9 | Na start

15 5 1
                                    

Po pierwszej, letniej burzy jaka przetoczyła się w nocy Kamila miała mieszane uczucia. Zafascynowana, gotowa na wyzwania i trochę przestraszona stała przed głównym budynkiem ośrodka jeździeckiego "Baskil", nie bardzo wiedząc dokąd się udać. 

O tak wczesnej porze stajnia świeciła pustkami, ale niewątpliwie ktoś tu już był, ponieważ drzwi do stajni były otwarte na oścież. Z braku lepszych opcji poszła przywitać się ze swoim koniem. Nie zdążyła dojść do odpowiedniego boksu, bo coś zaszczekało pod jej pod nogami. Najadła się strachu, ale okazało się że to tylko puchaty, średniej wielkości trójkolorowy piesek.

- Cześć piesku - zagadała Kamila, wyczuwając że czworonóg ma przyjazne intencje. Nie pomyliła się. Z chwilą gdy wyciągnęła w jego kierunku rękę ogon psiaka rozmerdał się na dobre i nie minęło kilka sekund jak leżał pod jej nogami brzuchem do góry.

- Łatek! Przepraszam! Przepraszam! Wracaj do mnie jak cię wołam!

- Nic nie szkodzi - odparła Kamila. Piesek nawet nie drgnął.

Jego właścicielką okazała się być dziewczynka niewiele młodsza od Kamili. Miała ciemno rude włosy, na tyle krótkie, że nie dało się spiąć ich w kucyk, więc podrygiwały w nieładzie przy każdym kroku dziewczynki. Miała na sobie luźną, roboczą koszulę, legginsy które dawno nie widziały pralki oraz ciężkie, stajenne buty, które nieco komicznie wyglądały w kontraście do jej chudych nóg.

- Ty jesteś Kamila? Bardzo mi miło, ja jestem Rybcia. Moje pełne imię to Rebeka, ale proszę, nie mów tak do mnie, ani Beki, ani Beczka, dobrze? Wszyscy do mnie mówią Rybcia. Możesz skojarzyć to imię po tym że jestem zodiakalnymi rybami.

- W porządku. Rybcia - odparła niepewnie Kamila.

- Pani Aurelia kazała mi cię wprowadzić, pokazać ci co i jak.

- Nie ma jej tutaj? Miałam przekazać jej zgodę od rodziców.

Rybcia pokręciła głową a jej krótkie włosy zatańczyły wokół twarzy.

- Pojechała po nowego konia, więc będzie później. Zgody zostawia się w głównym biurze, a klucze do niego ma tylko właścicielka i jej mąż, a jego dzisiaj nie ma. To twoje rzeczy? Chyba przydała by ci się szafka - powiedziała dziewczynka wskazując na leżące na ziemi plecak i torbę - Chodź ze mną.

Pozbierawszy rzeczy Kamila ruszyła za niższą od siebie o głowę Rybcią. Kamila rozczarowała się widząc pusty boks swojej klaczy. Wszystkie boksy okazały się puste. Konie były na pastwiskach.

- To jest szatnia. Tu powinna być ostatnia wolna szafka, resztę zajmują klubowicze. Och... Chyba nie ma kluczyka... dasz radę? W razie czego możesz jeszcze schować rzeczy w paszarni, tam mają dostęp tylko pracownicy i wolontariusze jak my, raczej nikt nie powinien...

- Dzięki, będzie w porządku - powiedziała Kamila, wciskając rzeczy do szafki - Jestem gotowa.

Rybcia okazała się straszną gadułą. Opowiedziała o stajennej rutynie, która zaczynała się od porannego karmienia. Kamila nie miała pojęcia kiedy dziewczynka to zrobiła, ale Rybcia dumnie oświadczyła że nakarmiła już wszystkie konie oraz upewniła się że mają uzupełnione siatki z sianem. W stajni w domu Derów nie rozdawało się siana do siatek, ale stawiało się całą belę na pastwisku gdzie konie zawsze miały do niej dostęp. Tutaj każdy koń miał swój jadłospis, każdy inny od drugiego, na szczęście w paszarni wisiała tablica z rozpiską i miarkowaniem.

Później zabrały się za czyszczenie boksów.

Kamili nie straszne były widły więc raz dwa zabrała się do roboty. Podczas gdy one pracowały, piesek Rybci spał na świeżej stercie siana przygotowanej dla koni na później.

Próba DzielnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz