Rozdział 03

6 1 0
                                    

Zastanawiało go jednak jedno, jakim cudem ona go nie widziała?

Przecież się nie ukrywał, wystarczyło, gdyby się odwróciła, to by go zobaczyła!

Tak, czy inaczej, nie mógł pozwolić, aby unikanie jej, pozwoliło na dawanie innym do myślenia, że coś jest na rzeczy.

Miotały się w Mel'u sprzeczne uczucia i już sam nie był pewny, co tak właściwie powinien zrobić.

Jednego jednak był pewny, że musiał pobyć trochę sam, aby mógł wszystko na spokojnie przemyśleć.

Tym bardziej, że musiał udawać, aby nie wszczynać niepotrzebnej kłótni z jego rodzicami.

A tym bardziej, że nawet gdyby teraz do nich zadzwonił i powiedział im, co widzi, nie uwierzyliby mu wcale.

Jedyną osobą, która jak do tej pory była po jego stronie, była nią jego starsza, przyrodnia siostra, o imieniu Mary, tylko ona jedyna go rozumiała najlepiej.

Zdawał sobie z tego sprawę, że jeśli tylko powie rodzicom, że widział Raven z innym, stwierdzą, że mu się to musiało przewidzieć i jakąś inną kobietę z nią pomylił.

W takim razie, gdyby to nie była ona, to dlaczego bez słowa go wystawiła?

Obecnie, nawet nie chciał Mel wiedzieć, co tym razem ona wymyśli, jeśli spytają się, jak tam poszła im randka, którą oczywiście miała.

Ale nie z nim, tylko z kimś kompletnie innym. W końcu, wcześniej, czy później i tak by się dowiedzieli, więc po co miałby dłużej zwlekać?

Miał już powyżej uszu, tej całej maskarady i tego jak go wykorzystywała, przy każdej nadarzającej się okazji.

Prawdę mówiąc, nie miał bladego pojęcia, ile tam stał, jak jakiś totalny frajer, nie zwracając uwagi na dzwoniący w kółko telefon.

Może wróciłby szybciej do domu, ale byłoby to niemało podejrzane, więc musiał po szwendać się po mieście bez ustalonego celu.

Do czasu, gdy znowu nie przystanął nieopodal tejże feralnej restauracji, gdzie ujrzał wychodzącą Raven ze swoim „nowym" chłopakiem.

Stanął po cichu z boku, bo był ciekawy co dalej zrobią, chociaż wiedział, że nie ma żadnych szans w starciu z tamtym gostkiem.

Taka była niestety nieszczęsna prawda, ale i tak wszystko było możliwe.

Serce waliło mu jak oszalałe, a to dlatego, że jednak naprawdę mógł ją pomylić z kimś innym.

Jednak jego przypuszczenia umocniły się, kiedy usłyszał ich rozmowę, która niczym jak kubeł zimnej wody, przywróciła go do trzeźwości umysłu.

Nadzieja na to, że się pomylił, prysła niczym bańka mydlana.

Będąc teraz już w stu procentach pewny, że to była ona, a nie ktoś do niej podobny.

Zdawał sobie sprawę, że oni tego zapewne nie planowali, aby tę rozmowę usłyszał, ale miał to w szerokim poważaniu.

Tak, czy inaczej, było już po herbacie, więc nie było mowy, aby od tak sobie poszedł, tego był pewny.

A tym bardziej, że przez ich idiotyczną nieuwagę, poznał to, jaka ona tak naprawdę była i był za to im dozgonnie wdzięczny.

Chociaż oni nie zdawali jeszcze sobie sprawy z tego, że ich podsłuchiwał, co było mu poniekąd na rękę, bo jeszcze nie chciał się ujawniać.

Z drugiej jednak strony, nie bardzo chciał ich podsłuchiwać, ale ciekawość wzięła nad nim górę.

━━ Raven, ciekaw jestem kiedy przedstawisz mnie swoim rodzicom? ━━ spytał po chwili, spoglądając się na nią.

━━ Kochanie, trochę to zajmie, bo nadal myślą, że umawiam się z tym kurduplem lubującym damskie ciuchy. Gdyby nie debilny wymysł moich i jego rodziców, za żadne skarby z nim bym nie była. A co za tym idzie, nic do niego od samego początku nie czułam, chociaż przynajmniej mogłam go wykorzystywać, aby szył mi nowe ciuchy, dzięki temu nie musiałam wydawać ani centa! ━━ odparła na jego słowa Raven, kompletnie w niego zapatrzona.

━━ Nie dziwię ci się, że tak postąpiłaś, też tak bym zrobił na twoim miejscu. Z tego co wiem, dzisiaj miałaś z nim się spotkać, ale go wystawiłaś dla mnie, nieprawdaż? ━━ rzekł po chwili, coraz bardziej rozluźniony.

Kyūketsuki no Gitarisuto [ PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz