Dzisiejszy dzień dla Wooyounga był istną katastrofą i gdy usłyszał dzwonek, oznajmujący koniec jego lekcji, w głębi duszy ucieszył się. Tymczasowa radość jednakże opuściła go szybciej niż nastała, jak tylko zdał sobie sprawę z tego, że musiałby znów się skonfrontować ze swoim opiekunem, który doskonale wiedział o jedynce, jaką dostał ze sprawdzianu z fizyki.
To nie była jego wina, że mimo starań dostawał złe oceny. Niejednokrotnie usypiał na lekcjach, przez to, że wkuwał wiadomości z lekcji do późnych godzin, czasem kończąc wtedy, gdy dzwonił mu budzik w telefonie.
Im bardziej oddalał się od szkoły, tym bardziej bał się co może zastać go w domu.
Może tym razem nie zostanie pchnięty na szkło, lub magicznym cudem obędzie się bez nowych siniaków? Kto wie.— Hej! — usłyszał za sobą krzyk, przyspieszył jednak kroku, nie mogąc rozpoznać tego głosu — zaczekaj!
Cichy pisk opuścił jego usta, czując uścisk na nadgarstku. Zdezorientowany i nieco przestraszony, podniósł swój wzrok na człowieka, przez którego serce zaczęło mu bić niespokojnie. Chłopak wydawał się być zaskoczony, kiedy ujrzał wory pod jego oczami.
— Ty jesteś Wooyoung, zgadza się? — spytał, wciąż nie puszczając mu nadgarstka, co budziło w czarnowłosym jeszcze większy lęk, że ten mógłby mu coś zaraz zrobić.
Kiwnął niepewnie głową, upuszczając swój wzrok niżej, na swoje trochę poniszczone już trampki — Choi San, ten nowy uczeń w twojej klasie — uśmiechnął się uroczo, wystawiając dłoń w jego stronę, przy okazji puszczając lekko zaczerwienionych już nadgarstek, mimo iż wcale nie trzymał go mocno.Młodszy nie wiedząc zbytnio co zrobić, kiwnął głową nie wypowiadając z siebie żadnego słowa i ruszył szybkim krokiem przed siebie.
Słyszał, że blondyn prawdopodobnie wciąż za nim podąża i tak również było, gdy moment później znalazł się obok niego.
Dla Sana ten nieznajomy mu chłopak był bardzo tajemniczy i głównie to sprawiało, że sprzeciwił się Seonghwie, chcąc poznać go bliżej. Widząc jak bardzo ten jest w sobie skryty, zdał sobie sprawę, że dotarcie do niego może być trudniejsze niż myślał.Już miał się ponownie odezwać, gdy usłyszał znajome mu głosy.
— San! Gdzie ty idziesz? Chodź z nami na pizzę, będzie fajnie! — blondyn zatrzymał się przez moment, patrząc w oddalającą się drobną sylwetkę, po czym niechętnie podszedł do jego znajomych, którzy wyglądali na dość zdziwionych z nieznanych mu przyczyn.
— Co robiłeś z tym dziwolągiem? — spytał Jaehyun, kiedy wolnym krokiem kierowali się w stronę pizzeri, rozmawiając o wszystkim co im przyszło na myśl.
— Nie jest dziwolągiem, po prostu jest zamknięty w sobie.
— Mówiłem ci już San, odpuść — westchnął Seonghwa klepiąc przyjaciela po ramieniu — nie warto.
— To, że ty tak szybko się poddałeś, nie oznacza, że ja zrobię to samo. On potrzebuje wsparcia i dla mnie warto się postarać, dlatego zrobię wszystko, żeby ten chłopak pewnego dnia się do mnie odezwał, zobaczycie — wyminął ich, jako pierwszy wchodząc do restauracji.
Reszta spojrzała po sobie z czymś w rodzaju niedowierzania i również weszli do pomieszczenia, podchodząc do stolika, który blondyn już zajął.Nikt z nich nie mógł pojąć, co urzekło osiemnastolatka w tym cichym uczniu.
Może gdyby wiedział co się wydarzyło rok temu, przestałby się tak nim interesować?
Dlatego też Seonghwa postanowił, że z Mingim opowiedzą mu jutro o wszystkim po lekcji biologii. Nie robił tego, by czarnowłosy był do końca życia sam jak palec. Nie chciał tylko, żeby San marnował swój czas przez próby dogadania się z nim. Sam próbował się z nim kontaktować, kiedy opuścił szpital, ale ten go zbywał, jak większość innych osób, przez co wszyscy postanowili, że będą robić to samo.Niestety chłopak nie zdawał sobie sprawy, że wzbudzi u blondyna jeszcze większą chęć pomocy cichemu uczniowi.

CZYTASZ
Rescue Me, Please | Woosan
FanfictionSiniaki zdobiące jego ciało, były dla niego niczym nowym. Zdążył przywyknąć do takiej rzeczywistości już nie przejmując się bólem, który za każdym razem odczuwał, gdy jego ojciec nie panował nad sobą. - Wooyoung to cichy uczeń szkoły w Incheon, igno...