6 | Adios

34 4 3
                                    

Parys miał wyjątkowo leniwy dzień. Czując na sobie spiętego jeźdźca stwierdził że nie będzie się wysilał i jak sarenka uciekał w bok sprzed prawie każdej przeszkody, na którą próbowała naprowadzić go Sonia. Akurat na ten trening przyszła jej mama, co spowodowało dodatkowe spięcia gdy pani Rita rzucała komentarze i pouczenia za każdym razem gdy tylko córka z koniem zbliżyli się w jej kierunku.

Pod koniec treningu Sonia siedziała w siodle już całkiem zrezygnowana.

- Skończymy dzisiaj wcześniej - zarządził trener, pan Franek - Rozstępujcie konie i do stajni.

Czekały na ten trening od kilku dni bo pan Franek przekładał go z poniedziałku na wtorek i następnie z wtorku na środę, a potem jeszcze na czwartek. Nie spodziewały się że po takiej przerwie zafunduje im tak morderczą godzinę. Kamila, na mniej doświadczonej w tak trudnych konfiguracjach przeszkód Liskonie, były wykończone - dziewczyna złapała kolkę, a klacz oddychała głęboko po wysiłku.

- Jakbyś oddychała prawidłowo to nic by cię nie bolało! Odpowiedni oddech jest BARDZO ważny w jeździe konnej! Za to Sonia...

Sonia patrzyła smętnie w dół. Siwy koń szedł do przodu pewnie, jakby był całkiem zadowolony że jego wybryki uszły mu na sucho.

- Przepraszam panie trenerze...

- Nie przejmuj się Sonia, każdy miewa gorszy dzień - powiedział ciepło pan Franek, na co obie dziewczyny poderwały głowę z zaskoczeniem. Czyżby po ostatnich tygodniach gdzie był tak spięty panu trenerowi wreszcie poprawił się nastrój?

- Na ostatnich treningach szło ci lepiej niż oczekiwałem. Jutro po południu wyjeżdżamy, a po jutrze startujesz. Nie są to zawody decydujące o niczym, ale możesz je potraktować jako rozgrzewkę przed sezonem letnim. Następny raz wsiądziesz na konia dopiero za dwa dni, do tej pory spróbuj się odstresować, okej? Jak jesteś zdenerwowana to koń to wyczuwa i od razu wchodzi ci na głowę. Nie daj mu się. Dasz radę! - zakibicował jej unosząc kciuki do góry - a nawet się uśmiechnął.

Sonia pokiwała głową, starając się ukryć uśmiech. Humor znacznie jej się poprawił.

- Gotowa na rywalizację? - zagadała Kamila, gdy konie zrównały ze sobą krok, po czym dodała szeptem - O serce trenera?

- Daj spokój - odpowiedziała zdawkowo Sonia, uciekając wzrokiem - Co będziesz robić dziś po południu?

- Jeszcze nie wiem. Chyba się pouczę, bo mamie wpadnie kolejny argument dlaczego powinnyśmy się zastanowić nad sprzedażą Liskony - Kamila podniosła głos kończąc zdanie - Odkąd przyjechała tutaj ta dyrektorka z Baskilu mama codziennie gada o sprzedaży Liski! Ciągle na mnie naciska. Wczoraj nawet dzwoniła ta pani podbić stawkę. Za żadne pieniądze cię nie oddam, wiesz rudzielcu? - zaczepiła konia, wyciągając w stronę jej pyska rękę. Klacz sprawdziła czy w dłoni nie kryje się jakiś smaczek, po czym parsknęła z rozczarowania.

- Byłam przy tym jak Liska pierwszy raz stawała na nogi. Dziadek obiecał mi wtedy że to będzie mój koń i tylko mój...

- Nie martw się - pocieszyła ją Sonia i wychylając się w jej kierunku z siodła dodała szeptem - W razie czego wyprowadzimy ją do lasu i schowamy jakby ta cała Aurelia tutaj po nią przyjechała.

- W szkole też jest do kitu, wszyscy zrobili dramę z mojego rozstania z Damienem. Z racji tego że chodzimy do jednej klasy ludzie podzielili się na dwie grupki i dyskutują o tym kto jest bardziej winny tego że zerwaliśmy. Irytujące.

- Wygrywasz przynajmniej?

- Nie - westchnęła Kamila - Dziewczyny oskarżają mnie bo przecież Damien jest taki och i ach, chłopcy mówią że to palant i że dziwią się że tego nie zauważyłam wcześniej.

Próba DzielnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz