11 | Obiad rodzinny

10 3 0
                                    

Kamila obudziła się leżąc na wznak. Przez dobre kilka sekund gapiła się tępo w sufit. Jak to możliwe że w pokoju jest tak widno? Był już dzień? Przecież czuła się taka zmęczona. Nie była przykryta kołdrą. Musiała wrócić wieczorem z łazienki, położyć się z telefonem i zasnąć.

Dzisiejszy dzień miał być w stu procentach poświęcony rodzinie. Aurelia pozwoliła jej nie przychodzić w sobotę, ale z podkreśleniem że nie będzie mogła wziąć udziału w sobotnim treningu. Mała strata, pomyślała Kamila. Zdawało jej się że od początku te treningi były bez sensu. Nigdy wcześniej myśląc o jeździe konnej nie czuła się tak źle. Mimo tego w piątek po południu pojechała do stajni żeby spędzić trochę czasu z Cykorią. Dowiedziała się od Rybci że poza Kamilą nikt na dobrą sprawę nie zajmował się klaczą. Dziewczynie zrobiło się jej żal, więc pojechała.

Telefon zawibrował gdzieś obok jej ucha. Sonia wysłała wiadomość "Odzyskałam telefon!!!" dodając dużo emotikonek. Kamila uśmiechnęła się do siebie. Sonia jeździła tylko w tygodniu, nie w weekendy, więc nie widziały się od pierwszej wizyty Kamili w ośrodku. Była ciekawa co u niej. Odpisała na szybko że się cieszy i że zobaczą się już za tydzień, po czym zwlekła się z łóżka.

Szykował się długi dzień - w końcu był to najdłuższy słoneczny dzień w roku.

- Jak to nie masz żadnej sukienki? - załamała ręce Felicja gdy chwilę przed planowanym przyjazdem Furmanów Kamila oświadczyła że nie ma się w co ubrać.

- Wszystko jest za ciasne - burknęła zawstydzona Kamila. Do dzisiejszego poranka nie była tego świadoma, więc ta informacja ubodła ją ze zdwojoną mocą. Nie miała wielu sukienek, ot kilka na uroczystości szkolne, kilka kupionych przez mamę, ale nawet ta jedna, którą kupiła sama i w której czuła się świetnie, była zbyt wąska w biodrach.

- A ta którą do tej pory nosiłaś na ostatnie rozpoczęcie roku szkolnego? Szlag. Nie mamy już czasu jechać do sklepu! – rozpaczała Felicja, wyrzucając zawartość szafy córki na łóżko, jeden ciuch po drugim – A może coś z mojej szafy?

Kamila stanowczo pokręciła głową. Nawet będąc w średnim wieku Felicja była bardzo szczupłą kobietą. Razem z córką miały zupełnie inne typy sylwetek jak i zupełnie różny gust.

- Czemu muszę ubierać sukienkę na obiad z rodziną?

- Znasz moją bratową, cała rodzina przyjedzie wystrojona jak szczury na otwarcie kanału, inaczej nie wypuściła by ich z domu – prychnęła Felicja – Nie wypuszczę cię z pokoju ani w dresie ani w tej workowatej młodzieżowej modzie w której się nosisz do szkoły.

- Nie wypuścisz mnie z pokoju? - powtórzyła Kamila z wyraźnie słyszalną nadzieją w głosie.

- Nie denerwuj mnie.

Jedna, jedyna sukienka okazała się być na styk. Od dawna nie była w łaskach, więc ocalała gdzieś za pudłami na dnie szafy. Kwiatuszkowy wzór opinał ciało nastolatki, wcale nie dodając jej pewności siebie.

Robert natomiast bez pardonu ubrał się we wzorzystą koszulę i dres - gips nie wszedłby w spodnie garniturowe.

- Jak wyglądam? - spytał córki, wypinając pierś. Kamila uśmiechnęła się blado.

- Lepiej ode mnie.

- No już nie przesadzaj - podał jej ramię i poprowadził do jadalni.

Każdy centymetr stołu był zastawiony pysznościami. Felicja Dera brała rodzinne spotkania bardzo poważnie pod tym względem, w związku z czym nie tylko stół, ale i wszystkie półki w lodówce uginały się od pyszności. Na gości czekał dwudaniowy obiad i kilka deserów, a także wino na zakończenie spotkania.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Próba DzielnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz