Rozdział 22.

4.1K 205 17
                                    

Serce mi się raduje, jak widzę, ile nowych osób się pojawia i jak wszyscy jesteście zaangażowani. Dodaje mi to ogromnej motywacji.

DZIĘKUJĘ !

Wasza __Lululka__ <3


~Emma~

Czekaliśmy na telefon od Petera do późnych godzin wieczornych. Nie dzwonił więcej, a mimo kilkunastu wcześniejszych nieodebranych połączeń, nie miałam jak oddzwonić na numer prywatny. Myślałam, że podzielenie się z Jamesem informacjami dotyczącymi Petera przyniesie mi ulgę, co niestety się nie zadziało. Odniosłam wrażenie, że James nie mówił mi wszystkiego, a przez tajemnice, które skrywał, stawał się nerwowy, co dodatkowo mnie stresowało.

Czekając na telefon, siedzieliśmy na kanapie, niby oglądając kolejny film na Netflixie, jednak prawdopodobnie zarówno on, dokładnie tak samo, jak ja, po prostu udawał, że ogląda, a myślami odpłynął gdzieś w dal.

- James, co jeżeli on już nie zadzwoni? Co Ci grozi za te zdjęcia?

- Emma, to nie Twój problem. Daj już proszę spokój.

Irytowałam się na jego lekceważący stosunek do moich pytań. Jeżeli nie mój problem, to czemu byłam w tym bagnie po same uszy? Jeżeli w tym tkwiłam, powinnam wiedzieć, o co dokładnie chodzi.

- Jak mam dać spokój? To dotyczy też mnie.

- Nie dotyczy. Jesteś w to zamieszana przez przypadek.

James odpowiadał, nie zaszczycając mnie nawet swoim spojrzeniem.

- James ! – krzyknęłam. – Możemy porozmawiać jak dorośli ludzie? Dobrze wiesz, że dotyczy mnie dokładnie tak samo, jak ciebie. To mnie Peter zaatakował. Mnie.... Nie Ciebie James!

Milczał.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

- Co chcesz wiedzieć? – westchnął zrezygnowany, jakby wiedział, że nie odpuszczę.

- Wszystko, najlepiej od samego początku.

- Em, to nie będzie łatwe do zaakceptowania...

- Zanim założysz, co jest łatwe, a co nie, może daj mi szansę?

James wstał z kanapy i przyniósł sobie kolejną butelkę piwa. Tym razem usiadł naprzeciwko mnie i podpierając łokcie na kolanach zaczął opowiadać.

- Miałem 16 lat, gdy wpadłem w nie do końca dobre dla mnie towarzystwo. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, z jak parszywymi ludźmi się zadawałem, ale zadania, które mi dawali, aby im zaimponować, cholernie mnie kręciły. Na początku nie było to nic wielkiego, ale dla nastolatka, była to wystarczająca dawka adrenaliny. Z każdym kolejnym rokiem wkręcałem się coraz bardziej, aż po skończeniu 18 lat przeszedłem pełną inicjację i byłem pełnoprawnym członkiem Nowo Yorskiej mafii. W domu nie czułem przywiązania do ojca, nie był dla mnie autorytetem, a brak matczynej miłości doprowadził do totalnego braku empatii. Po prostu jej nie wykształciłem i w zamian za to kręciła mnie adrenalina, przemoc i sex. Byłem dobry w tym, co robiłem... Zaczęto mnie zauważać na coraz wyższych poziomach. Dostawałem coraz poważniejsze zadania i każde kończyłem z sukcesem. Po 5 latach byłem prawą ręką Nowo Yorskiego capo. Zdjęcia, które widziałaś, pochodzą mniej więcej z tamtego okresu. Nasza „jednostka" nazywana była „czyścicielami" – James zrobił pauzę, przełykając ślinę, co przyszło mu z trudnością.

- Co robiliście jako czyściciele James? – zapytałam, nie kryjąc przerażenia.

- Em, wydaje mi się, że dobrze zdajesz sobie sprawę z tego, co robiliśmy...

Odważ się byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz