Prolog.

18.8K 324 10
                                    


Nie pamiętam, ile czasu minęło odkąd, zamknęłam się w łazience z podkulonymi nogami. Każdy wieczór kończył się tak samo, a ja nie potrafiłam tego przerwać. Tkwiłam w martwym punkcie, wmawiając sobie, że to się kiedyś zmieni, że będzie jak dawniej- nic takiego nie nadchodziło. Starałam się, cały czas wierzyłam i dawałam kolejne szanse. Czy z miłości? Ciężko mi przyznać, może kiedyś tak było, ale teraz pozostał jedynie strach. Przyciskając dłonie do twarzy, dusząc się od płaczu, nie mogłam się uspokoić. Czułam, że nadchodzi ten moment, w którym z oczu nie wypływają już łzy, a zostaje tylko potworny ból, który z każdą minutą przybiera na sile.

Prócz bólu czułam się pusta w środku.

Gdy finalnie zebrałam się w sobie i odepchnęłam rękoma od podłogi próbując wstać, spojrzałam w lustro. Nie byłam w stanie sama utrzymać się na nogach, całą siłę jaką miałam poświęciłam utrzymaniu równowagi. Widząc swoje odbicie, nie poznawałam siebie- na twarzy wśród starszych otarć i siniaków pojawiły się nowe rozcięcia. Wiedziałam, że tym razem nie uda mi się tego zamaskować i najbliższe dni spędzę w domu. Ten fakt wywoływał we mnie jeszcze większe uczucie przytłoczenia i narastającej paniki.

Nie mogłam się dalej na to godzić, coś musiało się zmienić, to jest ten moment – albo teraz, albo nigdy...

Odważ się byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz