Zatrzaskuję drzwi, gdy wpadam do swojego pokoju. Z jakiegoś powodu jestem wściekła na przystojnego chłopaka z klasy. Desperacko szukam mojej żyletki, której używałam na razie tylko raz.
Jest. Leży na dnie szuflady w biurku. Zawinęłam ją w chusteczkę i nawet nie pofatygowałam się, aby choć trochę oczyścić ją z czerwonej cieczy. Siadam na łóżku i już ma przycisnąć ostrze do ręki, kiedy zauważam biały materiał na moim nadgarstku. Zganiam się w myślach i powoli ściągam bandaż.
Jaskółka trochę straciła swój kształt, ale już nie krwawi i w kilku miejscach zaczęła robić się blada blizna. Wzruszam ramionami. Ponownie sięgam po żyletkę.
Zaczynam od delikatnego cięcia na przedramieniu tuż przy zgięciu łokcia. Z półkola od razu zaczyna sączyć się krew. Szybko wycieram ją chusteczką i zaczynam rysować podobne z drugiej strony. Potem biorę się za jakby tunele trochę wyżej. Następnie powstają zawijasy w środkowej części dzieła.
Ludzkie serce.
Nie zadaję sobie trudu, aby wziąć czysty bandaż dlatego używam starego. Przez chwilę wpatruję się jeszcze w jaskółkę i wybucham płaczem.
*
Usiadłam w tej samej ławce na końcu klasy, a chłopak zajął swoje dawne miejsce. Jednak dzisiaj ani razu na mnie nie spogląda. W ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Oczywiście rozmawia z kolegami, zagaduje dziewczyny, nawet trochę odpowiada kilka razy przy tablicy, ale mnie traktuje jak powietrze.
Dlaczego czuję się urażona?
Potrząsam głową. Przecież nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Tak jest dobrze.
Przyłapuję się na tym, że go obserwuję i od razu odwracam wzrok. Zaczynam obgryzać moje i tak już krótkie paznokcie.
Powinnam po prostu o nim zapomnieć.
Tyle że nie mogę.
__________
Nieco krótszy rozdział, ale myślę, że wyszedł całkiem nieźle.
Zapraszam na "No way!"!
Czytasz=komentujesz
;)
![](https://img.wattpad.com/cover/38799301-288-k739245.jpg)
CZYTASZ
Artystka✔
Novela JuvenilPatrzę, ale nie widzę. Nasłuchuję, ale nie słyszę. Dotykam, ale nie czuję. Oddycham, ale nie żyję.