem. I jakbym miał je opisać w dwóch słowach, to bym powiedział, że jest "przerażająco urocze". Ściany oraz sufit mieniły się w kolorach różu oraz wszystkich jego odcieniach. Na ścianach wisiały obrazy, jednakże puste, jedynie ich framugi były elegancko ozdobione kolorowymi kokardkami i falbankami. Zasadniczo to miejsce przypominało mi chyba wymarzony pokój każdej 10 latki, która odkryła Hello Kitty. Jakkolwiek bajkę nawet lubiłem, to klimat i wystrój tego miejsca z czasem zaczął przyprawiać mnie o mdłości. Zwłaszcza, że przechodzenie między pokojami prędzej czy później kończyło się powrotem w to samo miejsce. Szczerze, to w pierwszej chwili fakt ten mnie przeraził, ale później doszedłem do wniosku, że wyjście na bank jest, ale poszukam go kiedy indziej... bo po co ma mi się spieszyć... skoro tu jest tak dobrze...
[...]
- Poczekaj... haha ... poczekaj, aż opowiem Ci kolejną historię jak ... hahaha ... Pablo uśmiejesz się po pachy mimo, że nie masz ust. Słuchaj... wyobraź sobie, że będąc jeszcze w liceum miałem na pieńku z moją nauczycielką od cholernego francuskiego. Zasadniczo, to było wszystko jej wina, że nastała między Nami taka napięta atmosfera, którą z łatwością można by było nie raz kroić nożem. Wyobraź sobie, że ta wredna żabojadka wzięła mnie kiedyś do odpowiedzi ustnej, z jakichś tam prostych słówek. No i ...haha... no i stoję tak przy niej i zadaje mi pierwsze pytanie. Czy mam dzisiaj swój podręcznik? Tylko, że po francusku. Ja odpowiedziałem jej, że książki nie mam, ale za to coś innego już tak. Zaciekawiona spytała, co mam w takim razie. A ja pod nosem wyszemrałem, że MAM WYJEBANE. Hahaha! O boże! Nie mogłem się przestać śmiać! Typiara nie usłyszała tego i powiedziała, abym przestał mówić do siebie i powtó...Przestał mówić do siebie. Przestał mówić do siebie. Przestał mówić do siebie. Przestał mówić do siebie. Przestał mówić do siebie.
Tracę zmysły. Popadam w szaleńczy amok, z którego moja podświadomość nie chce się wydostać. To miejsce... ono nie jest bezpieczne. Jest tak nieporównywalnie spokojne do innych, że aż idzie tu postradać zmysły! Kurna... jak długo tu siedziałem i mówiłem do ... Pablo? Pablo, gdzie jesteś? CO SIĘ DZIEJE? Czy ja... sobie go uroiłem?
Nagle dostałem cholernie silnego ataku migreny, tak intensywnego, że aż złożyłem się w pół na podłodze. Czułem się, jakby mój mózg gotował się we wrzątku. Zupełnie jakbym myślenie wrzucił na jakiś kosmiczny 9 bieg i silnik w głowie nie wyrabiał. Jak mogłem sobie uroić tą całą istotę? Przecież mi przyniosła.. AŁA! Ból zaczął się wzmagać, a razem z nim w mojej głowie pojawiły się obrazy, które ukazywały mnie błądzącego po korytarzach i pokojach. Potem pokazywały mnie, jak znajduje przeróżne przedmioty, jak wcześniej wymienione bandaże. Jednakże we wszystkich tych przebłyskach z przeszłości mam zamknięte oczy. Co tu się odwala do jasnej cholery... Ból powoli odpuszczał, a ja starałem się to wszystko logicznie poukładać pod kopułą. Jednak do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl, która moim oczom ukazywała się napisana wielkimi, czerwonymi jak krew napisami, które mówiły:
"UCIEKAJ STĄD JAK NAJSZYBCIEJ, ALBO TU ZOSTANIESZ NA ZAWSZE"
No cóż, nie wypada się sprzeczać z własnymi myślami, zwłaszcza wtedy, gdy przekazują takie klarowne instrukcje. Schowałem do kieszeni wszelkie potrzebne rzeczy, które mogą mi się przydać na później. Poczułem również lusterko, które gościło w nich już od dłuższej chwili. Tutaj również wspomnienie otrzymania go od humanoidalnej, czarnej, podłużnej postaci wydawało się być niezwykle realne. Tak czy owak, postanowiłem się go nie pozbywać. Kto wie, może jednak kiedyś w nie spojrzę, aby się upewnić, czy aby na pewno ja to ja.
Stałem przed długim, pustym i różowym korytarzem, w którym było kilka par drzwi. Jeśli przechodząc losowo przez pokoje wracałem do punktu wyjścia, to będę musiał rozgryźć algorytm w jaki sposób te pokoje mnie przemieszczają, bo zakładam, że durna zasada trzymania się prawej ściany może tutaj nie wystarczać. Miałem za mało danych, a za dużo pomysłów. Jedyną opcją, aby znaleźć wyjście było po prostu ruszenie przed siebie. Zrobiłem pierwszy krok, kiedy nagle poczułem, że coś ściska moją rękę tak mocno, że zaczynałem tracić w niej czucie. Od razu się odwróciłem, a tam stał Pablo...
CZYTASZ
Backrooms - zaplecza świadomości.
Misterio / SuspensoWyobraźcie sobie, że w kompletnie losowym momencie Wasza świadomość oraz ciało zostają wessane do zupełnie innej rzeczywistości. Do innego wymiaru. Miejsca, które zmienia się wraz z czasem do takiego stopnia, że sprawia ono wrażenie niekończącego...