17. Górska chata tajemnic- Tomasz Fornal

950 32 186
                                    

Every now and then I think you might want me to
Come show up at your door
But I'm just too afraid that I'll be wrong

- No już, już idę- krzyczałam do dzwoniącego od kilkunastu sekund telefonu, który leżał na stoliku w salonie.

- Halo? Cześć Ola, co tam się stało?- dziewczyna Kochanowskiego zaskoczyła mnie swoim telefonem.

- Chciałam się zapytać, czy nie masz jakiś dodatkowych par grubych skarpet, bo moje szafki świecą pustkami, a stopy mi tam zamarzną po kilku godzinach- doskonale słyszałam desperację w głosie przyjaciółki, więc postanowiłam ją jak najszybciej uspokoić.

- Wiedziałam, że się o to zapytasz, dlatego kupiłam ci specjalnie dwie pary. Nie masz się czym martwić.

- Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła, dziękuję ci kochana. Wracam do pakowania i nie zajmuje ci już czasu, do jutra!- dziewczyna pożegnała się ze mną i rozłączyłyśmy się.

Miałam już właściwie spakowaną większość rzeczy, do tego prezenty, które przygotowałam dla przyjaciół. Postanowiłam, że posprzątam mieszkanie, zanim się położę spać, ale wcześniej napisałam jeszcze do partnerki Trévora, upewniając się, o której będą jutro u mnie pod blokiem.

Obudziłam się na tyle wcześnie, żeby bezstresowo przygotować ostatnie rzeczy na wyjazd. Obiecałam przyjaciołom, że przygotuje dla nich mój ukochany, zimowy deser, więc część składników kupiłam wcześniej. Nagle usłyszałam melodię dzwonka mojego telefonu.

- Cześć, będziemy za jakieś pół godziny, możesz powoli się szykować, jak będziemy bliżej to tylko Ci napiszę- oznajmiła dziewczyna Clévenota i rozłączyła się.

Po wiadomości, że będą za pięć minut, zaczęłam schodzić z moimi torbami, których wbrew pozorom, nie miałam aż tak dużo. Dostrzegłam samochód Trévora, tyle że za nim też podjechało kolejne auto. Bardzo dobrze mi znane auto.

- Nie no kurwa, to są jakieś żarty- wyszeptałam z ironią pod nosem, widząc, kto wysiada z tego drugiego samochodu. Choćby nie wiem co, nigdzie nie pomyliłabym jego z kimś innym.

Trévor i jego dziewczyna dostrzegli, co się święci, więc przybiegli, zastawiając mi drzwi do klatki.

- Dlaczego on tutaj jest? Że niby ja mam jechać z nim? Wy chyba sobie żartujecie!- moje niezadowolenie aż kipiało w pytaniach, które wypowiadałam z prędkością światła.

- Zuza, poczekaj, proszę, daj mi się wytłumaczyć- Tomek spojrzał błagalnie na mnie, ale ja już wbiegałam po schodach do mojego krakowskiego mieszkania.

Zdążyłam jeszcze dosłyszeć, jak francuski przyjmujący zapewniał Fornala, że przejdzie mi, a jak nie, to ja pojadę z parą, a on zabierze Kubę Kochanowskiego i Olę.

- Zuzka, otwórz, proszę, wiesz, że chcemy, żebyście się w końcu pogodzili- dziewczyna Clévenota stała przed moim mieszkaniem, próbując załagodzić sytuację.

Okłamali mnie. I wiedzieli, że gdybym się dowiedziała o tym, to nigdzie bym nie pojechała. Jednak, teraz już nie mogłam się z tego wycofać. Wszystko było opłacone, przygotowane, spakowane, kupione. Przynajmniej mogli mi powiedzieć, żebym wzięła więcej jedzenia bo w takim razie dla przyjmującego nie będzie mojego popisowego deseru.

- Musisz z nim jechać, bo mamy przebywać ze sobą cztery dni, a to dużo czasu. Nie wyobrażam sobie, żeby wasza dwójka miała się zachowywać jak niedojrzałe nastolatki przez cały wyjazd, a jak tak będzie, to wyrzucimy was i będziecie mieszkać w jaskiniach z niedźwiedziami- dziewczyna próbowała mnie rozśmieszyć, ale to nie pomagało. Siedziałam niewzruszona, próbując poukładać sobie wszystko w głowie.

Święta pod siatką - siatkarskie one shoty | W TRAKCIE KOREKTY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz