Rozdział 13

2 1 0
                                    

Aż z wrażenia zamrugał, myśląc, że ma zwidy, ale wtedy one zniknęły.

Nic, więc dziwnego, że zaczęły chodzić mu po głowie nowe myśli, których nie chciał do siebie dopuszczać.

A one same napierały z każdą chwilą coraz bardziej do jego umysłu, nie ważne jakbym z nimi walczył.

I tak one nie miały zamiaru dać za wygraną, co jeszcze bardziej pogarszało sprawę.

W końcu już nie wiedział, co i jak, a najbardziej obawiał się tego, że zaczynał tracić zmysły i powoli zaczynało mu po prostu odbijać i czekał go pokój bez klamek, a tego naprawdę, nie chciał.

Zaczynał również podejrzewać, że jego wybawiciel, wcale nie był człowiekiem, ale jeśli jego podejrzenia są prawdziwe, to w takim razie, czym on był właściwie?

Teraz to już sam się siebie zaczynał bać, a to nie była dobra oznaka.

A co za tym idzie, naprawdę teraz znajdował się w objęciach wampira, co mu wcale nie było cudowne, jak to się innym wydawało.

Tak, jakby spadł z deszczu pod rynnę, ale nic na to poradzić nie mógł, bo przecież nie miał zamiaru wracać do tamtych zboczeńców.

━━ Chyba mam zwidy?! ━━ stwierdził Mel po chwili w swoich myślach, zastanawiając się, czy przypadkiem nie zaczyna wariować, ale na to było za wcześnie.

Jedyne co mu przychodziło w tym momencie do głowy, to wampiry lub wilkołaki, ale przecież te istoty nie były prawdziwe!

Przecież to były specjalnie wykreowane istoty na potrzeby opowiadań i filmów.

A co za tym idzie, to był tylko stek bzdur wyssanych z palca, banialuki, ale czy tak naprawdę to właśnie w nich nie czaiło się przypadkiem jednak ziarnko prawdy?

Z jednej strony, miał zamiar wyrwać się i uciec, a z drugiej zaś, oznaczało to wskoczenie w łapy oprawcom, co mu wcale równie nie odpowiadało.

Postanowił po chwili, że już woli być w łapach Wampira, niż w łapach tamtych oblechów, tego był w stu procentach pewny.

Czuł się niczym między młotem, a kowadłem i nie ważne jaką stronę by wybrał i tak było źle.

Co mu się wcale nie podobało, ale jak wiadomo, nie mógł być pod tym względem wybredny, bo to byłoby w takiej sytuacji jak ta, nielogiczne.

I tak Mel był w paskudnym położeniu, a pogarszać go jednak nie chciał.

Dlatego też, nie odezwał się ani słowem, aby tylko nie dać pretekstu tamtym, do akcji.

Jednego mógł być jednak pewny, że pierwszy raz mniej się bał istot fantastycznych, od ludzi, co było jak dla niego niemałym zaskoczeniem.

Nic dziwnego, po tym, co chwilę temu przeżył, nie będzie taki jak wcześniej, tego mógł być pewny, wtedy usłyszał jego głos.

Głos, o którego wcale go nie podejrzewał, który spowodował, że się nieco uspokoił.

━━ Spokojnie, nic ci już nie grozi, dopóki jesteś przy mnie, wszystko będzie w porządku ━━ szepnął mu do ucha, a jego ton głosu, działał niczym lek na uspokojenie.

Wówczas, kiedy wreszcie doszedł do konsensusu, co ma w końcu zrobić, jego melodyjny ton głosu, zaczął go uspokajać i usypiać zarazem.

Jego powieki same zaczęły się mu opadać, chociaż za wszelką cenę próbował z tym walczyć.

W końcu jednak poddał się, ale nim one opadły zupełnie, ujrzał jak na mnie patrzy, z lekkim uśmiechem wypisanym na twarzy.

Od tejże chwili nastąpiła kompletna ciemność i nic już nie widział, ani słyszał, czując jak ta osoba trzyma go na rękach.

To było ostatnie, co jeszcze czuł, nim odpłynął do nicości.

Prawdę mówiąc, to całe odpłynięcie było mu na rękę, bo nie miał więcej sił, aby komukolwiek, nawet Policji, wyjaśniać, co się stało.

Wszystkie skumulowane od jakiegoś czasu nerwy i to co dzisiaj usłyszał od swojej byłej i to co się teraz stało, spowodowało, że po prostu coś w nim pękło i już się więcej nie poskleja.

Kyūketsuki no Gitarisuto [ PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz