14. Zielone drzewko- Aleksander Śliwka

532 25 129
                                    

It's because of love we're standing here today
We're like fire in the rain

Połowa choinki była już przyozdobiona, zostało jeszcze jedynie kilka gałązek na górze drzewka, dodać srebrne łańcuchy i udekorować drzewko lampkami choinkowymi, oraz najważniejsza rzecz- nałożyć gwiazdkę na czubek choinki. Podczas gdy ja wybierałam ostatnie, pasujące do reszty bombki, Olek poszedł po drabinę- bo jak się okazało, przyjmujący nie da sobie rady z wyższymi partiami i czubkiem choinki. Drzewo drzewu nierówne.

Chłopak rozstawił drabinę i wdrapał się na jej szczyt, a ja podawałam mu szklane kule.

- Nie na tą gałąź to zawiesiłeś... przewieś to tam- drygowałam, wskazując Olkowi gdzie ma zawieszać bombki- nie, dwie złote nie mogą być obok siebie- powiedziałam z dezaprobatą, na co przyjmujący westchnął ciężko.

- Nie wiem, jak ty ze sobą wytrzymujesz, ale dzięki tobie odkryłem, że moje pokłady cierpliwości są bardzo duże- powiedział ironicznie- podałabyś mi ten łańcuch?- dodał chłopak, wracając do dekorowania.

Małymi krokami drzewko wzbogacało się o kolejne warstwy kolorowych dekoracji i światełka, które nadawały blasku. Brakowało tylko zwieńczenia całości najistotniejszym elementem. Podałam gwiazdkę przyjmującemu, a ten z drżącymi rękoma powoli umieszczał ją na najwyżej wysuniętej gałęzi drzewka.

- Spokojnie, nie pogryzie cię, to nie wiewiórka- powiedziałam, uśmiechając się niewinnie, na co chłopak przewrócił oczami.

Po nałożeniu gwiazdki, Olek ostrożnie zszedł z drabiny na dół i odstawił ją do przedpokoju. Zgasiłam światło w salonie i wpatrywałam się w drzewko z zachwytem. W całym pomieszczeniu unosił się cudownie intensywny zapach lasu sosnowego, a drzewko mieniło się w chłodnych kolorach światełek, odbijając od siebie kolory bombek i srebrnych łańcuchów. Po chwili dołączył do mnie Śliwka, obejmując mnie w talii.

- I jak, jesteś dumna ze swojego dzieła? Biorąc pod uwagę, że wszystko było robione pod twoje dyktando?

- No oczywiście- odpowiedziałam- i dumna z ciebie, że zniosłeś te moje perfekcjonistyczne wymagania- spojrzałam na chłopaka z troską, wtulając się do niego jeszcze mocniej.

Staliśmy wpatrzeni w siebie wzrokiem pełnym uczucia, a usta chłopaka znalazły się blisko moich, oczekując czegoś więcej. Pogładziłam policzek Aleksandra, dając mu tym samym znak i odpowiedź na jego działania. Złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku, który z każdą sekundą pogłębiał chłopak. Chcieliśmy się przenieść na sofę, kiedy całe pomieszczenie i okolicę spowił mrok.

- Kurwa- zaklęłam siarczyście, po chwili śmiejąc się z absurdalności sytuacji- znowu wyłączyli prąd, to już trzeci raz w tym tygodniu. Powinni go za kilka minut włączyć z powrotem- dodałam, włączając latarkę w telefonie.

- Też mają wyczucie- dodał Olek, wyraźnie niepocieszony obrotem sprawy.

Skierowałam się do kuchni po kilka świeczek i postawiłam je na stoliku, zapalając każdą z nich fioletową zapalniczką. Zaproponowałam, żebyśmy oprócz rozmowy i jedzenia ciasteczek, pograli w karty, na co przyjmujący zgodził się bez wahania. Wróciłam z plikiem kart w ręku, rozkładając je przed nami. 

Minęło kolejne 30 minut, a elektrownia wcale nie spieszyła się, żeby włączyć prąd. Nie chciałam zatrzymywać dłużej siatkarza, bo było już dosyć późno, a jutro zapewne chłopak będzie musiał wstać wcześnie rano na trening. Jednak Olek rozwiał moje wątpliwości, mówiąc, że jutro ma akurat trening po południu i może ze mną jeszcze chwilę zostać.

- Gdyby chociaż ta choinka działała... byłoby tak przyjemnie- powiedziałam, wzdychając.

- ...Za to mamy romantyczną atmosferę przy świecach, pominę fakt, że z drewnianym knotem- dodał siatkarz wskazując na płonące w słoiczkach płomienie ognia. 

- Jeden do jednego w psuciu nastroju, szanowny Aleksandrze- zaśmiałam się, słysząc swój własny ton głosu.

Rozgrywaliśmy kolejną partię, gdy nagle usłyszałam brzęk kluczy przekręcanych w zamku.  Szymon postanowił wrócić ze swoich nocnych podbojów, jednak nie byłoby w tym fakcie nic śmiesznego, gdyby nie to, że brat nieco wstawiony wpadł na stojącą w przedpokoju drabinę, robiąc przy tym dużo hałasu. Jakie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył mnie i Olka w salonie, siedzących przy świecach, z kartami w ręku. O dziwo wrócił dosyć wcześnie jak na niego.

- Co wy tutaj robicie? I co to za drzewo tam jest?- powiedział mocno bełkotliwie chłopak, przez co rozśmieszył nas jeszcze bardziej. Jednak żarty z drzewami mamy rodzinne. 

Nie czekając na odpowiedź, poszedł do swojego pokoju spać. Zapewne nie ogarnął, że nie ma prądu, więc jutro rano może być zaskoczony brakiem pełnej baterii w telefonie. Wróciliśmy do grania i rozmowy, rozkoszując się spędzonym dziś wspólnie czasem. 

Święta pod siatką - siatkarskie one shoty | W TRAKCIE KOREKTY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz