3

271 32 5
                                        

Dzisiejszy dzień dla Wooyounga był istną katastrofą i gdy usłyszał dzwonek, oznajmujący koniec jego lekcji, w głębi duszy ucieszył się. Tymczasowa radość jednakże opuściła go szybciej niż nastała, jak tylko zdał sobie sprawę z tego, że musiałby znów się skonfrontować ze swoim opiekunem, który doskonale wiedział o jedynce, jaką dostał ze sprawdzianu z fizyki.
To nie była jego wina, że mimo starań dostawał złe oceny. Niejednokrotnie usypiał na lekcjach, przez to, że wkuwał wiadomości z lekcji do późnych godzin, czasem kończąc wtedy, gdy dzwonił mu budzik w telefonie.
Im bardziej oddalał się od szkoły, tym bardziej bał się co może zastać go w domu.
Może tym razem nie zostanie pchnięty na szkło, lub magicznym cudem obędzie się bez nowych siniaków? Kto wie.

— Hej! — usłyszał za sobą krzyk, przyspieszył jednak kroku, nie mogąc rozpoznać tego głosu — zaczekaj!

Cichy pisk opuścił jego usta, czując uścisk na nadgarstku. Zdezorientowany i nieco przestraszony, podniósł swój wzrok na człowieka, przez którego serce zaczęło mu bić niespokojnie. Chłopak wydawał się być zaskoczony, kiedy ujrzał wory pod jego oczami.

— Ty jesteś Wooyoung, zgadza się? — spytał, wciąż nie puszczając mu nadgarstka, co budziło w czarnowłosym jeszcze większy lęk, że ten mógłby mu coś zaraz zrobić.
Kiwnął niepewnie głową, upuszczając swój wzrok niżej, na swoje trochę poniszczone już trampki — Choi San, ten nowy uczeń w twojej klasie — uśmiechnął się uroczo, wystawiając dłoń w jego stronę, przy okazji puszczając lekko zaczerwienionych już nadgarstek, mimo iż wcale nie trzymał go mocno.

Młodszy nie wiedząc zbytnio co zrobić, kiwnął głową nie wypowiadając z siebie żadnego słowa i ruszył szybkim krokiem przed siebie.
Słyszał, że blondyn prawdopodobnie wciąż za nim podąża i tak również było, gdy moment później znalazł się obok niego.
Dla Sana ten nieznajomy mu chłopak był bardzo tajemniczy i głównie to sprawiało, że sprzeciwił się Seonghwie, chcąc poznać go bliżej. Widząc jak bardzo ten jest w sobie skryty, zdał sobie sprawę, że dotarcie do niego może być trudniejsze niż myślał.

Już miał się ponownie odezwać, gdy usłyszał znajome mu głosy.

— San! Gdzie ty idziesz? Chodź z nami na pizzę, będzie fajnie! — blondyn zatrzymał się przez moment, patrząc w oddalającą się drobną sylwetkę, po czym niechętnie podszedł do jego znajomych, którzy wyglądali na dość zdziwionych z nieznanych mu przyczyn.

— Co robiłeś z tym dziwolągiem? — spytał Jaehyun, kiedy wolnym krokiem kierowali się w stronę pizzeri, rozmawiając o wszystkim co im przyszło na myśl.

— Nie jest dziwolągiem, po prostu jest zamknięty w sobie.

— Mówiłem ci już San, odpuść — westchnął Seonghwa klepiąc przyjaciela po ramieniu — nie warto.

— To, że ty tak szybko się poddałeś, nie oznacza, że ja zrobię to samo. On potrzebuje wsparcia i dla mnie warto się postarać, dlatego zrobię wszystko, żeby ten chłopak pewnego dnia się do mnie odezwał, zobaczycie — wyminął ich, jako pierwszy wchodząc do restauracji.
Reszta spojrzała po sobie z czymś w rodzaju niedowierzania i również weszli do pomieszczenia, podchodząc do stolika, który blondyn już zajął.

Nikt z nich nie mógł pojąć, co urzekło osiemnastolatka w tym cichym uczniu.
Może gdyby wiedział co się wydarzyło rok temu, przestałby się tak nim interesować?
Dlatego też Seonghwa postanowił, że z Mingim opowiedzą mu jutro o wszystkim po lekcji biologii. Nie robił tego, by czarnowłosy był do końca życia sam jak palec. Nie chciał tylko, żeby San marnował swój czas przez próby dogadania się z nim. Sam próbował się z nim kontaktować, kiedy opuścił szpital, ale ten go zbywał, jak większość innych osób, przez co wszyscy postanowili, że będą robić to samo.

Niestety chłopak nie zdawał sobie sprawy, że wzbudzi u blondyna jeszcze większą chęć pomocy cichemu uczniowi.

Rescue Me, Please | WoosanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz