TRZY

829 88 7
                                    

Zatrzaskuję drzwi, gdy wpadam do swojego pokoju. Z jakiegoś powodu jestem wściekła na przystojnego chłopaka z klasy. Desperacko szukam mojej żyletki, której używałam na razie tylko raz.

Jest. Leży na dnie szuflady w biurku. Zawinęłam ją w chusteczkę i nawet nie pofatygowałam się, aby choć trochę oczyścić ją z czerwonej cieczy. Siadam na łóżku i już ma przycisnąć ostrze do ręki, kiedy zauważam biały materiał na moim nadgarstku. Zganiam się w myślach i powoli ściągam bandaż.

Jaskółka trochę straciła swój kształt, ale już nie krwawi i w kilku miejscach zaczęła robić się blada blizna. Wzruszam ramionami. Ponownie sięgam po żyletkę.

Zaczynam od delikatnego cięcia na przedramieniu tuż przy zgięciu łokcia. Z półkola od razu zaczyna sączyć się krew. Szybko wycieram ją chusteczką i zaczynam rysować podobne z drugiej strony. Potem biorę się za jakby tunele trochę wyżej. Następnie powstają zawijasy w środkowej części dzieła.

Ludzkie serce.

Nie zadaję sobie trudu, aby wziąć czysty bandaż dlatego używam starego. Przez chwilę wpatruję się jeszcze w jaskółkę i wybucham płaczem.

*

Usiadłam w tej samej ławce na końcu klasy, a chłopak zajął swoje dawne miejsce. Jednak dzisiaj ani razu na mnie nie spogląda. W ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Oczywiście rozmawia z kolegami, zagaduje dziewczyny, nawet trochę odpowiada kilka razy przy tablicy, ale mnie traktuje jak powietrze.

Dlaczego czuję się urażona?

Potrząsam głową. Przecież nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Tak jest dobrze.

Przyłapuję się na tym, że go obserwuję i od razu odwracam wzrok. Zaczynam obgryzać moje i tak już krótkie paznokcie.

Powinnam po prostu o nim zapomnieć.

Tyle że nie mogę.

__________

Nieco krótszy rozdział, ale myślę, że wyszedł całkiem nieźle.

Zapraszam na "No way!"!

Czytasz=komentujesz

;)

Artystka✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz