04. Przysypani - Mateusz Bieniek

332 15 66
                                    

Me in your sweater
You said it looked better on me than it did you

Zaparkowałam auto pod budynkiem kawiarni, tuż za samochodem Mateusza. Po ponad dwóch godzinach przebywania na mrozie ciepła kawa lub herbata będą zbawieniem. Chłopak wskazał mi przytulny zakątek i usiedliśmy przy stoliku, składając najpierw zamówienie.

- To jak, zacznijmy klasycznie od zapoznawczej rozmowy, więc... czym się zajmujesz? - spytałam, popijając kawę z piernikową polewą.

- A wiesz...Tak się składa, że gram w siatkówkę w lokalnej drużynie i nie tylko...

- Jak byłam mała bardzo lubiłam oglądać siatkówkę i grać w nią na zajęciach! - powiedziałam podekscytowana na wspomnienie dziecięcych lat.

Przez kolejną godzinę Mateusz opowiadał mi o tym, jak wygląda granie na profesjonalnym poziomie, a ja z zaciekawieniem słuchałam wszystkich jego opowieści. Następnie zaczęłam opowiadać o swoim zawodzie, nie spodziewając się, że nasze zarobkowe zajęcia przeplatają się ze sobą.

- A może chciałabyś przyjechać na nasz najbliższy domowy mecz? Mogę załatwić ci jakieś dobre miejscówki - zaproponował Mateusz, czym kompletnie mnie zaskoczył.

- Z chęcią przyjadę, mam nadzieję, że tym razem nie będę już miała takich przygód jak dziś - entuzjastycznie przyjęłam propozycję i zaśmiałam się.

Wymieniliśmy się numerami, aby Mateusz mógł się ze mną skontaktować odnośnie meczu, który miał się odbyć już za kilka dni. Nie rozmawialiśmy długo, bo musiałam wracać do domu, a przede mną była jeszcze długa droga. Z kolei Mateusz miał następnego dnia trening, więc również nie mógłby zostać dłużej. Zdecydowanie czułam niedosyt i potrzebowałam więcej rozmów z środkowym bełchatowskiej drużyny.

- Może złapiemy się jakoś po meczu i znowu spotkamy na kawę? - rzuciłam niepewnie, kiedy wychodziliśmy z lokalu. Przyglądając się, szukałam jakichkolwiek oznak potwierdzenia na twarzy siatkarza.

- Chciałbym, ale często zostajemy dłużej na masaże lub żeby załatwić inne pomeczowe sprawy - wyjaśnił z żalem w oczach, po chwili dodając. - Ale postaram się zrobić wszystko jak najszybciej, żebyśmy mogli na chwilę wyskoczyć do kawiarni czy na jakiś obiad - tym razem mężczyzna uśmiechnął się do mnie, widząc cień nadziei na mojej twarzy.

Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do naszych samochodów. Resztki mojej energii przeznaczyłam w stu procentach na bezpieczne dotarcie do domu, a kiedy przekroczyłam próg mojego mieszkania, od razu opadłam na kanapę. Zdecydowanie za dużo się działo dzisiaj, natomiast poznanie Mateusza było najlepszą z tych rzeczy. Dałam sobie chwilę na odpoczynek i poszłam do łazienki, żeby jak najszybciej się umyć i pójść spać.

°°°

Biegałam od pokoju do pokoju, będąc zupełnie ewidentnym przeciwieństwem marazmu. Za trzy godziny powinnam być w Bełchatowie, tymczasem byłam daleko w tyle ze wszystkim, co powinnam była zrobić. Zimna ponura sobota zniechęcała do produktywności, gratyfikując wręcz moje dzisiejsze lenistwo. Włączyłam świąteczną playlistę i od razu dostałam przypływu motywacji. Gdy wreszcie uporałam się z większością spraw, spokojnym krokiem opuściłam mieszkanie. Kilkanaście minut później siedziałam za kierownicą, nie mogąc się zdecydować, jakiej płyty chcę słuchać. Ostatecznie wybór padł na włączenie radia z losowo lecącymi piosenkami, bo inaczej nie odjechałabym spod mojego bloku do jutra.

Miałam jedynie nadzieję, że dziś nie będzie niespodziewanych opadów i innych przygód drogowych.

Bez większych przeszkód dotarłam pod budynek bełchatowskiej Hali Energia, w której miałam zobaczyć siatkarzy, w tym Mateusza, w akcji. Pokazałam ochroniarzom moją wejściówkę, a oni wskazali mi, w którą stronę mam iść do mojego sektora. Usiadłam na wskazanym na bilecie miejscu i wypatrywałam sylwetki Mateusza. Nie było to trudne, bo środkowy jest najwyższy ze wszystkich zawodników, więc kiedy chłopak spojrzał w moją stronę, pomachałam mu na przywitanie. Mateusz uśmiechnął się szeroko i wrócił do rozgrzewki. Kątem oka zauważyłam, jak ciekawskie spojrzenia jego kolegów podążają za jego postacią, wcześniej dokładnie lustrując moją osobę. Zaśmiałam się na widok grupki zawodników wokół chłopaka i w oczekiwaniu na rozpoczęcie meczu, przeglądałam telefon dla zabicia czasu.

Pierwszy set wygrali bez problemu bełchatowianie, jednak w kolejnym mieli już problemy z przeciwnikiem. Ostatecznie drugi set okazał się zwycięski dla drużyny z Rzeszowa. Trzeciego seta znowu wygrała drużyna rzeszowian. Sytuacja odwróciła się w czwartym secie, kiedy to Bełchatów wyrwał z rąk przeciwnika zwycięstwo, doprowadzając do tie breaka. Nie sądziłam, że tak bardzo wciągnę się w kibicowanie drużynie Mateusza, co było dla mnie zaskakującym przeżyciem. Ostatni set oglądałam w pełnym napięciu, oddając się razem z innymi kibicami emocjom. Cała hala oszalała, kiedy to ich drużyna zakończyła piątego seta, wygrywając cały mecz. Ucieszyłam się z tego powodu, a myśl, że kibicowałam Mateuszowi i on o tym wiedział, była jeszcze bardziej ekscytująca. Czekałam chwilę, nie mając pojęcia, czy mam zejść do Mateusza już teraz czy poczekać na korytarzu, jednak chłopak rozwiał moje wątpliwości, podchodząc do barierek po skończeniu rozdawania zdjęć i autografów, przywołując mnie gestem dłoni.

- Jeszcze raz dziękuję, że przyszłaś. Nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi miło - mężczyzna szczerze się uśmiechnął i dodał. - niestety... nie dam rady wyskoczyć do kawiarni, bo moja dzisiejsza wizyta u fizjoterapeuty nie skończy się tak szybko, więc nie chcę, żebyś wracała późno do domu - wyznał z zatroskaniem w oczach, kompletnie mnie tym oszałamiając - ale chciałbym się spotkać z tobą innym razem, więc dam ci w zastaw moją bluzę - ściągając z siebie swoją klubową bluzę, zachęcił mnie do podejścia bliżej i nałożył ją na moje ramiona. - nawet ci pasuje, wiesz?

Teraz już oboje się śmialiśmy, bo wyglądałam w niej jak w worku. Podobno uroczo, ale ja nie byłabym tego taka pewna. Konsternacja, w jaką mnie wprowadził Mateusz swoimi ostatnimi słowami i czynami była wyraźnie wymalowana na mojej twarzy. Mimo tego, jednocześnie czułam radość na myśl o kolejnym spotkaniu z Mateuszem. Żeby już dłużej nie zatrzymywać chłopaka, pożegnaliśmy się i wyszłam z budynku z kolejnymi wspomnieniami, zdartym gardłem i bluzą środkowego w dłoni.

° ° °

Sprawdzony ✔️

Święta pod siatką - siatkarskie one shoty | W TRAKCIE KOREKTY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz