Kiedy już wsuwał tę swoją parszywą łapę mu za majtki, dotykając przy tym jego podbrzusza, usłyszał wówczas na początku jedynie rumor, a potem głos dochodzący zza ich pleców.
Widać jednak Bóg wysłuchał jego próśb i jednak skierował do niego pomoc, o której tak teraz marzył.
━━ Na moim miejscu, zostawiłbym go w spokoju, wy pieprzone zwyrodnialce! ━━ a w jego głosie, słychać było, że wcale nie żartował, kiedy wypowiadał te oto słowa.
Tylko dlatego, że z powodu ciemności, jak jasna cholera, był Mel jedynie wstanie dojrzeć zarysy pięciu postaci, w tym jednej o szkarłatnych oczach, która z niesamowitą prędkością zbliżała się w ich kierunku.
A jego oprawcy, wcale nie ruszyli się zupełnie jakby co najmniej zobaczyli bazyliszka, albo coś w tym deseniu.
Dzięki ich nieuwadze, udało mu się wyślizgnąć z ich łap i na czworakach, aby przejść między nogami jednego z nich.
Chociaż prawdę mówiąc, dalej trząsł się cały niczym jak galareta i kończyny odmawiały mu posłuszeństwa, musiał jak najdalej się da od nich odejść.
Z drugiej jednak strony, coś go w jego wybawcach zaniepokoiło i to bardzo, nie wyglądali na zwykłych śmiertelników.
Sam już nie był pewny, co tak właściwie się dzieje, od momentu wypowiedzianych przez tamtą osobę słów.
W sumie każdy racjonalnie myślący, mocno stąpający po ziemi człowiek, za żadne skarby, nie wziąłby tego wszystkiego, co się obecnie przed nim rozgrywało na poważnie.
Wszystko działo się tak szybko, że jego biedny mózg, nie był w stanie tego wszystkiego przeanalizować, a tym bardziej za tym nadążyć.
Gdy w końcu podniósł się z kolan, w kompletnie opłakanym stanie, w podartym ubraniu, które mało co zakrywało.
Próbował z całych sił się zasłonić, ale nic mu to jednak nie dawało, za mało materiału do tego na nim pozostało.
Nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, ile czasu zajęło mu samo ich uszycie.
A teraz było w strzępkach, smętnie na nim zwisających.
Dla nich były tylko przeszkodą, a dla niego były one czymś o wiele większym, których nie ma mowy, aby można było kupić w jakimś podrzędnym sklepie z ubraniami.
━━ Gdzie... Ona?! ━━ wydukali, kiedy ocknęli się z zastygnięcia, wówczas odwrócili się i zobaczyli, jak ucieka od nich, wcale nie zważając na pięć osób, które się pojawiły, bo tylko on się dla nich liczył.
━━ Ty, cholerna suko! Coś ty nam zrobiła?! ━━ wrzasnęli, rzucając się w jego kierunku, z mordem wypisanym na twarzach.
Serce jak nic, znowu mu podskoczyło do gardła, chociaż jeszcze chwilę temu w miarę mu się uspokoiło.
A to dlatego, że to nie on ich wprowadził w tenże trans, o który go teraz oskarżali, tylko osoba, do której należał ten głos i zapewne również należały oczy, które wpierw ujrzał.
Tym bardziej oczy, które nadal nie spuszczały z niego wzroku, chociaż pod tym względem co do tego, mógł się w stu procentach mylić.
Kiedy już sądził, że go znowu dopadną, bo ich łapy, były już o kilka centymetrów od niego, poczuł czyjeś ramiona, które ni stąd ni zowąd oplotły go, przyciskając do torsu ich właściciela.
Nie miał Mel już bladego pojęcia, co ma właściwie robić, bo nie był pewny, czy ci co go ratują, może im zaufać.
Ale przestał odczuwać strach, a zaczął czuć spokój i bezpieczeństwo, co było poniekąd dziwnym doświadczeniem.
A tym bardziej, że tej osoby nie znał, nie wspominając, że nie był w stanie dostrzec jak ona lub on wygląda.
Na tę chwilę nie mógł stwierdzić, czy osoba, która wzięła go teraz na ręce, była kobietą, czy mężczyzną.
Zważywszy, że nie był pewny, czy głos, który usłyszał należał do niej, czy do któregoś z jej kompanów.
Tak mocno skupił się na tym fakcie, że kompletnie zapomniał gdzie się obecnie znajdował.
━━ Nie radziłbym! ━━ odezwał się po chwili, jego wybawiciel, chociaż nadal nie był w stanie dostrzec jego twarzy, chociaż był tak blisko niego.
CZYTASZ
Kyūketsuki no Gitarisuto [ PL ]
VampireZ Mel zrywa dziewczyna, tylko dlatego, że nie odpowiadał jej, jego styl ubierania się. Niedługo potem poznaje pewnego gitarzystę, który nie jest taki, jak się wszystkim na początku wydaje...