It's because of love we're standing here today
We're like fire in the rainPołowa choinki była już przyozdobiona, zostało jeszcze jedynie kilka gałązek na górze drzewka, dodać srebrne łańcuchy i udekorować drzewko lampkami choinkowymi, oraz najważniejsza rzecz- nałożyć gwiazdkę na czubek choinki. Podczas gdy ja wybierałam ostatnie, pasujące do reszty bombki, Olek poszedł po drabinę- bo jak się okazało, przyjmujący nie da sobie rady z wyższymi partiami i czubkiem choinki. Drzewo drzewu nierówne.
Chłopak rozstawił drabinę i wdrapał się na jej szczyt, a ja podawałam mu szklane kule.
- Nie na tą gałąź to zawiesiłeś... przewieś to tam- drygowałam, wskazując Olkowi gdzie ma zawieszać bombki- nie, dwie złote nie mogą być obok siebie- powiedziałam z dezaprobatą, na co przyjmujący westchnął ciężko.
- Nie wiem, jak ty ze sobą wytrzymujesz, ale dzięki tobie odkryłem, że moje pokłady cierpliwości są bardzo duże- powiedział ironicznie- podałabyś mi ten łańcuch?- dodał chłopak, wracając do dekorowania.
Małymi krokami drzewko wzbogacało się o kolejne warstwy kolorowych dekoracji i światełka, które nadawały blasku. Brakowało tylko zwieńczenia całości najistotniejszym elementem. Podałam gwiazdkę przyjmującemu, a ten z drżącymi rękoma powoli umieszczał ją na najwyżej wysuniętej gałęzi drzewka.
- Spokojnie, nie pogryzie cię, to nie wiewiórka- powiedziałam, uśmiechając się niewinnie, na co chłopak przewrócił oczami.
Po nałożeniu gwiazdki, Olek ostrożnie zszedł z drabiny na dół i odstawił ją do przedpokoju. Zgasiłam światło w salonie i wpatrywałam się w drzewko z zachwytem. W całym pomieszczeniu unosił się cudownie intensywny zapach lasu sosnowego, a drzewko mieniło się w chłodnych kolorach światełek, odbijając od siebie kolory bombek i srebrnych łańcuchów. Po chwili dołączył do mnie Śliwka, obejmując mnie w talii.
- I jak, jesteś dumna ze swojego dzieła? Biorąc pod uwagę, że wszystko było robione pod twoje dyktando?
- No oczywiście- odpowiedziałam- i dumna z ciebie, że zniosłeś te moje perfekcjonistyczne wymagania- spojrzałam na chłopaka z troską, wtulając się do niego jeszcze mocniej.
Staliśmy wpatrzeni w siebie wzrokiem pełnym uczucia, a usta chłopaka znalazły się blisko moich, oczekując czegoś więcej. Pogładziłam policzek Aleksandra, dając mu tym samym znak i odpowiedź na jego działania. Złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku, który z każdą sekundą pogłębiał chłopak. Chcieliśmy się przenieść na sofę, kiedy całe pomieszczenie i okolicę spowił mrok.
- Kurwa- zaklęłam siarczyście, po chwili śmiejąc się z absurdalności sytuacji- znowu wyłączyli prąd, to już trzeci raz w tym tygodniu. Powinni go za kilka minut włączyć z powrotem- dodałam, włączając latarkę w telefonie.
- Też mają wyczucie- dodał Olek, wyraźnie niepocieszony obrotem sprawy.
Skierowałam się do kuchni po kilka świeczek i postawiłam je na stoliku, zapalając każdą z nich fioletową zapalniczką. Zaproponowałam, żebyśmy oprócz rozmowy i jedzenia ciasteczek, pograli w karty, na co przyjmujący zgodził się bez wahania. Wróciłam z plikiem kart w ręku, rozkładając je przed nami.
Minęło kolejne 30 minut, a elektrownia wcale nie spieszyła się, żeby włączyć prąd. Nie chciałam zatrzymywać dłużej siatkarza, bo było już dosyć późno, a jutro zapewne chłopak będzie musiał wstać wcześnie rano na trening. Jednak Olek rozwiał moje wątpliwości, mówiąc, że jutro ma akurat trening po południu i może ze mną jeszcze chwilę zostać.
- Gdyby chociaż ta choinka działała... byłoby tak przyjemnie- powiedziałam, wzdychając.
- ...Za to mamy romantyczną atmosferę przy świecach, pominę fakt, że z drewnianym knotem- dodał siatkarz wskazując na płonące w słoiczkach płomienie ognia.
- Jeden do jednego w psuciu nastroju, szanowny Aleksandrze- zaśmiałam się, słysząc swój własny ton głosu.
Rozgrywaliśmy kolejną partię, gdy nagle usłyszałam brzęk kluczy przekręcanych w zamku. Szymon postanowił wrócić ze swoich nocnych podbojów, jednak nie byłoby w tym fakcie nic śmiesznego, gdyby nie to, że brat nieco wstawiony wpadł na stojącą w przedpokoju drabinę, robiąc przy tym dużo hałasu. Jakie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył mnie i Olka w salonie, siedzących przy świecach, z kartami w ręku. O dziwo wrócił dosyć wcześnie jak na niego.
- Co wy tutaj robicie? I co to za drzewo tam jest?- powiedział mocno bełkotliwie chłopak, przez co rozśmieszył nas jeszcze bardziej. Jednak żarty z drzewami mamy rodzinne.
Nie czekając na odpowiedź, poszedł do swojego pokoju spać. Zapewne nie ogarnął, że nie ma prądu, więc jutro rano może być zaskoczony brakiem pełnej baterii w telefonie. Wróciliśmy do grania i rozmowy, rozkoszując się spędzonym dziś wspólnie czasem.
CZYTASZ
Święta pod siatką - siatkarskie one shoty | W TRAKCIE KOREKTY!
FanficA gdyby tak spędzić ten jeden, szczególny moment w roku w atmosferze sportu, a konkretniej - pod siatką? Święta to magiczny czas, w którym wszystko jest możliwe. Książka jest w trakcie korekty!!!